Polska żyje historią dziwnej rodziny, organizującej briefingi po śmierci własnego dziecka? Myślałby kto, nawet na ul. Wiertniczej. Kluczem do sprawy małej Madzi jest osoba Rutkowskiego. A raczej jego układ z niektórymi mediami. W tym wypadku warto pytać o intencje stacji TVN.
Dlaczego stacja jak i portal informacyjny epatują cały dzień widzów historią rzekomego "zaginięcia" Katarzyny W., cudownie odnalezionej w Sosnowcu? Sekwencja wydarzeń była banalna: rodzina-Krzysztof Rutkowski - TVN 24. "Detektyw" powiadomił najpierw nie policję, a konkretną stację telewizyjną o ucieczce kobiety w dzień, w którym miała być badana wariografem. Znowu organy ścigania o sprawie dowiedziały się z mediów, a odkrywcą okazał się Rutkowski. Ten sam, który jeszcze trzy tygodnie temu deklarował pomoc w zorganizowaniu wyjazdu za granicę dla rodziny nieżyjącego dziecka. Czy to nie dziwne?
TVN znowu wskrzesza "trupa". Po klapie z "Detektywem", nieścisłościach ws. śmierci dziecka, nieustannych konferencjach prasowych, które już opinię publiczną nużyły. Znowu w jakimś celu Krzysztof R. może zabrylować w mediach. Czy to czasami nie jest celowe uwiarygadnianie tej postaci? Przecież kilka tygodni temu "detektyw" został skazany na 2.5 roku więzienia za pomoc, jakiej udzielał baronom paliwowym. W normalnych warunkach nikt przy zdrowych zmysłach nie pokazywałby tej osoby widzom i nie asystował przy kolejnych briefingach.
Co popycha TVN do lansowania skazanego przez sąd Rutkowskiego, kosztem - albo przy współudziale - rodziny z Sosnowca i na grobie dziecka?
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka