Trend nie jest zły - 20 marca zdiagnozowano ponad 400 koronawirusów w Polsce na podstawie testów, a spodziewano się około 1000 z pobranych próbek. To pierwsze efekty zamknięcia państwa.
Podwyższenie kary do 30 tys. złotych za złamanie kwarantanny, właśnie ogłoszone przez premiera Mateusza Morawieckiego, to i tak mało, zważywszy na znane okoliczności, które idiotom przyświecały do wyjścia do Kauflanda albo ucieczki z miejsca odizolowania. Jedna pani była weganką, a dostała do jedzenia kiełbasę. Dlatego pojechała pociągiem z Łodzi do Poznania.
Zamknięty warszawski szpital przez pielęgniarza z koronawirusem jest kolejnym, dobitnym dowodem na nieodpowiedzialność jednostek. Czasami wydaje się, że to, o czym czytamy, to jakieś sci-fi. Nie, to się dzieje naprawdę. 30 tysięcy złotych jednak naprawdę wystraszy śmiałków. Pięć koła uda się pożyczyć od znajomych, rodziny, wypłacić z oszczędności, ale 30 kawałków dla osób, zarabiających średnią krajową lub lekko powyżej, to już zbyt wysokie ryzyko. Przecież narażenie innych takowym nie jest.
Rozmawiałem właśnie przed chwilą z chemikiem, którego nazwisko pozna zapewne cały świat. Prof. Marcin Drąg z Politechniki Wrocławskiej wraz ze swoim zespołem rozpracował kluczowy enzym w środku koronawirusa. Dzięki temu istnieje nadzieja na szybkie testy na obecność COVID-19 - nawet półgodzinne - jak też opracowanie leków, niszczących wirusa. Efekty rozmowy poznacie wkrótce na łamach prasy.
Jakoś tak mam, że wolę słuchać uczonych niż laików, zawsze mających fachowo coś do powiedzenia na każdy temat. I tak się składa, że prof. Drąg, którego poglądów politycznych absolutnie nie zna nikt, jest zwolennikiem ogólnonarodowej kwarantanny i zamknięcia granic. Mówił wprost, że to jedyny sposób na uchronienie się przed tragicznym wariantem włoskim, który wciąż nad nami wisi i spogląda jak ta śmierć z kosą na popularnych memach. Jeśli mogę apelować do znajomych, to nie słuchajcie wywodów pseudonaukowców, którzy na każdą dolegliwość proponują witaminki. Niestety w Polsce funkcjonują pudła rezonansowe, niezwykle szkodliwe dla otoczenia. Można je łatwo dostrzec na Twitterze i Facebooku. Te pudła nie mają też konkretnych politycznych barw, co dodatkowo myli odbiorców - sprawiają wrażenie obiektywnych.
Zatem: siedźcie na tyłkach, a na świeżym powietrzu unikajcie tłumów. Żadnych spotkań na skwerkach, grillach, plenerowych siłowniach. Na to wszystko będziemy mieli czas. Chyba, że chcecie stracić babcię, dziadka albo rodziców ze zmniejszoną odpornością i chorobami przewlekłymi. Pech będzie większy, jeśli koronawirus dotknie was.
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości