Wiatraki mają się dobrze
Wczoraj zapoznałam się z dostępnymi danymi zestawionymi przez PSE. Ostatnia grafika o miesięcznym zużyciu energii elektrycznej w Polsce ilustruje dane z września 2017 r. Ilustracja ta zawiera wiele interesujących danych, które będę jeszcze analizować. Zdecydowałam się jednak zapisać w notce graficzne zestawienie danych z PSE wraz ze swoimi wnioskami na ten temat.
Odwróciłam rysunek o 90 stopni, aby go powiększyć i ułatwić czytanie danych w liniach, dzień po dniu.
Z rysunku odczytuję bez głębszych analiz to co widzę. A widzę, że:
- Elastyczność produkcji prądu nałożono na elektrownie zawodowe pracujące na węglu kamiennym (157-247 GWh/dobę)
- Produkcja elektrowni zawodowych pracujących na węglu brunatnym jest mniej zróżnicowana (120-160 GWh/dobę)
- Stały poziom produkcji cechuje przemysłowe, gazowe i wodne elektrownie zawodowe (ostatnie trzy pozycje po prawej)
- Szaleństwo dostaw energii z wiatraków jest tu dobrze dostrzegalne. Produkują one od mniej niż 3 do 91 GWh/dobę. Dobrze, że maksymalna produkcja przypadła w środku tygodnia, a nie w niedzielę.
- Produkcja prądu z innych OZE jest tak mała, że trudno ją na obrazku zauważyć (najciemniejsza kreska niebieska nad wiatrakami)
- Spadek zużycia prądu w soboty i niedziele zdaje się mówić, że prąd potrzebny jest głównie obywatelom oraz sektorom energetycznym i usługowym, co potwierdza dane GUS, że tylko około 25% PKB pochodzi z przemysłu.
To są moje myśli spisane na gorąco, na wietrzną rzeczy pamiątkę.
Wykształcenie techniczne, praca w zawodzie.
Do pisania na S24 namówił mnie wnuk Jędrzej.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka