Dwóch, bo do rozmowy najlepiej, jeśli jest dwóch, ale jeden też może być, gdy jest szalony, albo z komórką, no, ale tych akurat było dwóch, więc idealnie się złożyło; jeden stał, a drugi sobie leżał. Ten, który stał, spytał tego leżącego:
- Co się tak pokładasz na tym chodniku?
- A na jakim mam się pokładać? Ten był najbliżej…
- Ale po co?
- A co, nie wolno? Zabronisz? Wszystko u nas leży, to i ja leżę!
- Wstań, bo wilka złapiesz?
- Przynajmniej coś będę miał.
Fakt, na kogoś, kto ma coś jeszcze, poza marskością wątroby, nie wyglądał.
- No, wstańże wreszcie! Chcesz tu tak leżeć do śmierci?
- Co za różnica?! Ja, czy stoję, czy siedzę, to i tak leżę…
- Chodź, pójdziemy na piwo.
- To idź i mi przynieś.
- Aleś się wygodny zrobił.
- Coś mi się od życia należy, no nie?! Na przykład należy mi się od życia prawo do leżenie, gdzie mi się żywnie podoba.
- Może ci jeszcze jakąś babę sprowadzić?
- Czytasz w moich myślach… - rozmarzył się leżący.
- Ma być blondynka, brunetka, a może wolisz rudą?
- Myślisz, że w mojej sytuacji mogę wybierać? Trzeba brać jak leci, jak to mówią – z dobrodziejstwem inwentarza.
- A idź, kretynie… - nie wytrzymał stojący.
- Nigdzie nie idę, bo leżę. I tobie też proponuję, żebyś się położył. Zobaczysz rzeczywistość z innej pespektywy. Na przykład – powiem ci - Polska z tej perspektywy wygląda jakoś monumentalniej, no, uwierz, dużo okazalej.
- Żartujesz?
- Nie w głowie mi żarty. Są wybory i już tyle się nażartowano, że wystarczy. Na przykład ten, no jak mu tam, taki…
- Cicho! Ani słowa!
- Dlaczego cicho? Ja właśnie chcę być głośno! Żaby mnie cała Polska usłyszała, od Bałtyku, aż do Tatr, a nawet nie słyszy mnie cały świat! Mamy wszak globalizację! Co mi tam sama Polska!
- Cicho, nie wolno! Chcesz, żeby cię usłyszał świat, a wystarczy, że cię jakiś prokurator usłyszy i będziesz miał kłopoty! Nie wolno i już!
- A co ja, dziecko w lesie jestem, uciszane przez przedszkolankę?! Będę chciał, to sobie będę krzyczał. Konstytucja pozwala mi krzyczeć!
- Jesteś pewien, że w Konstytucji jest zapis pozwalający obywatelom krzyczeć?
- Jestem pewien, że nie ma tam paragrafu, który krzyczeć zabrania! Co nie jest zabronione, to jest dozwolone!
- Może gdzieś w świecie tak jest, ale nie u nas. Mało to razy żeś się na Konstytucję powoływał, a i tak pałką od mundurowego oberwałeś?!
- Wiesz, że ty chyba masz rację. Trzeba zmienić…
- Cicho być, jest cisza wyborcza.
- A dla kogo ta cisza jest? Komu ona potrzebna? – zdenerwował się leżący.
- Wszystkim: nam, to jest wyborcom, i kandydatom również się przyda.
- Daj spokój, oni już wszystkie głupstwa powiedzieli, niczym w ten ostatni dzień by już nas nie zaskoczyli. I niczym już sobie zaszkodzić nie mogą, bo czym już sobie mogli zaszkodzić, to już sobie zaszkodzili. No, poza tym jednym, który na koniec zawsze coś głupiego chlapnie, albo jeszcze gorzej – szczerego… No, ten taki, wiesz…
- Zamknij mordę! Ja tego nawet nie chcę słuchać…
- A co, doniesiesz na mnie?
- Coś ty, jak mogłeś tak pomyśleć?!
- Tylko we dwóch tu jesteśmy; ja leżę, ty stoisz, kto mnie może usłyszeć? A ty mi cały czas gadasz, tłumisz mnie, ograniczasz: mówisz „cicho być”, „zamknij mordę”... Bo jakaś cisza… wyborcza… sraka-owaka! - Wiesz gdzie ja ją mam, tę ciszę?
Przekręcił się i pokazał mu, gdzie ją ma. Stojący pokiwał głową.
- Czyli co, na wybory się nie wybierasz? – spytał retorycznie.
- No, a niby jak, skoro leżę.
- Nie wstaniesz do jutra? Roboty dużo nie ma… Zresztą sobota jest, jutro niedziela, odpoczniesz…
- Nie da rady. Zresztą dobrze mi tu. Tu, na dole nie cierpię już na kompleks wyższości, który nam wszyscy zarzucają…
- Ale za to popadniesz w kompleks niższości ! - zarechotał stojący.
- Gdzie tam! Ten kompleks, nasz narodowy, honorowy kompleks, od dawna już mam, wyssałem go z mlekiem matki, więc drugi raz wyssać go nie mogę, zresztą od kogo, skoro mamusia jest nieboszczką?
- Dobra, leż jeśli chcesz, twoja wola. Ja idę.
- A ty myślisz, że jak ty idziesz, to ty nie leżysz?
- Nie myślę…
- No właśnie, to pomyśl! Nic nie szkodzi czasem położyć się i pomyśleć.
Stojący przełamał się i się zamyślił. Podniósł nawet rękę nad głowę, jakby się chciał podrapać, ale tego nie zrobił, przez co leżącemu zdał się przez moment podobny do Nike, która się waha.
- Dobra, przesuń się z łaski swojej – jęknął.
Leżący przesunął się. Ale coś go nurtowało.
- Dlaczego kazałeś mi się przesunąć? Mało to miejsca?
Ten, który się właśnie położył, popatrzył na tego, który leżał od dawna, z politowaniem:
- Tu już było zagrzane.
Byłem cieciem na budowie, statystą filmowym, ratownikiem wodnym, ogrodnikiem, dziennikarzem itp. Obecnie "robię w sztuce". Nie oczekuję, że zmienię świat; problem w tym, że on sam, zupełnie bez mojego wpływu, zmienia się na gorsze. Mrożek pisał: "Kiedy myślałem, że jestem na dnie, usłyszałem pukanie od spodu". To ja pukałem! Poprzedni blog: http://blogi.przeglad.olkuski.pl/nakrzywyryj/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo