Kilka dni temu grupa uczestników Ruchu JOW (Ruch Obywatelski na rzecz Jednomandatowych Okręgów Wyborczych) opublikowała apel do prezydenta Andrzeja Dudy o ogłoszenie referendum w sprawie wprowadzenia ordynacji JOW w wyborach do Sejmu i to w dniu I tury wyborów prezydenckich czyli 18 maja tego roku.
Wojciech Błasiak
Referendum czyli co zrobi prezydent Andrzej Duda
Kilka dni temu grupa uczestników Ruchu JOW (Ruch Obywatelski na rzecz Jednomandatowych Okręgów Wyborczych) opublikowała apel do prezydenta Andrzeja Dudy o ogłoszenie referendum w sprawie wprowadzenia ordynacji JOW w wyborach do Sejmu i to w dniu I tury wyborów prezydenckich czyli 18 maja tego roku.
Ruch JOW został założony w 1993 roku we Wrocławiu przez śp. prof. Jerzego Przystawę, który był jego przywódcą i głównym strategiem. Ruch od chwili swego powstania uznał za patologię ustrojową proporcjonalną ordynację wyborczą do Sejmu. I wysunął postulat naprawy III RP w postaci zmiany tej ordynacji i wprowadzenia ordynacji większościowej, opartej na regule jednomandatowych okręgów wyborczych. Ta patologiczna rola ordynacji proporcjonalnej polega na tym, iż umożliwia ona dzięki głosowaniu na partyjne listy wyborcze stałe odtwarzanie wyjściowego układu sił politycznych tzw. okrągłego stołu oraz prowadzi do negatywnej selekcji polityków i odbiera swobodę kandydowania uprawnionym obywatelom.
We wrześniu 2015 roku doszło do referendum ogólnokrajowego w sprawie wprowadzenia JOW w wyborach do Sejmu. Zarządził je ówczesny prezydent Bronisław Komorowski, kandydujący na następną kadencję, a będący pod presją sukcesu poparcia społecznego dla Pawła Kukiza, który postulat JOW uczynił swym głównym wyborczym programem prezydenckim.
Na polskie grupy władzy politycznej padł wówczas blady strach. Doszło do jedynego w historii współczesnej Europy całkowitego bojkotu prezydenckiego referendum przez polskie państwo. Na jego temat zaległa polityczna i medialna cisza. Państwowa Komisja Wyborcza nie wydrukowała nawet obwieszczeń referendalnych. Media publiczne, acz i główne media prywatne, nabrały wody w usta na temat referendum: TVP puszczało z ustawowego obowiązku jedyny spot zachęcający do udziału w referendum, przygotowany przez Ruch JOW, wyłącznie o godzinie 6.00 rano i o godzinie 14.00 po południu. Również władze samorządowe na poziomie lokalnym w zdecydowanej większości dyskretnie zbojkotowały referendum.
Celem bojkotu było maksymalne obniżenie frekwencji wyborczej. Referendum jest bowiem ważne, czyli jego wyniki są obligatoryjne dla parlamentu, gdy frekwencja przekroczy 50%. I cel osiągnięto, gdyż frekwencja we wrześniowym referendum wyniosła zaledwie 7,8%, przy czym aż 78,6% głosujących opowiedziało się za JOW.
Blady strach polskiego establishmentu, na czele z partyjnymi grupami władzy politycznej, wynikał z wiedzy o skutkach politycznych ordynacji JOW. W referendum w kwietniu 1993 roku Włosi odrzucili ordynację proporcjonalną w wyborach parlamentarnych, popierając ordynację JOW. I choć tamtejsza klasa polityczna wbrew wynikom referendum zachowała częściowo system proporcjonalny w postaci 25% miejsc w parlamencie obsadzanych z list partyjnych, to i tak doszło do politycznego trzęsienia ziemi. W wyborach według nowej ordynacji w 1994 roku wymieniono 75% składu obu izb parlamentu i rozpadły się wszystkie poprzednie partie polityczne. A w wyborach łącznie w 1994 i 1996 roku wymieniono aż 85% składu włoskiego parlamentu. W Polsce skutek byłby co najmniej taki sam, a po istniejących partiach politycznych zostałoby tylko niechętne wspomnienie.
Temat zmiany ordynacji wyborczej i wprowadzenia JOW w wyborach do polskiego Sejmu jest objęty absolutną cenzurą i wręcz zmową milczenia. Przeciętny obywatel nie ma prawa się dowiedzieć z debaty politycznej, medialnej czy nawet naukowej, że na świecie są dwa główne systemy wyborcze - większościowy z JOW (Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Francja, Kanada, Indie, by wymienić główne państwa) i proporcjonalny z listami partyjnymi (prawie wszystkie kraje Unii Europejskiej z wyjątkiem Francji i Węgier, gdzie jest ordynacja mieszana). A już w szczególności nie ma prawa się dowiedzieć o politycznych, ale i społecznych i gospodarczych ich skutkach. Jest utrzymywany celowo w świadomości, że dla ustroju wyborczego w Polsce nie ma alternatywy i dla jego skutków również. Dbają o to politycy wszystkich partii parlamentarnych - od Donalda Tuska po Jarosława Kaczyńskiego, czołowi publicyści i dziennikarze - od "Gazety Wyborczej" po "Do Rzeczy", a o świecie nauk społecznych z ich luminarzami - od prof. Andrzeja Nowaka, po prof. Antoniego Dudka, nie wspominając.
Mimo tej bezwzględnej medialnej i politycznej oraz naukowej cenzury, postulat wprowadzenia JOW do Sejmu stał się po ponad 30 latach działalności Ruchu postulatem znanym dla znaczącej części społeczeństwa polskiego. W ogólnopolskim sondażu dla portalu w Polityce.pl z lipca 2022 roku, w odpowiedzi na pytanie jaka ordynacja wyborcza w wyborach parlamentarnych powinna obowiązywać w Polsce, 33 proc. respondentów wskazało na ordynację większościową JOW, 16 proc. na ordynację proporcjonalną, 11 proc. na ordynację mieszaną, a 40 proc. nie miało zdania.
W apelu do prezydenta A. Dudy grupa uczestników Ruchu JOW wysunęła już wręcz stwierdzenie, iż obecny strukturalny już kryzys polskiego państwa w postaci jawnego łamania Konstytucji i poszczególnych ustaw przez władzę wykonawczą, a za aprobatą władzy ustawodawczej. to efekt proporcjonalnej ordynacji wyborczej do Sejmu. Ich zdaniem jest to skutek trwającej już ponad 30 lat negatywnej selekcji polskich polityków i ich narastającego poczucia wyższości wobec polskiego społeczeństwa, poczucia buty i bezkarności.
Autorzy apelu uznali bowiem, iż kluczową konsekwencją socjopolityczną ordynacji proporcjonalnej jest brak bezpośredniej zależności posła od jego wyborców. "Najgroźniejszym wszakże skutkiem obecnej ordynacji do Sejmu - napisali autorzy apelu - jest brak bezpośredniej zależności posłów, a w konsekwencji polityków, od wyborców, czyli ogółu społeczeństwa. Posłowie, a w konsekwencji polscy politycy, są bowiem bezpośrednio zależni od kierownictw swych partii, gdyż to one decydują o ich możliwości kandydowania. Acz również określają ich szanse wyborcze, decydując o kolejności na liście. Wybierani w ten sposób politycy nie są i nie czują się bezpośrednio zależni od wyborców, co tworzy ich poczucie wyższości w stosunku do społeczeństwa, a w konsekwencji buty i bezkarności, z efektami w postaci korupcji i niekompetencji, aż po autorytarne, a nawet totalitarne skłonności."
Zaproponowane przez nich pytanie referendalne jest jednoznaczne: "Czy jest Pani/Pan za zmianą ordynacji wyborczej do Sejmu i wyborem 460 posłów w 460 jednomandatowych okręgach wyborczych o porównywalnej wielkości, z jedną turą głosowania, równą dla wszystkich uprawnionych obywateli swobodą kandydowania, z równym limitem wydatków na kampanię wyborczą i publicznym liczeniem głosów w okręgowych komisjach wyborczych?"
Wyjściem bowiem z obecnego strukturalnego kryzysu nie będą wybory prezydenckie, ani nawet nowe wybory parlamentarne. One nic zasadniczo nie są w stanie zmienić. Degrengolada ustroju III RP doszła już do granic ustrojowego zamachu stanu, a może go przekroczyć. Autorzy apelu przypomnieli tu fakty łamania Konstytucji i poszczególnych ustaw przez poprzednią koalicję rządzącą w trakcie tzw. pandemii Covid-19. Łamaniem Konstytucji było bowiem wprowadzanie okresowych zakazów działalności gospodarczej, zakazy zgromadzeń publicznych, nieznane w polskim prawie karnym areszty domowe decyzjami urzędników powiatowych, totalitarne praktyki przymusowych zaszczepień eksperymentalnymi preparatami medycznymi w MON, łamanie praw pacjentów do opieki zdrowotnej, co zaowocowało nadumieralnością 200 tys. Polaków, do dziś nie wyjaśnionej przyczynowo.
Trzeba usunąć źródło ustrojowego kryzysu. I zmienić sposób wyboru posłów, umożliwiając obywatelom kandydowanie do Sejmu jako obywatelom, bez konieczności przyzwolenia oligarchii partyjnych oraz uzależnić bezpośrednio tak wybranych posłów od ich wyborców, a w konsekwencji polskich polityków od polskiego społeczeństwa. Trzeba ustrój partyjnej oligarchii wyborczej zastąpić ustrojem politycznej demokracji przedstawicielskiej.
Najważniejszą politycznie konstatacją apelu jest uznanie, iż parlamentarna droga zmian ordynacji wyborczej jest wykluczona i poprzez partie polityczne w Polsce nic się nie uzyska. A jedyną drogą dla naprawy Polski jest bezpośrednie odwołanie się do woli polskiego społeczeństwa. A jedyną drogą demokratyczną jest ogólnokrajowe referendum. "Wprowadzenie ordynacji JOW - twierdzą autorzy apelu - jest wszakże niemożliwe drogą parlamentarną, gdyż jej przeciwnikiem są wszystkie parlamentarne partie polityczne oraz panujący establishment polityczny, medialny i naukowy. Usunięcie zaś tych partii z parlamentu jest praktycznie niemożliwe właśnie dzięki ordynacji proporcjonalnej, wzmocnione ich dotowaniem z budżetu państwa. Jedyną drogą demokratyczną jest odwołanie się do bezpośredniej woli społeczeństwa i wprowadzenie zmiany ordynacji poprzez ogólnokrajowe referendum".
W 1958 roku w obliczu głębokiego kryzysu państwa francuskiego IV Republiki, aż po groźbę wojny domowej, generałowi Charles de Gaulle, złożono propozycję objęcia teki premiera. Generał wyraził zgodę pod jednym wszakże warunkiem: wprowadzenia ordynacji JOW w wyborach do francuskiego Zgromadzenia Narodowego. Kierował się bezpośrednio chęcią ustabilizowania sytuacji w parlamencie i stabilnych rządów parlamentarnej większości oraz wyeliminowania sił skrajnych politycznie. Chodziło w tym wypadku o Francuską Partię Komunistyczną. Po przeprowadzonym referendum ogólnonarodowym, 30 października 1958 roku odbyły się wybory do francuskiego parlamentu w nowej ordynacji wyborczej JOW z dwoma turami głosowania. Te wybory w nowej ordynacji JOW uznaje się za początek V Republiki Francuskiej trwającej po dziś dzień.
Prezydent Andrzej Duda nie stoi dzisiaj w obliczu aż tak krytycznej sytuacji w kraju jak gen. Ch. de Gaulle. Nie ma póki co groźby wojny domowej, ale jest to jednak bardzo trudna sytuacja strukturalnego, ustrojowego kryzysu państwa III Rzeczpospolitej. W apelu do prezydenta A. Dudy uczestnicy Ruchu JOW przedstawili mu prosty sposób rozpoczęcia rozwiązania tego ustrojowego kryzysu. Tym sposobem jest przeprowadzenia referendum, które zmusiłoby w demokratycznej formule partyjne oligarchie w Polsce do wyeliminowania wady ustrojowej III RP i rozpoczęcia budowy nowego ładu politycznego. Do wprowadzenia ordynacji wyborczej JOW do Sejmu.
Decyzja o ogłoszeniu przez prezydenta A. Dudę tego ogólnokrajowego referendum wymaga tylko dwóch rzeczy. Rozumienia sytuacji czyli przenikliwości intelektualnej i odwagi politycznej. Rzeczy w polityce najważniejszych. Generał de Gaulle je miał. Czy prezydent Duda je ma? Wkrótce zobaczymy.
Ps. Jako uczestnik Ruchu JOW oczywiście ja również podpisałem ten apel.
11.02.2025.
Inne tematy w dziale Polityka