Gdy przechadzam się nad rzeką (jakąkolwiek) to oglądam sobie, co myśl ludzka nadbrzeżna tam zbudowała (zjęcie 1). I czasem do dzieł myśli ludzkiej się zbliżam, patrząc odważnie i wprost (zdjęcie 2). I mamy cytat z Dolores Ibárruri: "Lepiej zginąć na własnych stopach, niż na zawsze żyć na kolanach" (tak mniej więcej; tekst brzmi sensownie; zdjęcie 3). I przybliżę jeszcze dla słabiej widzących: "Miasto Glasgow i brytyjski ruch pracy składają hołd odwadze tych mężczyzn i kobiet, którzy podążyli do Hiszpanii walczyć z faszyzmem. 1936-39". I dalej informacja, że z 2.100 ochotników z Brytanii 534 zginęło, a z Glasgowa pochodziło 65 z nich.
W zasadzie, myślę sobie, miasto może czcić swoich obywateli, którzy zginęli śmiercią bohaterską w walce ze swoim wrogiem. Może tą cześć oddawać na spółkę ze związkami zawodowymi (w Polsce to nie dziwi). Jednak pomnik na obrazku budzi moje wątpliwości.
Co byście powiedzieli na analogiczny pomnik w Warszawie nad Wisłą, tyle że mówiący o Polakach i warszawiakach, którzy polegli w Hiszpanii?
A oto i Dolores Ibárruri cytowana:
I osobiście (słabo słyszalne):
I dołóżmy hymn w dwóch wersjach językowych:
Inne tematy w dziale Rozmaitości