Co mówi niepracujący do pracującego absolwenta Szkoły Głównej Handlowej? "Big Maka w zestawie poproszę"... Dowcip złośliwy, ale może okazać się, że zasadny. SGH znalazła się w czołowej trójce najgorzej zarządzanych uczelni państwowych w Polsce. Pozostałe dwie to Politechnika Radomska i AWFiS w Gdańsku - tym dwóm można starać się wybaczyć niekompetencję w dziedzinie ekonomii. Szkole Głównej Handlowej - nie.
Jak pisze Aleksandra Pezda w Gazecie Wyborczej z 31 sierpnia 2012: "straty finansowe przekraczają o ponad 29% roczną dotację z budżetu państwa". To oznacza, że nawet dwukrotne powiększenie dotacji państwowych nie wyprowadziłoby tej szkoły na plus. Ta sama autorka przywołuje ustawę i zauważa, że minister może wprowadzić zarząd komisaryczny, gdy "uczelnia utrzymywana również z publicznych pieniędzy ma straty finansowe większe niż 1/4 dotacji z budżetu". To oznacza, że SGH "przekroczyła normę" ponaddziewięciokrotnie (229% a nie 25%)!
SGH to "kuźnia kadr" polskiej profesury wpływającej od lat na finanse państwa oraz studentów, którzy od tych profesorów się uczą i po studiach opanowują stanowiska w warszawce. Profesorowie w ramach akademickiej autonomii oburzają się, że państwo czasem próbuje wejść z butami w ich świat - w związku z tym nikt żadnego zarządu komisarycznego w SGH nie powoła. A studenci biznesu w SGH wzory efektywności czerpią ze swojej "Alma mater"...
Inne tematy w dziale Technologie