Paragraf 22, czyli w oparach absurdu
Rzeczywistość III RP za rządów Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego najłatwiej zrozumieć przez pryzmat powieści „Paragraf 22”: „Nie musisz latać (na akcje bombardowania), jeśli jesteś szalony, ale nie chcąc latać dowodzisz, że nie jesteś szalony, bo tylko wariat może chcieć brać udział w niebezpiecznych akcjach”. Ta krótka wykładnia słynnego „Paragrafu 22” z powieści Josepha Hellera jak ulał pasuje do rzeczywistości dzisiejszej Polski. Kiedy ktoś próbuje się w tej rzeczywistości posługiwać racjonalnymi argumentami, wkracza tajna broń, właśnie w postaci paragrafu 22, w którym rządziła żelazna zasada: kiedy niemal wszystkie zachowania są patologiczne, kluczem do zrozumienia rzeczywistości jest absurd. Tę logikę widzę jasno w odniesieniu do propagowanej dziś nienormalności, którą ubiera się w szaty normalności.W kontekście logiki z „Paragrafu 22”łatwiej zrozumieć ostatnie wydarzenia związane z rewelacjami tygodnika „Wprost” odnośnie „aneksu” do raportu WSI, który - jak widać dziś - żadnym aneksem nie był. Skąd to wiadomo? PrzemysławWipler i JanuszKorwin Mikke zorganizowali konferencję prasową, podczas której poinformowali, iż z kilku niezależnych iwiarygodnych źródeł wiedzą i mająw tym zakresie absolutną pewność,że materiały opublikowane przez sympatyzujący z prezydentem Komorowskim Tygodnik „Wprost” wyciekły do redaktorów owego tygodnika zprokuratury,która sześć lat temu zabrała jeWojciechowi Sumlińskiemu.Rzeczonemuniżej podpisanemu Sumlińskiemu tymczasem prokuratura - rękami panów z ABW - zrabowała materiały dotyczące przestępczości zorganizowanej, tajnych zeznań świadków koronnych, tajemnicy śledztwa Ks. Jerzego Popiełuszki oraz służb tajnych wykorzystane wmającym blisko dwu milionową widownię programie śledczym „30 minut”, emitowanym w TVP. Żadnego Aneksu ani u mnie, ani u nikogo innego nigdy nie znaleziono – choćby jednej strony! - i wszystkie prowadzone z olbrzymim rozmachem prokuratorskie śledztwa w tym zakresie zostały (zwielkim smutkiem i bólem zapewne) dawno umorzone, z jednego prostego powodu: aneks nigdy nie wyciekł.
Jeżeli zatem Przemysław Wipler i JanuszKorwin Mikke wiedzą, co mówią -
a w tym akurat wypadku to prawdopodobne, bowarto przypomnieć, że raz już w tej sprawie zwyciekłyz prokuratury zeznanie interesującego świadka, Bronisława Komorowskiego, było to latem 2008 roku,a więc na samym początku śledztwa prowadzonegow sprawie „afery marszałkowej”, gdy wszystkie zeznania były tajne(!) i wówczas, co ciekawe, zeznania te trafiły do tygodnika „Najwyższy Czas”, powiązanego z Januszem Korwinem Mikke -jeżeli zatem, powtarzając raz jeszcze, panowie Wipler i Korwinn Mikke mówią prawdę, to mamy do czynienia z surrealizmem w postaci czystej: prokuratura, która dokonała przecieku do „Wprost”, wszczęła śledztwo w sprawie przecieku, którego dokonała. W tej sytuacji nie mam już wyjścia i pierwszy raz muszę poprzeć pana prezydenta Bronisława Komorowskiego, w imieniu którego do publikacji - sympatyzującego z prezydentem Tygodnika „Wprost” - odniosła się Joanna Trzaska Wieczorek, szefowa prezydenckiego biura: „Ujawnienie tajnych informacji jest kolejnym skandalem w sprawie raportu WSI i należy oczekiwać, że prokuratura tym razem i w przeciwieństwie do wcześniejszych skandali związanych z raportem podejmie odpowiednie działania” - powiedziała.
W pełni popieram oczekiwania pani Joanny Trzaski – Wieczorek: prokuratura bezwzględnie powinna podjąć w sprawie prokuratury odpowiednie działania i koniecznie powiadomić o ich efekcie opinię publiczną (a tak na marginesie pytanie do państwa prokuratorów – czy zlokalizowano autora wycieku z prokuratury zeznań Bronisława Komorowskiego w roku 2008. Żartowałem – to pytanie retoryczne).
Przy absurdach, które gotują nam decydenci III RP, bledną nawet pomysły jednego z bohaterów przywołanego na wstępie „Paragrafu22” Josepha Hellera,w której to powieści niejaki Major Major miał zasadę, że przyjmował petentów wtedy, gdy go nie było, a nie przyjmował wtedy, gdy był obecny.I wszystko to byłoby naprawdę śmieszne, gdyby przede wszystkim nie było straszne i nie dotyczyło spraw naprawdębardzoważnych, wręcz fundamentalnych. Bo to, że publikacja „Wprost”, to element szerszej rozgrywki, jest dla mnie – nawiązując do słów klasyka - „oczywistą oczywistością”. Ciąg dalszy tej rozgrywki z całą pewnością nastąpi - i to szybciej niż później.
Wojciech Sumliński
Inne tematy w dziale Polityka