olgerd olgerd
286
BLOG

Jest dobrze, a będzie jeszcze gorzej!

olgerd olgerd Rozmaitości Obserwuj notkę 1

 

Cześć, cześć, kurczę, chłopie, chyba ze sto lat cię nie widziałem. Boże, nic się nie zmieniłeś. No, poza włosami. Kiedyś je miałeś (śmiech). Ja, jak widzisz (klepie się po wydatnym brzuchu) życie sobie chwalę i korzystam z jego uciech. Jest dobrze! Jak tam, u ciebie? Żona, dzieci, pewnie już wnuki masz? Ja, chłopie, to już mam z górki. Dzieci odchowane, teraz mi wnuki podrzucają. Fajne berbecie. A dzieci też mam udane, nie idzie przechwalić. Najstarszy, Karol, to jak miał pół roku już chodzi; co ja gadam, biegał. Od początku chłopak wybitnie uzdolniony, wybitnie! Nauczyciele cmokali z zachwytu nad nim, bo we wszystkim był najlepszy, z matematyki, z fizyki, z historii, nawet w sporcie był najlepszy w klasie. I do tego znakomity organizator, więc go wybrali do samorządu szkolnego. Na inżyniera chciałem chłopaka posłać, albo na architekta, ale mu się w życiu pokićkało i nie skończył tych studiów. A szkoda, bo z rysunku technicznego to był najlepszy! Nawet korepetycji nie musiał brać. Taki był uzdolniony. Dziewczynę, nie powiem, fajną znalazł. Z synowej to jesteśmy z moją Anią strasznie zadowoleni. W domu tak czysto, że z podłogi można jeść. O wszystko zadba, umie się po prostu dziewczyna zakrzątnąć. Syn na pewno by te studia skończył, ale on chciał już na swoje, wiesz jak jest z młodymi, chcą szybko wyfrunąć z gniazda. Tak więc wyfrunął. Firmę założył, transport, spedycja, te sprawy. Szło mu znakomicie, wiesz, starał się, miał do tego dryg, dobrych kierowców zatrudnił. Tak, do pewnego czasu szło mu fantastycznie. Nawet bym powiedział, że się rozkręcało, aż miło. No, ale jak to wszystko pierd..., no, wiesz, jak kryzys przyszedł, światowy, to popłynął. Musiał ludzi pozwalniać, bo liczba kursów spadła. Kredytów na nowe wozy nabrał, ale odsetki tak poszły w górę, że nie wydolił. Szkoda, szkoda, bo gdyby nie to, to ho, ho – były teraz biznesmenem pełną gębą! No, ale mam jeszcze córkę, nic ci o niej nie opowiadałem, a pewnie ciekawy jesteś (kiwnąłem głową, że owszem). Ty masz córkę, z tego, co pamiętam?! No, to ja też mam, moja chyba starsza od twojej, też bardzo uzdolniona. W podstawówce to same świadectwa z czerwonym paskiem przynosiła. Iść na jej wywiadówkę, to była sama przyjemność. Inni musieli się nasłuchać o swoich dzieciach, co tam nabroiły, a nasza Kasia to był istny skarb. Wychowawczyni innym dzieciom stawiała ją za wzór. Mówiła, że Kasia daleko zajdzie. Nawet żeśmy ją do szkoły muzycznej zamierzali zapisać, bo mówiła, że chce grać na flecie. Ale potem jej się uwidziało, żeby się uczyć na fryzjerkę. Mówiła: „To najlepszy zawód, bo ludzie zawsze fryzjera będą potrzebować”. Myśmy myśleli ją na studia jakieś posłać, a ona na to, zresztą słusznie, że przecież kupa bezrobotnych to ludzie po studiach: „I co, coś im te studia pomogły?!” – pytała. Dziewczyna wiedziała, co mówi. Jak zamierzyła, tak zrobiła; technikum fryzjerskie skończyła, z wyróżnieniem, najlepsza w klasie była. Jak ona komuś fryzurę zrobiła, to nie było niezadowolonej klientki. Pół roku nosiły ufarbowane przez nią włosy, taka dobra była. Musiały terminy uzgadniać dwa tygodnie do przodu, taka była oblegana. Nas też strzygła, za darmo. Chce zakład założyć, ale - te cholery - kredytu nie chcą jej dać w banku. Jak bym miał, to bym jej na ten zakład dał, bo ma dziewczyna głowę do interesów i sobie poradzi. Tylko szansę musi dostać. No, a ja nie mam tych pieniędzy, a to kilkanaście tysięcy trzeba, no i znajomości, żeby w tych Sanepidach i innych pieprzonych urzędach załatwić wszelkie pozwolenia. To, co się w tych urzędach dzieje, to skandal. Siedzą i pierdzą w stołki - za nasze pieniądze. I tylko utrudniają ludziom życie. Żadnej pomocy z ich strony. Wywaliłbym wszystkich na zbity pysk... O, przepraszam, zapomniałem, przecież ty w urzędzie pracujesz... Nie bierz tego do siebie. Ale sam wiesz, jak jest. Ciężko jest, więc można się zdenerwować. Nie wiadomo, ile ten kryzys potrwa, a żyć trzeba. Tak więc wiesz, łatwo nie jest, a dzieciom trzeba pomagać. A tu jeszcze wnuki podrzucają, syn ma bliźniaków, chłopaków, urobić się przy nich można po łokcie... No, im młodym jest jeszcze ciężej niż nam, starym, to bierzemy bliźniaków Jarka i Leszka, opiekujemy się, gdy oni pracują, a właściwie pracowali, bo wiesz, no, kurcze, w pośredniaku szukających pracy od groma, a ofert kilka: zbrojarz betoniarz, ślusarz, spawacz... Robota za psie pieniądze. Kto mógł, ten wyjechał. Bardzo ciężko, bardzo, a światełka w tunelu ani na lekarstwo. Do tego ekonomiści piszą, że będzie jeszcze gorzej! No, co ja będę dłużej oblekał w bawełnę, prośbę mam małą, do ciebie, po starej znajomości. Nie załatwiłbyś mojemu Karolowi albo Kasi, a najlepiej obojgu, jakiejś pracy? Mówiłem już, zdolne są dzieciaki, dadzą sobie radę. szanse im trzeba tylko dać. Nie wiem, może w urzędzie coś by się znalazło? Wiesz, choćby przy kserowaniu, albo sprzątaniu? Oni wszystko potrafią, do wszystkiego można ich przyuczyć. Zresztą chyba jakoś ta papierkowa robota nie jest strasznie skomplikowana...? A, bo bym zapomniał, to są dobrze wychowani dzieci. Już o to zadbałem, żeby grzeczni byli, sumienni i sprawiedliwi w ocenach. Będziecie zadowoleni. To co, załatwisz coś?! Tylko, wiadomo, nie myśl, że ja coś po znajomości chcę załatwić... W życiu!!! Tak tylko pytam, bo może coś wiesz, przecież znasz tylu ludzi...         

olgerd
O mnie olgerd

Byłem cieciem na budowie, statystą filmowym, ratownikiem wodnym, ogrodnikiem, dziennikarzem itp. Obecnie "robię w sztuce". Nie oczekuję, że zmienię świat; problem w tym, że on sam, zupełnie bez mojego wpływu, zmienia się na gorsze. Mrożek pisał: "Kiedy myślałem, że jestem na dnie, usłyszałem pukanie od spodu". To ja pukałem! Poprzedni blog: http://blogi.przeglad.olkuski.pl/nakrzywyryj/

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Rozmaitości