Prokurator Zbigniew Chmielewski dwukrotnie umarzał sprawę byłego funkcjonariusza policji, który zgodnie z prawem i rozkazem komendanta miejscowej placówki Straży Granicznej nie wpuścił posłanek Klaudii Jachiry i Urszuli Zielińskiej w rejon strefy zamkniętej przy granicy z Białorusią ponad dwa lata temu. Zmieniła się władza, więc tym razem należało jednak "dojechać" Tomasza Waszczuka. Funkcjonariusz odszedł z formacji po 28 latach służby - nieprzypadkowo, czując się zaszczuty przez polityków ówczesnej opozycji. W sprawie nasuwa się oczywista sugestia nacisków na prokuratora. Trudno sobie bowiem wyobrazić, że coś go oświeciło i nagle zmienił zdanie na podstawie tych samych, zgromadzonych dowodów.
Posłanki Klaudia Jachira i Urszula Zielińska, dziś - o zgrozo - wiceminister w resorcie klimatu i środowiska, za wszelką cenę chciały dostać się do imigrantów w czasie kryzysu. Jak nie wszyscy pamiętają, wtedy push-backi były zbrodnią na ludzkości, PiS prowadziło "rasistowską" politykę, wpuszczać należało wszystkich jak leci przez granicę, mur miał nie powstać, a Michał Szczerba i Dariusz Joński robili to, co potrafią najlepiej - roznosili pizzę cudzoziemcom, próbującym nielegalnie, przy pomocy białoruskiego KGB, dostać się do Polski.
KO robiła cyrk na granicy
Dziś wiele się zmieniło - przede wszystkim retoryka Koalicji Obywatelskiej. Gdyby Donald Tusk i jego ludzie mówili językiem z 2021 lub 2022 roku o kryzysie migracyjnym, notowania rządu poleciałyby na łeb, na szyję. Dlatego KO stara się "kopiować" retorykę i działania poprzedniego gabinetu, włącznie z funkcjonowaniem strefy buforowej przy granicy z Białorusią. Wtedy był to dowód na zamordyzm i nieczyste intencje władzy, dziś przepisy uchwalone za PiS są już "uśmiechnięte" i racjonalne, jedynie słuszne.
Ale ad rem. Dwukrotnie prokurator Zbigniew Chmielewski - warto zapamiętać to nazwisko - umarzał sprawę Tomasza Waszczuka, nie dostrzegając w nim winy. To on został wymieniony bezpośrednio przez Klaudię Jachirę, gdy parlamentarzystka odgrażała się, że odpowie za niewpuszczenie ich na zamknięty teren zimą 2022 roku, gdy tylko nastanie "praworządność" i do pracy zabiorą się "niezależni" prokuratorzy. Okazało się, że wystarczyło pięć miesięcy od zmiany władzy, a ten sam prokurator, dwukrotnie umarzający postępowanie, nie tylko postawił zarzuty emerytowanemu funkcjonariuszowi, ale jeszcze go oskarżył o przekroczenie uprawnień. Waszczukowi grozi do trzech lat więzienia. Za to, że działał zgodnie z przepisami i nie chciał robić cyrku z poważnej kwestii, jaką jest ochrona granicy.
Pytanie o naciski
Dziś Jachira ma do powiedzenia tyle, że "wow", "nie było żadnych nacisków", "jestem zaskoczona", podobnie jak wiceminister Zielińska. Może i faktycznie nie one naciskały na to, by znalazł się "rozgrzany" prokurator i dojeżdżał policjanta, który im nie pasował. Ale coś między grudniem ub. roku a kwietniem 2024 roku musiało się stać, skoro Chmielewski zmienił zdanie i zaczął ścigać byłego mundurowego.
Miało być tak pięknie. Ciągle padają okrągłe, gładkie słówka Adama Bodnara, to jego "ę", "ą", jaki on jest praworządny, jak kocha demokrację, jak przywiązuje się do reguł państwa prawa, a nie ma dnia, by rzeczywistość zza rogiem nie wyła. Sprawa ściganego Waszczuka to też dowód na to, że nawet z pozoru "słodkie" posłanki, nie mające większego wpływu na polityczną rzeczywistość i zajmujące się głównie happeningami, stają się groźne, gdy nadchodzi tzw. "duszna" atmosfera, a w ręce odpowiednich ludzi trafiają instytucjonalne zabawki. Nie tak miało być, ale ręce w górę - kto zdziwiony?
Fot. Klaudia Jachira w Białowieży/X
Artykuł ukazał się w "Niezależnej"
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo