Robert Lewandowski udzielił głośnego wywiadu w Eleven Sports, który odbił się szerokim echem poza granicami Polski. Kapitan kadry tuż przed ważnymi meczami eliminacyjnymi do Euro 2024 skrytykował postawę młodych reprezentantów (tu zgoda, ale nie do końca), PZPN (zgoda, bez „mięsa”, czyli nazwisk) i hiszpańskich sędziów (wybrał zły powód). Pytanie brzmi: gdzie konkrety, gdy tak ważna postać w polskim futbolu wraca do tematu premii albo zaczepek pod adresem piłkarzy ze strony podchmielonych działaczy czy osób związanych z PZPN? W taki sposób nie da się oczyścić atmosfery i zacząć od nowa.
Jak grom z jasnego nieba na środowisko piłkarskie spadł wywiad Mateusza Święcickiego z Robertem Lewandowskim. Jeden z najlepszych komentatorów i największy gwiazdor polskiej piłki w XXI w., a pewnie i w całej historii – taka rozmowa musiała być ciekawa i zainteresować nie tylko polskich kibiców. I rzeczywiście, tak się stało. Napastnik FC Barcelony starał się być szczery, mówił to, co myśli – tego odmówić mu nie można. Problem jednak pojawia się, gdy dojdziemy do wniosku, że wypowiedzi Lewandowskiego były nasączone ogólnikami. Mało tam konkretów.
Sam zniknął w meczu z Mołdawią, a gani kolegów
Weźmy pod uwagę okoliczności kompromitującej porażki podopiecznych Fernando Santosa z Mołdawią w Kiszyniowie. „Lewy” był kluczowy w pierwszej odsłonie – to dzięki jego bramce i asyście Polacy wygrywali już dwiema bramkami. Wystarczyło jedynie ten wynik dowieźć. W drugiej połowie Biało-Czerwoni zaserwowali nam jeden z najbardziej przykrych obrazków od co najmniej dekady, kompromitując się na boisku i dając sobie strzelić trzy bramki. Lewandowski po przerwie zwyczajnie zniknął. Nie ciągnął kolegów, nie zagrzewał do walki, sam przegrywał każdy pojedynek bark w bark.
Po mołdawskiej klęsce sporo mówiło się nawet o ewentualnym odejściu selekcjonera, którego dopiero co zatrudnił prezes PZPN Cezary Kulesza. Co na temat tej klęski ma do powiedzenia Lewandowski? – W pierwszej połowie mieliśmy wszystko pod kontrolą, graliśmy dobrze, a w drugiej części wszystko zmieniło się o 180 stopni. Moim zdaniem problemem kadry jest to, że nie ma w niej osobowości. Nie chodzi o umiejętności czysto piłkarskie, a osobowości na boisku, które w pewnych momentach obudzą zespół i zainterweniują tak, żeby nie było później problemów – zwierzał się kapitan reprezentacji w Eleven Sports.
Ale od kogo tu wymagać, jak nie właśnie od takiej osobowości? To nie Sebastian Szymański, Jakub Kiwior czy Jan Bednarek mają predyspozycje i CV do wykazania się, a teoretycznie legenda Bayernu Monachium i Borussii Dortmund.
Tyle że – prawdę mówiąc – Lewandowskiemu zawsze brakowało do tego „cojones”. Nie był na murawie typem Cristiano Ronaldo, Sergio Ramosa, Stevena Gerrarda czy Karima Benzemy, którzy motywowali kolegów i nakręcali ich przy niekorzystnych wynikach w kadrze czy klubie do jeszcze lepszej gry. Lewandowski był zawsze kimś, kto stał z boku – w reprezentacji Polski rola przywódcy przypadała Kubie Błaszczykowskiemu i Kamilowi Glikowi, o których też wspominał w wywiadzie Lewandowski, wyróżniając ich w tej roli. Może to jest problem kadry: pewnie najlepszy gracz w naszej historii nie ma wpływu na przebieg trudnych spotkań w niesprzyjających warunkach?
W dalszej części wywiadu napastnik skrytykował młodych zawodników z kadry, którzy nie przychodzą do niego pytać o rady. Wydaje się, że ten wątek powinien piłkarz pokroju Lewandowskiego rozwiązać w szatni, a nie w mediach. Czy odpowiedź na pytanie, dlaczego tak jest, nie okazałaby się trudna dla atakującego FC Barcelony?
Nie protestował od razu ws. premii
Premie obiecane od szefa rządu dla kadrowiczów i sztabu po mundialu w Katarze zakończyły pracę Czesława Michniewicza. Jeszcze przed rozstaniem z selekcjonerem Lewandowski – tak jak w erze Jerzego Brzęczka – recenzował zbyt defensywny styl gry Polaków. Trener się zmienił, wcześniej Portugalia Santosa grała na ogół pięknie – i dalej nic. Obserwujemy z meczu na mecz pogłębione bicie głową w mur, tylko z jeszcze gorszymi wrażeniami artystycznymi.
Lewandowski postanowił odświeżyć temat premii, bo kilka miesięcy temu bramkarz Łukasz Skorupski wyjawił, iż kadrowicze kompletnie zapomnieli o meczu 1/8 finału mundialu z Francją i pokłócili się jak dzieci o podział kasy. – Po pierwsze, nie wyciągnęliśmy rąk po żadną premię. Po drugie, dostaliśmy niemoralną propozycję. Po trzecie – zostaliśmy w tej sytuacji sami. Pojawiło się wiele mitów wokół tej sprawy. (...) Członek sztabu podszedł do mnie i poprosił o numery kont. Zapaliła mi się wtedy czerwona lampka i zastopowałem to, powiedziałem „koniec”. Nie dałem tych numerów. Po tym, jak temat numerów kont się zamknął, powiedziałem chłopakom, żeby zrezygnować z tych pieniędzy. Oczywiście znalazło się kilku, którzy na to nie przystali i nie byli chętni – opisał Lewandowski w wywiadzie, zarzucając Skorupskiemu kłamstwo.
Skoro piłkarze zostali – tak odczytuje się te słowa – „wrobieni” w premię, a kapitan wcale jej nie chciał, dlaczego od razu nie zaprotestował? Dlaczego wtedy żaden z jego kolegów nie usłyszał od Lewandowskiego: „Dziękujemy, nie gramy dla pieniędzy, ta propozycja nie jest właściwa” – jeszcze wtedy na spotkaniu Mateusza Morawieckiego z piłkarzami przed wylotem na mundial? Dziennikarz „Przeglądu Sportowego” Łukasz Olkowicz ujawnił, że Lewandowski nie oponował ws. premii, ale ze „starszyzną” miał ją podzielić według zasług: starszyzna otrzymałaby więcej, młodsi kadrowicze ochłapy. W efekcie podczas treningu polskiej reprezentancji nikt nie chciał grać w treningową siatkonogę w Katarze z kapitanem. Dopiero później jeden z młodszych zawodników się przełamał i dołączył do pary z „Lewym”. Minęło kilka dni od publikacji tekstu Olkowicza i nikt nie zdementował tych doniesień.
Kto kompromituje PZPN pod wpływem alkoholu?
Wreszcie wątek trzeci, niezwykle istotny. To, że w PZPN po dojściu do władzy prezesa Cezarego Kuleszy dzieje się wiele absurdalnych rzeczy – na czele ze skazanymi za korupcję, którzy pojawiają się na meczach kadry – to oczywista oczywistość. Niektórzy zaproszeni goście na pokład samolotu z piłkarzami powracającymi z Kiszyniowa w czerwcu zaczepiali zawodników, kpili z nich przy „akompaniamencie” alkoholu. Rzecz absolutnie naganna i niedopuszczalna, przypominająca realia lat 90.
Lewandowski ma na ten temat do powiedzenia tyle: – Nie chodzę z alkomatem i nie sprawdzam ludzi. Ale to fakt. Nie mówię, że wszystkich, ale poziom pewnych osób jest żenujący – stwierdził enigmatycznie w dyskusji ze Święcickim.
Których działaczy miał na myśli? Prezesa Kuleszę? Przecież nie o niego mu chodziło, a ta wypowiedź wywołała spodziewaną reakcję – natychmiast pojawiły się teksty o „uderzeniu w prezesa PZPN”. Taka postać jak rekordzista w zdobytych bramkach w niemieckiej lidze i triumfator Ligi Mistrzów powinien mówić wprost i po nazwiskach. Albo – znowuż – załatwić tę sprawę w wąskim gronie.
Najmniej istotny wątek, ale szeroko komentowany w Hiszpanii, dotyczył tamtejszych sędziów. Lewandowski wyraził pretensję, że pozwalają oni na zbyt wiele defensywnie usposobionym zespołom, a napastników – takich jak on – karzą bez wahania żółtymi kartkami. To prawda, ale niepełna. Po prostu przed transferem do Barcelony gwiazdor nie zdawał sobie sprawy z tragicznego poziomu sędziowania na Półwyspie Iberyjskim. To jest praprzyczyna kontrowersji i niewiele zmieniło nawet wprowadzenie technologii VAR.
Wywiad z Lewandowskim nie zamyka tematu
Na konferencji prasowej przed kluczowymi meczami we wrześniu z Wyspami Owczymi i Albanią Lewandowski podkreślił, że wrzucił granat do środka reprezentacji celowo, by coś w niej ruszyło. Liczy na punkt zwrotny i zmianę mentalności u kolegów. Jak dodał, udzielił szczerego wywiadu, by zamknąć raz na zawsze temat premii i podziałów oraz skupić się tylko na arcyważnych starciach. Mimo ogromnych zasług Lewandowskiego dla narodowej reprezentacji i spodziewanej tęsknoty za nim, gdy już zakończy karierę z orzełkiem na piersi, odnoszę wrażenie, iż chodziło głównie o zmycie z siebie odpowiedzialności za kompromitujące wyniki kadry w ostatnich latach. A szkoda, bo jako gigant i polska marka Lewandowski powinien ciągnąć wózek.
Wywiad udzielony na kilka dni przed meczami eliminacyjnymi wcale nie zamyka tematu kłótni w drużynie narodowej i słabego wizerunku PZPN, a wręcz odwrotnie. Czy zatem nastąpi druga część rozmowy, ale tym razem z większą dozą konkretów?
Tekst ukazał się w "Gazecie Polskiej Codziennie". Przed meczem z Wyspami Owczymi
Fot. Robert Lewandowski/PAP
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Sport