Absurd geopolityczny, jakim jest totalitarna rosyjska enklawa w samym sercu Unii Europejskiej, prędzej czy później wyląduje na śmietniku historii. Oczywiście w czasach Putina i jego ewentualnych następców zmiana przynależności państwowej Królewca jest nierealna, ale za jakieś 20-30 lat możliwe są różne scenariusze. Włącznie z takimi, które obecnie wydają się być niewiarygodne, jak np. niepodległość Obwodu, przyłączenie go do Białorusi lub Ukrainy jako autonomia lub nawet podział między Polskę i Litwę.
Jedno jest pewne: Polska jako sąsiad kontrowersyjnej enklawy musi brać pod uwagę nawet najbardziej absurdalne scenariusze rozwoju sytuacji i być gotowa do każdego z nich. I nie tylko biernie obserwować rozwój wypadków, ale także aktywnie w nich uczestniczyć, tak by zminimalizować ryzyko, jakie wiąże się z tą zmilitaryzowaną enklawą.
Zastanówmy się: czy w takim 1938 roku ktoś rozsądny mógłby przewidzieć, że północna część Prus Wschodnich nie tylko przestanie wkrótce należeć do wszechpotężnych Niemiec, ale że za dziesięć lat na tych terenach fizycznie nie będzie ani jednego Niemca, a teren ten zostanie ni stąd ni zowąd zasiedlony przez Rosjan, Ukraińców i Białorusinów? A czy w 1945 roku, gdy wszechpotężny i niepokonany Związek Radziecki przejmował te ziemie, ktoś choćby nieśmiało przewidywał, że za kilka dziesięcioleci tereny te staną się rosyjską wyspą, odciętą od macierzy krajami, należącymi do NATO i UE, w tym niepodległą Litwą?
Dalej >>
Dla osób słabo zainteresowanych tematem:
http://www.youtube.com/watch?v=aPLp29PaIUg
Inne tematy w dziale Polityka