Stoisko mięsne. Podszedłem, bo tylko jedna pani stała. Starsza pani o miłym uśmiechu. Sprzedawczyni też się uśmiechała. No, jak wszyscy się uśmiechają, to ja też się uśmiechnę – postanowiłem. I jak postanowiłem, tak zrobiłem - uśmiechnąłem się.
To był ładny dzień – dzień uśmiechu.
Zaczęło się od słoniny.
- Świeża ta słonina?
- Świeża, z dzisiaj.
- Pani pokaże.
Ekspedientka pokazuje.
- Ale taka jakaś żółta jest...
- Gdzie żółta?!
- No, z wierzchu!
- Nie jest żółta...
- No, przecież widzę!
- Może to od światła...
- Od światła?
- Od sztucznego oświetlenia. Mówię pani, dziś przywieźli.
- Na pewno?
- Na pewno!
- Ale zaraz, ta słonina ze skórą jest?
- Tak, ze skórą.
- To nie, ze skórą nie chcę.
Potem był żółty ser.
- Jakiegoś żółtego sera bym wzięła...
- A którego?
- Właśnie chodzi o to, że nie wiem...
- Ten pani polecam...
- A dobry?
- Nie wiem, dziś go pierwszy raz mamy...
- Po ile?
- W promocji...
- Mówi pani, żebym wzięła ser, którego nikt nie zna? – starsza pani o miłym uśmiechu to pytanie zadała sama sobie. Od razu sobie odpowiedziała.
- To ja jednak tego sera nie wezmę...
- To którego pani ukroić?
- Który pani poleca?
- No nie wiem, tamten pani poleciłam... A może ten, z ziołami, pani weźmie?
- A jakie tam są zioła?
- Wie pani, że nie wiem! Nikt dotąd nie pytał... Ale ludzie kupują i mówią, że smaczny...
- Zapytałam, bo nie lubię kopru. Na koper ja jestem chyba uczulona. Jest w nim koper?
- Nie wiem, chyba nie ma...
- No właśnie, nie ma pewności...
Wyrwałem nóż z dłoni ekspedientki i chlast – przeciąłem sobie żyły, w obu rękach. Osunąłem się na ładną terakotę z Paradyża, widziałem niedawno podobną w promocji, po 29,99 za metr kwadratowy.
A one – wyobraźcie to sobie – nawet na mnie nie spojrzały, bo były zajęte – starsza pani o miłym uśmiechu wybierała pasztet.
Pytacie, co się ze mną stało?!
Jak to co?! Wykrwawiłem się na śmierć.
Byłem cieciem na budowie, statystą filmowym, ratownikiem wodnym, ogrodnikiem, dziennikarzem itp. Obecnie "robię w sztuce". Nie oczekuję, że zmienię świat; problem w tym, że on sam, zupełnie bez mojego wpływu, zmienia się na gorsze. Mrożek pisał: "Kiedy myślałem, że jestem na dnie, usłyszałem pukanie od spodu". To ja pukałem! Poprzedni blog: http://blogi.przeglad.olkuski.pl/nakrzywyryj/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo