Zaczęło się (4 czerwca) od przemarszu głównymi ulicami miasta Wrocławia (od pl. Dominikańskiego, ul. Kazimierza Wielkiego do pl. Solnego), a skończyło nieoczekiwanie na interwencji Policji pod kościołem Bożego Ciała na ul. Świdnickiej.
Na pl. Solnym te kartki poszły jeszcze raz w górę, a zebrani uklękli po odczytaniu tekstu o Żołnierzach Wyklętych i symbolicznym strzale. Był też moment, kiedy plakaciki zwrócono w stronę budynku, gdzie mieści się regionalna siedziba „Gazety Wyborczej”.
Były przemówienia organizatorów, jednego ze skazanych, jedynego pracownika naukowego, który zaprotestował przeciwko obecności Baumana na uczelni i uczestniczył w rozprawach, była modlitwa ks. Jarosława Wąsowicza z Gdańska, patronującego polskim kibicom i występy artystyczne, m.in. Andrzeja Kołakowskiego.
I kiedy już wydawało się, że skończyła się cała impreza, do grupki powracającej z manifestacji, wśród której byli przemawiający, na czele z ks. Wąsowiczem, podjechały dwa radiowozy z funkcjonariuszami policji, którzy zatrzymali żonę pana Andrzeja Kołakowskiego na podstawie artykułu o zakłócanie ładu i porządku publicznego, ponieważ pani miała wznosić okrzyki w momencie kiedy zakończyła się manifestacja na placu Solnym. Została wskazana przez trzech funkcjonariuszy wydziału operacyjnego. Podjechały dwa duże radiowozy, zebrało się 8 policjantów, i zażądali od pani dowodu osobistego. Dość długo trwały utarczki słowne, ale w końcu po wylegitymowaniu kobiety policjanci w końcu odstąpili od dalszych czynności. Koniec tej sceny był kuriozalny, bo policjant kilkakrotnie pytał czy ktoś czuje się poszkodowany. Ktoś odpowiedział, że tak, bo już pół godziny temu mogliśmy jeść kolacje, a ktoś inny, zacytował policjantowi wiersz Norwida - „Ogromne wojska, bitne generały, / Policje - tajne, widne i dwu-płciowe - / Przeciwko komuż tak się pojednały? / - Przeciwko kilku myślom... co nienowe!”.
Janusz Wolniak
Komentarze
Pokaż komentarze (14)