Jest jedna rzecz, która mnie zastanawia w sprawie wyroku bezwzględnego więzienia dla Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Dlaczego z takąż zapiekłością zwalcza ich Roman Giertych, publikujący nowinki z postępowania sądowego? Mało tego, poseł KO może liczyć w tej kwestii na media, których pracownicy mają krótką pamięć (lub udają, że mają) i uznają go za obiektywnego świadka całej historii. Tymczasem były wicepremier w rządzie PiS i lider LPR pała żądzą zemsty. Bo afera gruntowa rozwaliła nie tylko tamten gabinet, ale też pochowała na dobre Ligę Polskich Rodzin - dziecko Giertycha, który oberwał rykoszetem i musiał się później przebranżowić w mecenasa. Nie byłoby jego odrodzenia w polityce, gdyby nie reprezentowanie Donalda Tuska i najważniejszych osób z PO w głośnych sprawach.
Pamiętne lato z 2007 roku na długo zmieniło polska politykę. PiS sprawiało wrażenie w kampanii przed przedterminowymi wyborami, że wygra w cuglach, wszak Platforma Obywatelska wciąż nie mogła się pogodzić z podwójną porażką wyborczą w 2005 roku. O atmosferze z tamtych dni można poczytać w wielu relacjach Jana Rokity, książkach Roberta Krasowskiego czy Antoniego Dudka, sięgnąć do archiwalnych numerów gazet albo obejrzeć ultraciekawy materiał "Superwizjera" TVN o tajemnicy 40. piętra. Życie jest tak przewrotne, że do więzienia mają iść szefowie służb i funkcjonariusze, którzy wykryli korupcję - tak zdecydował najpierw zaangażowany politycznie sędzia Wojciech Łączewski, a później dwóch sędziów z "Iustitii" - ale podejrzani o przeciek z afery, udaremniający przekazanie kontrolowanej łapówki Andrzejowi Lepperowi, już nie.
W temacie afery gruntowej warto też przypomnieć o wyrokach skazujących dla Piotra R. i Andrzeja K., którzy byli w kontakcie z liderem Samoobrony, gdy przymierzali się do odrolnienia działki w Mrągowie. Mało tego, na niekorzyść obecnego, wykrzywionego obrazu rzeczywistości świadczy to, że - czy Andrzej Duda się pospieszył czy nie, nie czekając na prawomocny wyrok - sędziowie postanowili kompletnie olać prawo łaski. Coś do tej pory w najnowszej historii Polski niespotykanego.
Nikt za przeciek nie odpowiedział
Ale wokół skazania Kamińskiego i Wąsika jest też osobny wątek. To osobiste, nieskrywane zaangażowanie Romana Giertycha w to, aby ujrzeć ich za kratkami. Czy ktoś z liderów opinii w ogóle się zastanawiał, dlaczego mecenas jest tak zmotywowany i pała żądzą odwetu? Otóż, latem 2007 roku rozpadły się jego wpływy. Koniec koalicji rządzącej oznaczał wchłonięcie elektoratu LPR przez PiS i wypad Giertycha, wówczas znienawidzonego przez warszawski salon, z polityki. Jeszcze, gdy nie było jasne, kto przejmie władzę w Polsce po przedwczesnych wyborach, postawny polityk budował LiS - Ligę i Samoobronę, forsując jako kandydata na premiera Janusza Kaczmarka. Tak, tego samego Kaczmarka, który jako zastępca minister spraw wewnętrznych i administracji był widziany na kamerach monitoringu na 40. piętrze hotelu Marriott 5 lipca, dzień przed akcją CBA, w drodze do biznesmena i szefa Prokomu Ryszarda Krauzego. Następnie w apartamencie jednego z najbogatszych Polaków pojawił się, zupełnie przypadkowo, poseł Samoobrony Lech Woszczerowicz. 6 lipca z samego rana tenże polityk spotkał się z Lepperem w siedzibie resortu rolnictwa, a wicepremier spanikował. Z akcji CBA wyszły nici.
Proszę sobie wyobrazić, że do dzisiaj nikt nie usłyszał w tej sprawie zarzutów, ale panuje pełne przekonanie - również w mediach, które zupełnie inaczej opisywały aferę gruntową w 2008 roku - że Leppera "wrobiono". W tle tego wianuszka były też inne postaci, ale ten obraz - skrócony - jest wiernym odtworzeniem sekwencji zdarzeń, które doprowadziły Kamińskiego i Wąsika do wyroków skazujących. Gdyby nie tamten "zbieg okoliczności", wydźwięk afery i jej konsekwencje byłyby inne. A i tak o tym, że przekręt na odrolnieniu działek miał miejsce ponad 16 lat temu świadczą wyroki skazujące dla R. i K. Koniec, kropka.
Giertychowi zawalił się wtedy polityczny świat
A teraz do rzeczy - dlaczego Giertych szeroko informuje o kulisach sprawy Kamińskiego i Wąsika, zadaje pytania sądom, domaga się więzienia dla wszystkich adwersarzy z PiS? Otóż, utracił kontrolę nad narodowcami, rozpadło się jego imperium, wszak bycie wicepremierem to nie byle co i przepadł. Teraz wrócił, by zobaczyć swoich wrogów za kratkami. Giertychowi o nic innego nie chodzi: o żadną praworządność, lepsze standardy w polityce, odpowiedzialność za czyny. To zwykła, prymitywna wręcz, dintojra. Ale żeby o tym wiedzieć, trzeba znać i kulisy afery gruntowej i atmosferę lata 2007 roku.
W dzisiejszych czasach media nie pamiętają, co się działo w polityce wczoraj, niektóre korzystają zresztą z wrzutek, ale i tak dziwi robienie z Giertycha alfę i omegę oraz bezstronnego obserwatora wydarzeń w sprawie wyroków skazujących kierownictwo i funkcjonariuszy CBA.
Zdjęcie: Mariusz Kamiński w studiu RMF FM.
Tekst został opublikowany również na portalu "Niezależna"
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka