Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990
4361
BLOG

Ryby w Odrze już się nie uśmiechają. Oto pokaz topornej, ale skutecznej propagandy

Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990 Ekologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 183
Kiedy śnięte ryby zaczęły wypływać z Odry dwa lata temu, uruchomiono takie pokłady histerii i żółtych pasków w mainstreamowych mediach, że niezorientowany w polityce odbiorca mógł żyć w przekonaniu, że polskie państwo i jego instytucje sypią się jak domek z kart, a PiS bezczelnie zatruwało rzekę. Gdy po dwóch latach te same ryby już się nie uśmiechają, a z wód wyławia się ich ponad 100 ton, Donald Tusk bohatersko milczy, natomiast jego minister opowiada, że „katastrofa jest pod kontrolą”. Gdzie ta rtęć? Gdzie celowe zatruwanie rzek? Dlaczego poza informowaniem te same media nie biją na alarm? Co zostało im z tej propagandy?

Dwa lata temu służby wykryły złote algi w Odrze, które zanieczyszczają wodę i doprowadzają do katastrofy ekologicznej. Instytut Rybactwa Śródlądowego we współpracy z ówczesnym rządem oświadczył, że glony na skutek zakwitu powodują pojawienie się toksyn, szkodliwych dla zwierząt. Moją intencją nie są oczywiście rozważania na temat przyrody i prób ratowania Odry – od tego są eksperci, wyśmiewani i podważani rok temu i w 2022 r. – ale pokazanie histerycznej propagandy, która służyła jako młot na oponenta, by osiągnąć polityczny cel. Złote algi były jednym z głównych motywów wielomiesięcznej kampanii ówczesnej opozycji, z której już nic nie zostało. 


Tusk żądał dymisji w rządzie

Na piedestał w wykorzystaniu tematu wysuwa się naturalnie Donald Tusk. Obecny premier łoił rządzących na przemian, że są jak „rtęć”, sugerował celowe zatruwanie Odry, brak reakcji ze strony gabinetu PiS. Nie podobało mu się nawet wysłanie żołnierzy WOT do pomocy. Domagał się też dymisji od ministrów i samego premiera Mateusza Morawieckiego.

– Dzisiaj nie ustalimy, kto zatruł Odrę, od tego są instytucje, które już dawno temu powinny to stwierdzić, zapobiec tej katastrofie, która zmierza już do samego Szczecina. 26 lipca było wiadomo, że Odra jest zagrożona katastrofą ekologiczną, już wtedy setki kilogramów śniętych ryb płynęły Odrą. 3 sierpnia już była interpelacja poselska złożona przez jedną z liderek naszej partii koalicyjnej, Zielonych. Dzisiaj dowiadujemy się, że pan Błaszczak wysyła tam żołnierzy, kiedy Odra już właściwie na całym biegu jest zatruta – grzmiał szef KO w sierpniu 2022 r. TVN24 częstowało widzów żółtymi paskami, podsycając narrację opozycji.

Dalej było jeszcze mocniej. – Do władzy dorwali się ludzie, którzy myślą o swoich wpływach, pieniądzach, władzy i w ogóle nie myślą o ludziach, nawet wtedy, kiedy zagrożone jest środowisko naturalne, zdrowie i życie ludzi czy bezpieczeństwo Polski. (...) Wszyscy jesteśmy trochę jak te ryby w Odrze – zarzucał oponentom Tusk. Nie zabrakło barwnych, dehumanizujących komentarzy ze strony polityka. „Śnięte są nie tylko ryby w Odrze, śnięte jest całe państwo pod rządami Kaczyńskiego. PiS jest jak rtęć” – pisał na X w antypisowskim amoku. Nieprzypadkowo – Tusk celowo chciał wywołać skojarzenie między prawicą a toksycznym dla człowieka pierwiastkiem. Nakręcał tym samym spiralę niechęci ze strony najradykalniejszego, ale głośnego w sieci elektoratu. Kłamstwo powtarzane tysiąc razy staje się prawdą, tym bardziej w zalewie szumu informacyjnego, z jakim mamy do czynienia w internecie. Negatywny przekaz w oczywisty sposób docierał dzięki zasięgom polityków i celebrytów do zwykłych wyborców. Na tym polegała skuteczność propagandy Tuska.

Na polityczny front lider KO wysunął Elżbietę Polak, wtedy marszałek województwa lubuskiego, z którą organizował posiedzenie „sztabu kryzysowego”, udając, że ma na cokolwiek wpływ w Polsce. To ona jako pierwsza informowała o rzekomej rtęci w Odrze po kontakcie ze stroną niemiecką, co natychmiast podłapały media. Potem Polak tłumaczyła, że „błąd” wynikał z informacji otrzymanych od wędkarzy. Mało tego, dwa lata temu mówiła tak: – Stężenie rtęci w rzece było tak wysokie, że nie można było określić skali. 


Posłowie – do dzieła, łowić śnięte ryby!

Na miejscu nieopodal rybaków był nieoceniony dla KO Witold Zembaczyński, rzucający się na każdy temat, o którym nie ma bladego pojęcia. To zresztą znak rozpoznawczy naszej klasy politycznej – komentuje wszystko, bez względu na kompetencje. Śnięte ryby posłużyły do uderzenia w PiS, więc tu Zembaczyński czuł się, nomen omen, jak ryba w wodzie. Poseł KO na niecały miesiąc przed wyborami moczył ręce w zanieczyszczonej Odrze, oskarżał też instytucje państwa o „tuszowanie rozmiarów katastrofy”. Jego nieodzownym rekwizytem było wielkie zdjęcie zdechłej ryby. Teraz ani myśli pojechać nad skażone złotymi algami rzeki i wyławiać śnięte ryby. Rok temu te same ryby głosowały na KO, a dziś śnięte, mniej ważne, na PiS i dlatego Zembaczyński nie uraczył nas relacjami z brzegu Odry?

Kontrole poselskie na wyścigi urządzali znani znawcy tematu Michał Szczerba i Dariusz Joński. – Nie odpuścimy. Kontynuujemy nasze kontrole poselskie z zeszłego roku. Będziemy tutaj prawie codziennie – zapowiadali w ubiegłym roku, a w 2022 r. na Campusie Polska Przyszłości ogłosili z pewnością siebie: „Ktoś wlał truciznę”. – Nigdy nie wybaczę im tego zatrucia. Truciciele i chroniąca ich podła władza zostaną rozliczeni. Obiecuję – podkreślał Szczerba na Twitterze. „Śledczy” dziwnie milczą, a od kilku tygodni w Prośnie w Kaliszu, zbiorniku Dzierżno Duże i Kanale Gliwickim wyławiane są śnięte ryby. Jak widać, temat ich kompletnie nie interesuje – duet wykazał się przed wyborami parlamentarnymi, by mielić „aferę” i zajmować czas antenowy stacjom informacyjnym. Można się rozejść.

– To jest olbrzymia katastrofa ekologiczna i do tej pory nie wiemy, ile lat będą trwały jej skutki. Wydarzenie, które pokazuje, że państwo w Polsce się rozpadło, że go nie ma – zaręczał Bartłomiej Sienkiewicz w TVN24, zresztą autor słynnego powiedzenia z taśm Sowy, że państwo za pierwszych rządów Donalda Tuska to „ch..., d... i kamieni kupa”.

– Od ponad dwóch tygodni w Odrze płynie zabójcza substancja. O tym, co to jest, Polacy dowiadują się z ustaleń niemieckich służb. Za co wy, dranie, bierzecie pieniądze? – dorzucał trzy grosze do „polityki miłości” Jan Grabiec z KO. Gorszy od przyszłych koalicjantów nie chciał być Włodzimierz Czarzasty. On też wykorzystał politycznie kryzys ekologiczny. – To jest największa katastrofa ekologiczna od 1989 r.! Odra umiera, a rząd nie reaguje, bo jest na wakacjach – komentował. Naturalnie powstrzymać nie mógł się Szymon Hołownia. „Kolejna katastrofa wywołana przez PiS” – oznajmił na Instagramie. „Gdzie jest dziś nasz premier? Czy nie powinien być nad Odrą? Czy nie powinien osobiście nadzorować tego, co się tam dzieje? Gdzie jest premier w sytuacji tak poważnego zagrożenia? (...) Gdzie wy jesteście? Koryto Odry umiera, a wy jesteście przy swoim korycie” – dopytywał prezes Polski 2050.

Punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia – marszałek Sejmu nie zarzuca już, że premier nie zabiera głosu ws. złotej algi. Wakacje polityków obozu rządzącego w obliczu katastrofy również nie przeszkadzają Hołowni. – Sytuacja na Odrze jest dramatyczna. Jeśli potwierdzą się doniesienia o skażeniu wody rtęcią, to mamy do czynienia z katastrofą ekologiczną – uważał Władysław Kosiniak-Kamysz. Ale nie potwierdziły się doniesienia i co teraz, panie wicepremierze? 


Kpiła ze złotych alg, teraz o nich mówi

Gdy naukowcy i GIS wykazali, że to złote algi odpowiadają za zasolenie Odry i pomór ryb, Urszula Zielińska z Zielonych w odpowiedzi zwyczajnie kpiła. – Wmawianie nam, że słonowodna alga bez przyczyny zakwitła w słodkowodnej rzece, to kpina z rozumu! Źródło przyczyny? Solanka zamiast wody. Dziś znów w Kanale Gliwickim odłowiono pół tony martwych ryb. Jak długo jeszcze Ministerstwo Klimatu i Środowiska i Wody Polskie będą pozorować działania? – pytała, uderzając w minister Annę Moskwę.

Dziś, kiedy Zielińska jako wiceszefowa resortu odpowiada za politykę klimatyczną i ekologię w Polsce, sama sobie zaprzecza. – Alga nie wzięła się tu znikąd. Złota alga jest tu przede wszystkim z powodu wysokiego zasolenia słodkowodnych rzek, dużej dostępności biogenów. Ponad 90 proc. powierzchniowych wód w Polsce ma zły stan – musimy się nad tym pochylić i właśnie to robimy – przekonywała na jednej z konferencji prasowych wraz z minister Pauliną Hennig-Kloską.

Media połknęły haczyk

Politycy, szukający dodatkowych punktów i okazji do osłabienia rywala, to jedno. Gorzej, że basowali im dziennikarze i aktywiści, bezmyślnie powtarzający formułki o „rtęci”. – A więc Odrę zatruto rtęcią! Śmiertelnie niebezpieczną dla wszystkiego co żyje substancją – dla ludzi także… Jak to możliwe, że to nie zostało wykryte? Żyjemy w państwie z rozmokłego kartonu, które przypomina ZSRR w epoce Czarnobyla – porównywał publicysta i działacz miejski Jan Mencwel.

– Rtęć w Odrze. Nie wykryły jej polskie laboratoria. Pierwsze informacje o martwych rybach i smrodzie pojawiły się 13 lipca. Zaobserwowano je przy śluzie na kanale poniżej państwowych zakładów chemicznych w Kędzierzynie – ogłaszał dziennikarz śledczy TVN24 Bertold Kittel, zdobywca Grand Pressa, którego „w konia” zrobił niedawno byle Stonoga.

A oto prawdopodobnie nośny lider w tym zestawieniu, choć akurat mam wewnętrzne przekonanie, że faktycznie uwierzył w narrację ówczesnej opozycji. Konrad Piasecki był przerażony widmem rtęci w Odrze z powodu urlopu. – Od wczoraj jestem w Szczecinie. 300 metrów od Odry. Którą za chwilę przypłynie tu rtęć. Czekam na alert RCB. Podobny do tych, jakie dostawałem po awarii Czajki. Przecież to niemożliwe, żeby względy polityczne sprawiały, że wciąż go nie dostaję – powielał fake newsa.

Bo tu nie chodziło o Odrę

I co zostało z tej całej obrzydliwej – trzeba przyznać na chłodno – propagandy, gdy z Odry i okolic wyławia się ponad 100 ton zdechłych ryb? Nikt nie pyta o to, jak to możliwe, że krowy poją się w zanieczyszczonej rzece. Nie ma kontroli poselskich KO w resortach kontrolowanych przez własną formację. Nikt o zdrowych zmysłach w 2024 r. nie oskarża Tuska o zatruwanie Odry rtęcią. Złote algi uderzyły po zmianie władzy jak bumerang. I nie powiedziały ostatniego słowa, tylko histeria jest nieporównywalna. Przypadek? Nie sądzę.

Przyłapany na gorącym uczynku Piotr Zgorzelski z PSL, nie wiedząc, że redaktor w Polsacie News cytuje jego słowa sprzed dwóch lat o „całkowitym rozkładzie państwa w segmencie rządowym” w związku z sytuacją na Odrze, odparł, że to „pisowska narracja straszenia”. Napomniany, że mowa o jego słowach z 2022 r., wypalił: „To jest narracja polityczna, która dzisiaj, moim zdaniem, ma zupełnie inny charakter, bo widzę, że kierownictwo coś robi”. Tak się robi z ludzi frajerów, by następnie okładali się w sieci i tonęli w kłótniach np. o Odrę. Ekologia służyła wtedy jako pałka na PiS z politycznego punktu widzenia. To właśnie dziś powiedział nam Zgorzelski swoją kłamliwą reakcją na własny wpis z mediów społecznościowych, gdy było łatwiej o złote rady i rzucanie oskarżeniami o zatruwanie rzek rtęcią.

Media nie urządzają jednak wokół tematu złotych alg takiego kociokwiku jak w latach 2022–2023. Nie oskarżają, nie wskazują palcem, kto personalnie odpowiada za katastrofę ekologiczną. Śnięte ryby służyły tylko do uderzania w Zjednoczoną Prawicę, tak jak wiele innych kwestii, które niekiedy natychmiast, a niekiedy po czasie okazały się operą mydlaną. Wam nie chodziło o przyrodę, ale o powrót na stołki. – Dzisiaj mam wrażenie, że trzeba w polityce kłamać. Po prostu kłamać. I nie to, że kłamstwo ma krótkie nogi, tylko ma szybkie nogi. Innymi słowy, trzeba jedno kłamstwo przykryć drugim kłamstwem. Tak żeby o tamtym pierwszym ludzie zapomnieli – mówił Marek Belka w 2019 r. w Onecie. I to był główny motyw kampanii wokół Odry i rtęci.   


Fot. Marsz żałobny na cześć Odry z 2022 roku/Wikipedia 

Tekst ukazał się w "Gazecie Polskiej Codziennie"

Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).  Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą. Grzegorz Wszołek Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (183)

Inne tematy w dziale Rozmaitości