Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990
1084
BLOG

"Naszość" miała wiele racji. Dzisiejsi happenerzy powinni brać z niej przykład

Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990 Film Obserwuj temat Obserwuj notkę 22
„Naszość. Tylko dla nienormalnych” to film, który powinien obejrzeć każdy, interesujący się sytuacją społeczno-polityczną po upadku komunizmu. Magdalena Piejko potrafiła zrealizować ciekawy film, nieprzegadany, w którym pełno wspomnień i dobrego humoru. Jednocześnie przywraca jakąś nadzieję, że prawica potrafi w filmy i nie jest toporna.

Miałem pewne obawy przed seansem „Naszości”, tym bardziej, że dopiero co wszedł do kin film o Jerzym Owsiaku „Fenomen”. Tamten dokument o WOŚP i jej twórcy pokazał, jak niełatwo zrobić przekrojowy reportaż o kimś z kim się identyfikujemy i kogo wprost uwielbiamy. Lider „Naszości” dziś jest wicenaczelnym „Gazety Polskiej”, zaś za scenariusz i realizację odpowiada była dziennikarka tegoż medium. A mimo to, udało się Magdalenie Piejko przedstawić historię, oddając głos bohaterom - bez lukrowania i co ważne, osoby wypowiadające się w produkcji mają dziś różne poglądy polityczne. Bo „Lenin”, czyli Piotr Lisiewicz, jest prawicowcem, ale w „Naszości” wypowiadają się również zwolennicy opozycji, identyfikujący się z symboliką ośmiu gwiazdek. Kto ciekawy, ten na pewno znajdzie ciekawe informacje w sieci.

I to jest duża wartość filmu - ludzi o różnych poglądach na życie łączyło jedno: antykomunizm i niezgoda na to przyzwolenie w latach 90., by nagle z „czerwonych” robić ucywilizowanych demokratów. „Naszość” czasem szła drogą radykalną, obrzucając jajkami Aleksandra Kwaśniewskiego, ale na ogół wybierała drogę absurdu - przebierała się za dinozaury i jelenie, szczekała, kąpała się w fontannach, doprowadzając policjantów do szewskiej pasji. Jest jeszcze coś, co łączyło różnych ludzi w Naszości - kibiców, aktywistów, spadkobierców Pomarańczowej Alternatywy - to sprzeciw wobec bandyckiej polityki Władimira Putina. W dokumencie widzimy wiele protestów z antykremlowskimi hasłami m.in. po napaści na Czeczenię czy Gruzję.

O filmie wiele mówi frekwencja w miastach na premierowych pokazach. W antyprawicowym Poznaniu sala kinowa wypełniona po brzegi. Kalisz, kameralna salka, pełno ludzi. Za niedługo „Naszość” trafi na wielki ekran. Po seansie mam jeszcze dwa wrażenia. Po pierwsze, ten film jest znacznie lepszy od „Fenomenu”. Gdy byłem zaledwie kilka dni po premierze dokumentu o Owsiaku w krakowskim kinie „Kijów”, nie pojawił się już nikt, by przypomnieć sobie o początkach i sukcesie WOŚP. Po drugie, obecne grupki happenerów, protestujące przeciwko PiS, miałyby podobnie rażący władzę potencjał, gdyby nie kompletnie bezsensowne i wulgarne akcje m.in. przy pomniku smoleńskim i dobór dziwnych, czasem nadpobudliwych liderów. „Naszość” to dziś publicyści, menadżerowie, politycy, przedsiębiorcy, kibice. Wydawać by się mogło, że stoją na absolutnie przegranej pozycji w latach 90. i nie zrobią jakichkolwiek karier w Polsce, rządzonej przez postkomunistów i liberałów. Okazało się jednak inaczej. Lotnej Brygadzie Opozycji chyba to nie grozi. Bierzcie zatem przykład z Naszości!


Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).  Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą. Grzegorz Wszołek Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (22)

Inne tematy w dziale Kultura