Pedofilia w Kościele jest pięć razy mniejsza niż chcą tego jego wrogowie. Jeśli jednak damy sobie wmówić, że to księża molestują nasze dzieci, to za jakiś czas dobiorą się do nich realnie obleśni pedofile.
Zapoznałem się z opublikowanym w tym tygodniu przez Episkopat dokumentem na temat wykorzystywania seksualnego nieletnich przez księży w latach 1990-2018. Kilka wniosków.
1. Kościół jest pierwszą i jedyną instytucją, która próbuje u siebie z problemem walczyć. Dla porównania nie robią tego aktywiści z ruchu LGBT+pedofilia, którym Rabiej chce dawać dzieci do adopcji, w społecznym odbiorze nie istnieje znacząco większy problem pedofilii w szkole, czy też wśród artystów.
2. W sytuacji, gdy 58% zgłoszonych i ujawnionych przez Episkopat przypadków dotyczy molestowania chłopców, pojawia się pytanie o homoskłonności wśród części kleru. Z programem zero pedofilii powinien iść jeszcze mocniejszy program zero homoskłonności w seminarium.
3. Liczba zgłoszonych przypadków molestowania gwałtownie rośnie po roku 2005. Z jednej strony można zakładać, że częstsze eksponowanie tematu w ostatniej dekadzie sprzyja przełamywaniu strachu po stronie ofiar i ujawnianiu przestępstw duchownych. To pewnie prawda. Z drugiej jednak strony to samo eksponowanie tematu sprzyja konfabulowaniu, co dokument KEP także sugeruje.
4. Być może jest to najważniejszy punkt w kontekście uczciwej dyskusji o problemie. Oto bowiem z 382 zdarzeń, w których zachodziło podejrzenie molestowania przez duchownych, tylko 44% zostało zgłoszonych przez ofiary lub ich otoczenie organom ścigania (168 przypadków). To oznacza, że w więcej niż połowie przypadków zrezygnowano z drogi prawnej. Dlaczego? Jedna z twardych hipotez jest taka, że oskarżenia te zostały zmyślone.
5. Kolejna statystyka. Ze zgłoszonych organom ścigania spraw tylko 62% doczekało się wyroku skazującego przed sądem. W przybliżeniu w jednym na trzy przypadki sąd uznał, że nie dochodziło do molestowania nieletnich. I znów - ta statystyka wskazuje, że o wiele łatwiej jest oskarżyć.
Spośród wszystkich oskarżeń duchownych po 1990 r. wyroku skazującego doczekało się jedynie 22%. Jednym słowem medialne doniesienia o pedofilii wśród kleru należy dzielić przez pięć. Bo tylko nieco ponad jedna piąta z nich to rzeczywiste przestępstwa.
6. Jest jedna statystyka, która Kościół obciąża. Skazanych w procesach sądowych zostało 85 osób, podczas gdy ze stanu kapłańskiego wydalono 68 osób. To oznacza, że w 17 przypadkach zabrakło zera tolerancji. Tego nie da się obronić.
7. Jest wielką nieprawdą publicystyczne twierdzenie, iż Kościół pedofilów kryje. Jest zgoła inaczej. O ile skazanych przed sądami zostało 85 kapłanów, o tyle znacznie większa ich liczba poniosła kary kanoniczne.
Dlatego trudno rzeczowo polemizować z ludźmi, którzy twierdzą, że istnieje strukturalne krycie przestępców. Na ogół to ludzie złej woli, bo ci dobrej woli są w stanie uczciwie przyjąć argumentację, jaka za chwilę.
Biskup nie ma możliwości prowadzenia śledztwa i wydawania wyroku. Od tego są organy ścigania, do których powtórzmy, zgłasza się mniej niż połowę oskarżeń, a sądowe skazania dotyczą ledwie 22% wszystkich podejrzeń.
Jedyną możliwością biskupa jest przenieść księdza, w stosunku do którego są podejrzenia, w inne miejsce. By nie miał kontaktu z owym dzieckiem. Owo przeniesienie to zatem żadne krycie, tylko odseparowanie podejrzanego od rzekomej ofiary. Dla dobra dziecka.
Upublicznione dane wskazują, że bardzo często ofiarą takiego przeniesienia jest właśnie ksiądz. Nie molestował, a przeniesiono go w atmosferze skandalu.
Po drugie, wszyscy ci, którzy obwiniają z taką łatwością biskupów o rzekome krycie powinni sami przed sobą odpowiedzieć na pewne pytanie (o ile są wewnętrznie uczciwi). Pytanie brzmi: jak sami by postąpili, gdyby oskarżenie o pedofilię dotknęło ich bliskich. Daliby od razu wiarę? Serio? Nie sądzę. W takiej sytuacji zaś każdorazowo jest biskup.
Słyszy oskarżenie księdza i czy faktycznie jest takie dziwne, że może mieć wątpliwości? Przeniesienie jest więc sensownym działaniem, bo to nie biskup, a prokurator jest od ustalania jak faktycznie było. Ksiądz zaś jest dokładnie takim samym obywatelem w sensie prawnym, co każdy inny i przeniesieniem do nowej parafii żaden biskup żadnego księdza nie obroni przed śledztwem prokuratury. To powinien wiedzieć każdy, który się w temacie wypowiada. Ale nie wie.
8. Jest oczywistością, że istnieje potężny atak na Kościół, w ramach którego używa się oskarżeń o pedofilię. Nie ma tymczasem pedofilii lepszej (pozakościelnej) i gorszej kościelnej. O ile jednak Kościół swojej pedofilii (pięć razy mniejszej niż mu się zarzuca) się wstydzi, o tyle ci, co go najmocniej dzisiaj nienawidzą chcą właśnie swoją pedofilię wprowadzić do przedszkoli. W swojej ideologicznej wojnie biorą się za dzieci. A te faktycznie trzeba chronić.
Rocznik 1981, mieszkam w Toruniu. tak w ogóle to młody, wykształcony i z dużego miasta.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo