Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990
2783
BLOG

Nie napracowała się komisja ds. rosyjskich wpływów. Kilkaset tysięcy złotych i...

Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990 Rząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 57
Komisja w teorii mająca badać rosyjskie i białoruskie wpływy w ostatnich dwóch dekadach wydała coś, co rzeczniczka resortu sprawiedliwości (była dziennikarka TVN24) Karolina Wasilewska nazwała "sprawozdaniem częściowym pierwszym". Ciekawe, kiedy nastąpi "drugie niepełne", "trzecie niepewne" i "czwarte do luftu". Ważny temat jest kompletnie ośmieszany przez szefa SKW Jarosława Stróżyka i członków komisji, wybranych przez ministrów.

Nie napracowało się zbytnio 11 wybrańców rządu do badania rosyjskich powiązań w Polsce - najłagodniej mówiąc. To, co można przeczytać w podsumowaniu jej dotychczasowych, ponad dwumiesięcznych prac, jest kpiną z obywateli, podatników i wszystkich zainteresowanych tematem. Mamy ponad stronę banalnych wniosków, a w tym: "Komisja rekomenduje stosowanie przez organy ścigania, w tym prokuraturę i inne służby, przepisów zakazujących propagowania rosyjskiej wojny napastniczej w Ukrainie oraz używania i propagowania symboli lub nazw wspierających agresję Federacji Rosyjskiej na Ukrainę". Przecież propagowanie choćby symbolu "Z", nieodłącznego elementu wojny na Ukrainie, jest w Polsce niedozwolone. Za posługiwanie się nim grozi grzywna. Członków komisji odsyłam do ustawy z kwietnia 2022 r. o szczególnych rozwiązaniach w zakresie przeciwdziałania wspieraniu agresji na Ukrainę oraz służących ochronie bezpieczeństwa narodowego, bo może im umknęła.

W kilku punktach zawarto wnioski w oczywisty sposób nawiązujące jedynie do lat rządów PiS. Choć komisja ma badać rosyjskie wpływy od 2004 roku, a więc jeszcze końcówki rządów SLD, wyraźnie zaznacza pierwsze sformułowania odnośnie lat 2016-2023. To oczywisty przedsmak tego, co nas czeka: wybrańcy Donalda Tuska zrobią z tematu dokładnie to, o co największe media i ówczesna opozycja oskarżała Zjednoczoną Prawicę. O tym świadczy też wybity wątek szefa gabinetu na konferencji prasowej z poniedziałku, iż komisja musi sprawdzić, jak to się stało, że ambasador Rosji Sergiej Andriejew mógł udzielić wywiadu tygodnikowi "Sieci" na chwilę przed wybuchem wojny. Widać wyraźnie inspirację kręgów "piątkowo-wiejskich" w podejściu do zagadnienia.

Raport miał być gotowy jeszcze latem

Premier przesunął datę publikacji czegoś, co będzie przypominać "ostateczny raport" - w maju deklarował, że komisja powołana w czerwcu będzie działać błyskawicznie i opublikuje w ciągu kilku tygodni pierwsze dokumenty, "na pewno latem". Z czerwca i lata zrobił się 29 października. A gdy Donald Tusk mówi, że nie będzie ona batem na opozycję, to wypadałoby mu wierzyć. Tylko że jakoś nie wierzę ani trochę - tak, jak nie wierzyłem w to, że komisja weźmie się porządnie do tematu, błyskawicznie opublikuje naukowy dokument oparty na źródłach i dokładnie prześwietli 20 lat rosyjskich wpływów, a także, że zrobi to już latem. 

Zresztą, warto też odnotować kontekst opublikowanego ponad stronicowego raportu wstępnego. Otóż, komisja zadziałała nagle, gdy w mediach i sieci toczyła się dyskusja o ukraińsko-rosyjskiej asystentce społecznej szefa rządu, która najwyraźniej nie została właściwie prześwietlona przez służby po platformerskiej miotle i nadal nikt jej nie odwołał ze stanowiska. Po drugie, komisja Stróżyka przypomniała o swoim istnieniu po niekorzystnej z punktu widzenia Donalda Tuska dyskusji o wymianie z Pawłem Rubcowem vel Pablo Gonzalezem. Niewygodnej, bo Polska nie otrzymała niczego w zamian, a część środowisk opozycyjnych broniła rosyjskiego szpiega tylko dlatego, że złapały go służby za rządów PiS. Mało tego, dziennikarka z zarzutami o pomocnictwo dla Pabla ma nieskrępowany dostęp do instytucji rządowych w tym KPRM i robi Tuskowi zdjęcia w czasie wizyty kanclerza Olafa Scholza. To szokujące - z jednej strony opowiada się z mównicy sejmowej, że prawica to "płatni zdajcy, pachołkowie Rosji", tworzy się naprędce komisję "lex Tusk 2.0", a z drugiej ma się pod nosem kogoś z zarzutem o pomocnictwo w szpiegostwie.

Świstek papieru

Czy i te rosyjskie wpływy zostaną szeroko omówione z zastrzeżeniami na przyszłość przez komisję Stróżyka? Odpowiedź nasuwa się sama. Niestety, jedyne, co zrobi to wybrane wprost przez polityków gremium, to "spali" ważny dla badaczy temat. Każdemu radzę porównać świstek papieru opublikowany w minionych dniach z ponad 100-stronicowym raportem komisji ds. rosyjskich wpływów poprzedniego składu, którego Tusk chce unieważnić. 

Fot. Szef SKW Jarosław Stróżyk i premier Donald Tusk/KPRM Krystian Maj

Artykuł został opublikowany też na portalu Niezalezna.pl

Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).  Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą. Grzegorz Wszołek Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (57)

Inne tematy w dziale Polityka