wlegierski wlegierski
190
BLOG

Głosy wyborcze dla dzieci

wlegierski wlegierski Polityka Obserwuj notkę 4

Nie kończą się prześmiewcze komentarze dotyczące wprowadzenie praw wyborczych dla dzieci, którymi mieliby dysponować rodzice. Jako rodzić trójki dzieci mam nieodpartą ochotę porównać argumenty przeciwników i szyderców tego rozwiązania do argumentów osób, które były przeciwne wprowadzaniu tych praw dla kobiet i Murzynów.

Po pierwsze wychodzę z założenia, że każdy człowiek jest podmiotem, kimś mający godność, tym samym obywatelem, którego prawa powinny być uznawane przez całe społeczeństwo. To założenie nie może dotyczyć tylko tych, którzy przekroczyli magiczny wiek 18lat, tak samo jak tych, którzy mają odpowiednią płeć, czy kolor skóry. Jeżeli dziecko ma mieć prawa to też naturalne jest, by tymi prawami dysponowali rodzice. Więc zaczynamy:


1. "To jest w istocie propozycja zerwania z demokracją, która zakłada, że każdy ma jeden głos i on jest jednakowo silny i jednakowo ważny. Były oczywiście przykłady głosów ważonych, które uzależniały siłę głosu od majątku,czy innych cenzusów ale one zostały nieprzypadkowo zniesione i nikt do tego nie wraca." Piotr Zremba

No to popatrzmy na Amerykę sprzed 50 lat. Danie Murzynom głosu jest zerwaniem z dotychczasowym porządkiem, z demokracją (przecież demo to lud, a Murzyni to nie ludzie, tak samo jak dzieci), to zmiana konstytucji. Rzecz nie do pomyślenia. Skandal. 


2. Dziecioroby będą mieli więcej do powiedzenia.

Byli właściciele niewolników łatwo ich przekonają do tego jak mają głosować i będą mieli więcej do powiedzenia. Teraz wprawdzie tylko ich wyzyskują, ale wiadomo do czego to doprowadzi. 

Osoby w małżeństwie mają więcej do powiedzenia niż single, bo statystyki udowadniają, ze przecież żony głosują jak ich mężowie


3. "Idąc tym tropem rozumowania można by dać więcej głosów biednym, bo oni maja więcej trudności we wpływaniu na władzę, albo bogatym, bo oni płaca wyższe podatki." Piotr Zaremba

Tutaj jest trochę pomylony trop rozumowania. Idea jest taka - traktujemy dzieci jak obywateli, zakładamy, że dzieci należą do rodziców, a nie do państwa, dlatego to rodzice dysponują ich głosem, który stopniowo jest przekazywany młodemu człowiekowi. To teraz może ostra polemika i porównanie:

Danie praw Murzynom, bo niby każdy ma prawo decydować. Idąc tym tropem dajmy jeszcze prawa szympansom. 

Danie praw kobietom, bo niby kobiety mają mieć też możliwość zabrania głosu. Idąc tym tropem pozwólmy jeszcze decydować o naszym państwie wszystkim cudzoziemcom mieszkającym w kraju albo turystą albo też obywatelom państw ościennych.

Zasadniczy problem tkwi w tym, że prawo głosu dla dzieci, którym mają dysponować rodzice, to przede wszystkim uprzywilejowanie tych dzieci, a nie samych rodziców. Rzeczywiście prawdopodobnie skutkować to będzie lepsza polityką prorodzinną, bo rządzący będą chcieli zjednać sobie rodziny, tym samym więcej na tym zyskają dzieci. Ale tak samo było z Murzynami. Jeszcze raz wychodzimy z założenia, że dziecko to też obywatel i ma mieć takie same prawa jak ten bogaty, czy biedny.


4. "To jest korwinizm, a nawet gorzej bo nigdzie na świecie próby oddawania głosów za dzieci jeszcze nie było." Piotr Zaremba

Był taki czas gdzie nigdzie na świecie nie dano prawo kobietom, czy Murzynom. 


5. Tego się nie da zrobić technicznie, a co jak rodzice głosują inaczej, co jak głosuje tylko jeden rodzic.

Nie da się dać głosów Murzynom, przecież wśród nich jest wiele analfabetów. Jak to policzyć, jak wprowadzić uczciwe lokale wyborcze w dzielnicach Murzyńskich. Przecież tam będą fałszerstwa.

A teraz wyjaśniam wszystkim humanistą. To da się zrobić. Posłużę się przykładami. Jak mają jedno dziecko poniżej 13 roku życia głos każdego rodzica mnożymy razy 1,5, jak mają dwoje dzieci raz 2, jak troje to 2,5 (głosują inaczej, głosuje tylko jedno – da się). Jak dziecko ma 14 lat dysponuje 20% głosu, czyli jego głos razy 0,2, tym samym głos rodzica razy 1,4. Jeszcze sprawa samotnych rodziców – wtedy prawo do głosu przechodzą w całości na 1 osobę. Teraz pewnie zakrzykną humaniści – A!!! tam są jakieś ułamki!!! Uspakajam – z ułamkami można sobie poradzić. Ogólne, procentowe wyniki też są podawane z miejscami po przecinku. Da się przedstawić sumę głosów w postaci liczby z przecinkiem.


6. Ja mam dzieci by je kochać, a nie by mieć większe prawo głosu

Ja mam żonę, by ją kochać, a nie by miała prawo głosu


7. Jakie straszne konflikty rodzinne będzie to rodzić

Jak straszne konflikty będzie rodzić, gdy kobietom damy prawo do głosu. Przecież jak kobieta zagłosuje inaczej niż mąż to jedyna alternatywa jaką widzę to ROZWÓD. Danie praw kobietom doprowadzi do rozwodów.

Po pierwsze dajemy sygnał rodzicom, jak też ich dzieciom. To wy jesteście odpowiedzialni za dzieci, dzieci do pełnoletności podlegają (mimo nawet różnicy zdań) w pewien sposób rodzicom. Po drugie - tak jak rodzić odpowiada za szkody poczynione przez dziecko, tak też odpowiada za polityków, który wybrał w imieniu dziecka


To mój pierwszy wpis. Po prostu musiałem się wypowiedzieć.




 

wlegierski
O mnie wlegierski

Chrześcijanin, patriota, liberał gospodarczy

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka