Czy w interesie Adama Michnika leżą publikacje hagiograficzne, jak francuska biografia Cyrila Bouyeure’a? - zastanawia się Roman Graczyk, krakowski dziennikarz i autor pierwszej polskiej biografii redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej” pt. „Demiurg”.
Z myślą o jakim czytelniku pisał Pan „Demiurga”? O młodszym pokoleniu, o wyrobionych odbiorcach, a może o tych, którzy współpracowali z Michnikiem w opozycji antykomunistycznej?
Nie mam złudzeń, że młodzież interesuje się książkami historycznymi. Do tego doszło, że nie wie ona, kim jest Adam Michnik. Pisałem dla osób powyżej 50 lat, dla ludzi takich, którzy w 1989 roku byli dorośli.
Chciał się Pan skontaktować z Michnikiem, ale bez skutku. Spodziewał się Pan tego?
Nadeszła bardzo krótka odpowiedź od Michnika, ale nie pozostawiała złudzeń i pola do negocjacji. Nie chcę jej ujawnić, bo to prywatny list.
Czy jeśli Michnik zechciałby się z Panem spotkać i opowiedzieć o wydarzeniach z własnej perspektywy, to napisałby Pan wydanie zmienione „Demiurga”?
Naturalnie, że tak. Bohater, Michnik, nie mógłby jednak mi dyktować, co znajdzie się w książce. Chętnie bym go wysłuchał, choć to czysto hipotetyczne rozważanie, bo tak się nie stanie. Jego głos zostałby uwzględniony, a w przypadku, gdyby jego wersja różniła się od innych, nie zostałaby uznana przeze mnie za jedną z wielu niesłusznych. Prosiłem Adama - zanim przystąpiłem do pisania - o spotkanie, bo ma on do tego prawo. Ale nie skorzystał.
Z książki można wysnuć wniosek, że do 1989 r. „demiurg” był postacią krystaliczną. Wady zaczęły się wybijać od artykułu „Wasz prezydent, nasz premier” i zmiany stosunku do Jaruzelskiego.
Cezura 1989 roku jest również moja i tu przychylam się do opinii zawiedzionych ludzi „Solidarności”. Jeśli jednak chodzi o wspomniany artykuł Michnika, to nigdy nie budził moich zastrzeżeń. Postrzega się go jako wstęp do późniejszych kontaktów z Jaruzelskim, ale wtedy - na początku lipca 1989 - wysuwał odważną perspektywę politycznego przyspieszenia. I tak trzeba go analizować. Nie jest on dowodem zdrady ideałów, sztamy z komunistami, ale realistycznego myślenia o stworzeniu rządów obozu „solidarnościowego”. Ceniłem i cenię wysoko ten artykuł. Jest też prawdą, że Michnik wykazywał zmysł strategiczny, co było dobre, ale zaczął nadmiernie „flirtować” z ludźmi starego reżimu. Państwo wychodzące z totalitaryzmu musi zachować pamięć o tych czasach. A ten „flirt” działał wbrew tej pamięci, w pewien sposób mistyfikował przeszłość - konszachty z „czerwonymi” utrzymywano wbrew elementarnej tożsamości Polaków. Przeszłości nie można obejść.
Jak Pan sądzi, co myśli Adam Michnik o pierwszej polskiej biografii? Obawiam się, że nie jest zadowolony, mimo, że często go Pan broni.
Nie wiem (śmiech)! To osoba, która ciągle mnie zaskakuje, bo wciąż przejawia ludzkie uczucia. Gdyby ktoś o mnie wydał taką książkę, to nie byłbym wściekły na jej autora. Jestem pewny, że książka napisana jest z wysiłkiem zdobycia się na obiektywizm. Po drugie, chowam emocje w stosunku do bohatera „Demiurga”. Ale jestem też w niej krytyczny. Na jego miejscu bym to docenił, bo nie wiem, czy w interesie Michnika leżą publikacje wręcz hagiograficzne, jak pierwsza, francuska biografia Cyrila Bouyeure’a. Zatem są obiektywne powody, by Adam docenił tę książkę, nie był zły, ale znamy przykłady pieniactwa redaktora „Gazety Wyborczej”, gdy ciągnął Bogu ducha winnych ludzi po sądach albo niepotrzebnie się wdawał w prawne utarczki.
Książka biograficzna to ciężki kawałek chleba. Dlaczego tak mało powstaje biografii o ważnych postaciach III RP?
Podstawową kwestią jest czynnik ekonomiczny. Trzeba zapłacić - zwykle z góry - honorarium dla autora, żeby mógł przez dłuższy czas pracować nad taką książką, a wydawnictwa nie mają na to pieniędzy. Ponadto nawet nauka historyczna jest uwikłana w polską politykę. Powstało zjawisko „nietykalnych”. Adam Michnik do nich się zaliczał aż do publikacji „Demiurga”. Autorzy i wydawcy boją się biografii ważnych person III RP - oburzenia środowiskowego i ostracyzmu. Z przykrością stwierdzam, że w Polsce nie jest możliwa normalna dyskusja o tych postaciach.
Wywiad ukazał się w "Gazecie Krakowskiej" i "Dzienniku Polskim"
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura