Emmanuel Macron mówi wreszcie odważnie, jak na przywódcę Zachodu przystało. Nie można jednak zapominać, że przez blisko dwa lata był orędownikiem "przekonywania" Władimira Putina do porzucenia imperialnych planów. Na prezydenta Francji spadały gromy za to, że częściej wydzwania na Kreml, niż do własnej żony. Na ile przebudzenie Macrona będzie trwałe? I jaka wiedza się za nim kryje?
Pierwszy taki wywiad z Macronem
Słowa wypowiedziane przez gospodarza Pałacu Elizejskiego w wywiadzie dla państwowych mediów muszą robić wrażenie. Warto zacytować niektóre z nich. "Żyjemy w czasach, w których trzeba stawiać opór, aby Rosja nigdy nie wygrała. Inaczej wiarygodność Europy zostałaby zredukowana do zera" - przekazał. Jeśli Władimir Putin zwycięży i wchłonie Ukrainę, nie zatrzyma się na tym kraju, co z kolei "zmieni dotychczasowe życie obywateli Francji". "Teraz sytuacja jest znacznie trudniejsza i należy założyć, że nie wolno powiedzieć agresorowi, iż narzucamy sobie jakieś nieprzekraczalne linie. Władimir Putin, gdyby wygrał, nie zatrzymałby się na Ukrainie" - przekonywał w TF1 i France 2. Macron powtórzył też, że opcja wysłania wojsk NATO na Ukrainę leży na stole. "Dzisiaj nie jesteśmy w takiej sytuacji, ale takie opcje są możliwe. (...) Mam powody, by mówić nieprecyzyjnie" - dodał francuski prezydent.
Trójkąt Weimarski - zgrzyt Berlina z Paryżem
Inicjatywa Macrona, która wydaje się inaczej sformułowaną koncepcją Jarosława Kaczyńskiego tuż po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji z wysłaniem "misji pokojowej NATO" na Ukrainę w trakcie pierwszej podróży polskich oficjeli do Kijowa, nie spotkała się z akceptacją Olafa Scholza. Zgrzyt między Berlinem a Paryżem ma być na tyle duży, że to z tego powodu ma zostać zorganizowany Trójkąt Weimarski. Inicjatorem wcale nie był Donald Tusk, jak usiłowały przedstawić to prorządowe media, a Niemcy, co ustaliła nawet przychylna obecnej władzy "Wirtualna Polska".
Rozdźwięk jest tym większy, że Bundestag ostatnio odrzucił propozycję wysłania rakiet Taurus na front, o co mocno zabiegali Ukraińcy. Wcześniej taką opcję wsparcia dla obrońców swojego kraju wykluczył Olaf Scholz. Taka to europejska solidarność w dozbrajaniu Ukrainy, której grozi porażka w wojnie.
Dobrze, że Emmanuel Macron w końcu otrzeźwiał. Pytanie, co sprawiło, że z polityka "wiszącego" dosłownie na telefonie w połączeniach z Władimirem Putinem, stał się "jastrzębiem". Francuski przywódca popełniał błędy - gdy było oczywiste, czym grozi inwazja Rosji, tłumaczył się opinii publicznej z częstotliwości kontaktów z Kremlem. - Utrzymuję regularny kontakt z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, bo wierzę, że najlepszym sposobem na powrót do rozmów jest posiadanie takiego bezpośredniego kanału komunikacji - zapewniał w marcu 2022 r. Doradzał też publicznie stronie zaatakowanej, by skłoniła się do negocjacji. - Jedyną drogą są negocjacje, nie widzę w tym przypadku opcji wojskowej - oceniał wówczas Macron.
Nie dodawało mu też powagi, że gdy dosłownie palił się świat - wszak nie tylko toczy się wojna na Ukrainie, ale też między Izraelem a Hamasem, a status Tajwanu wciąż jest podważany przez Chiny - Macron wywierał presję na piłkarzu Kylianie Mbappe, by pozostał w PSG i nie przenosił się do Realu Madryt. Ba, ostatnio atakujący dostąpił zaszczytu i został zaproszony przez Macrona na kolację i uczestnictwo w rozmowach przy stole z emirem Kataru. Widać wyraźnie, że Macron mylił priorytety.
Pytanie, czy francuski polityk byłby skłonny wysłać swoich żołnierzy na Ukrainę, skoro ponownie zgłasza swoją propozycję w najnowszym wywiadzie. Szczerzę - wątpię.
Fot. Prezydent Francji Emmanuel Macron/PAP
Artykuł ukazał się też w niezalezna.pl
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka