Piotr Zaremba nakreślił ostatnie poczynania ministra Adama Bodnara. Jest to lektura warta zainteresowania. Redaktor słusznie zauważa, że były RPO jest przesiąknięty lewicową ideologią, a przy tym wyrachowany i bezwzględny w swych poczynaniach. Walec niepraworządności jedzie dalej: po wyborach prezydenckich może sięgnąć sądów, KRS i Trybunału Konstytucyjnego. W odwodzie czeka na przejęcie też NBP.
Choć w temacie mordercy Kristiny uważałem i nadal uważam, że kajdanki zespolone to właściwy środek w takich przypadkach - powinien być używany wobec najcięższych przestępców, podejrzanych o zbrodnie, udział w zorganizowanej grupie przestępczej, gangach narkotykowych, pedofilię, gwałty itd., to minister Adam Bodnar jest kompletnie niekonsekwentny.
Bo jak można z jednej strony robić rwetes na cały kraj w okresie rządów PiS po zatrzymaniu groźnego przestępcy i wcielać się w poczciwca, by robić cały czas to samo, tylko w sprawach politycznych i jeszcze na dokładkę mówić niemal codziennie o zmianach w prawie ws. stosowania aresztów tymczasowych?
Zaremba o metodach rodem z państwa policyjnego
Redaktor Zaremba pisze o ministrze Bodnarze to, co zauważam skądinąd właśnie od bezprawnego przejęcia TVP i prokuratury, które żyrował szef resortu sprawiedliwości:
"Czasem nagina się on pewnie w szczegółowych rozwiązaniach do woli Tuska. Możliwe, że sam używałby innych słów czy metod. A czasem to jemu pozwalają na realizację własnych ideologicznych fantazji. Jestem przekonany, że prokuratorski zespół mający karać żołnierzy i pograniczników za łamanie prawa wobec imigrantów to jego inicjatywa. Tusk chętnie grający rolę obrońcy wschodniej granicy ledwie ją przełknął. Ale coś za coś. Prawa takich imigrantów powinny być jego zdaniem maksymalnie zabezpieczone. Prawa księdza Olszewskiego i jego matki - nie. Największy problem z "totalitarnymi liberałami" zaczyna się wtedy, kiedy czują się zmuszeni krzywdzić ludzi. Są jednak na to gotowi. Będą to robić w sumienny, odrobinę bezbarwny sposób...." - stwierdza publicysta na łamach Interii.
Autor zaznacza w kontekście trzymania ks. Michała Olszewskiego i dwóch byłych urzędniczek resortu sprawiedliwości od pół roku w areszcie tymczasowym: "Trudno się oprzeć wrażeniu, że to są metody postępowania rodem z państwa policyjnego. Równocześnie zaś Bodnar pozostaje w teorii zwolennikiem skrócenia aresztów tymczasowych, chce nawet uregulowania tego ustawą. Tyle że robi wyjątek dla akcji politycznych, a że jest ich coraz więcej, do żadnych tego typu regulacji nie dochodzi i pewnie szybko nie dojdzie. Miał współczucie dla podejrzanego o mord na małej dziewczynce. Nie ma dla księdza, który ma nieszczęście być personalnym kluczem do rozgrywki przeciw politykom Suwerennej Polski".
I nie, nie spodziewałem się innego wariantu, niż masowe zatrzymania polityków opozycji, dorzynanie prawicy czy głodzenie finansowe i bezprawna zmiana na stanowiskach kierowniczych instytucji niepodlegających rządowi po grudniu 2023 roku. Taka jest logika rewolucji, tym bardziej, że Donald Tusk nie chce powrotu PiS do władzy, co w oczywisty sposób wiązałoby się dla niego z przykrymi konsekwencjami. Lata 2015-2023, czyli wezwania na komisję Amber Gold czy przesłuchanie ws. współpracy polskich i rosyjskich służb na którą wyraził zgodę jako szef rządu jawiłyby się jako dość miłe wspomnienie.
Tego jednak nie przewidziałem
Ale jednak to, że premier rzuci sobie bez reakcji mainstreamu coś o "demokracji walczącej" i "zewnętrznej interwencji", a Bodnar z tytułem doktora habilitowanego będzie się kompromitował, udając, że można cofnąć kontrasygnatę zamieszczoną w Monitorze Polskim albo wybierał izby Sądu Najwyższego, które mu pasują w zależności od sytuacji (stwierdzenie ważności wyborów - ważne, decyzja o mandatach poselskich - nieważna) - nie sposób było przewidzieć. Tak samo nie wpadłbym na to, że ktokolwiek w XXI wieku wymyśli "akt czynnego żalu" dla sędziów i przymus de facto wygłoszenia formułki przez nich o słusznej drodze reformy rządu. To chęć łamania kręgosłupów i upokorzenia ludzi, którzy mają być niezawiśli i bezstronni.
Już słyszymy, że większość sejmowa postanowiła otwarcie złamać konstytucję i nie obsadzać wakatów w Trybunale Konstytucyjnym. W zamyśle projektu Bodnara, wyroki TK i tzw. "dublerzy" będą skasowani. Co ciekawe, aż tak konsekwentny szef resortu sprawiedliwości nie jest. Sędziów zaprzysiężonych po 2017 roku zamierza dojeżdżać dyscyplinarkami i zarzutami, degradacją, ale jednocześnie pozostawić ich orzeczenia w mocy. Czyli wyrok jest, sędziego nie ma, pomijając oczywistą ingerencję władzy wykonawczej w sądowniczą na niespotykaną skalę w III RP.
Ciekawe, co będzie dalej, bo walec niepraworządności się nie zatrzymuje. I dotknie w przyszłości samego Bodnara.
Fot. Adam Bodnar, minister sprawiedliwości/PAP
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka