wzmianka wzmianka
578
BLOG

Heleno, Helo!

wzmianka wzmianka Społeczeństwo Obserwuj notkę 5

 Opowieść o zamordowanej w więzieniu ekspedientce wiejskiego sklepiku

Po kilku notkach o trudnych sprawach współczesnych, związanych z wykonywanym kiedyś zawodem geologa, powracam z ciężkim sercem do trudnej młodości własnej, a konkretnie do pewnego epizodu z lat 1952-1954. Przeżyłam w tych latach dwie traumy związane z panującym wówczas systemem politycznym. Opisałam wcześniej epizod, który zdarzył się w mojej szkole w Katowicach przemianowanych na Stalinogrodód, kiedy to odkryto w męskiej klasie maturalnej siatkę dywersyjną. Tu opiszę historię obserwowaną kilka razy na drodze z dworca PKP do domu. Ja, małoletnia dziewczyna z ciężką teczką szłam trochę wolniej od mężczyzn idących przede mną. Na przedzie trójki, którą tworzyliśmy szedł elegancki pan w ciemnym garniturze, dziś nazywalibyśmy go białym kołnierzykiem. Za nim podążał drugi mężczyzna w stroju roboczym i co kilka kroków mówił do tego pierwszego "Ty morderco". Znałam ich z wyglądu oraz nazwiska. Wiedziałam gdzie mieszkali. Domyślałam się o co tutaj chodzi, ale nigdy nie porozmawiałam z dorosłymi na ten tak drastyczny temat. Wiedziałam, że mężczyzna oskarżający drugiego o morderstwo był ojcem Heleny, która niedawno zmarła. Pan z teczką wracał z pobliskiego miasta, gdzie była siedziba firmy, w której pracowała córka robotnika z pobliskiej cementowni. Opisując obecnie te zdarzenia domyślam się, że gdy ojciec Helenki pracował na dzienną zmianę, wtedy po pracy szedł wzdłuż torów na stację, by spotkać człowieka powiązanego z tragedią rodzinną wracającego pociągiem z pracy w biurze.

Helena jest tematem mojej notki. Była śliczną blondynką o ujmującym uśmiechu. Nie znałam jej bliżej, bo nastolatki przyjaźnie zawierają z rówieśnicami, a ona była starsza ode mnie o kilka lat. Pracowała krótko w sklepie spożywczym GS "Samopomoc Chłopska" niedaleko naszego domu. Czasem posyłano mnie tam po drobne zakupy. I to wszystko. Gdy wydoroślałam dowiedziałam się, że w czasie remanentu w sklepie wykryto manko, i Helenę aresztowano. Nie wiem jak długo sprawy się toczyły, ale z tego aresztu rodzina odebrała córkę i siostrę w trumnie. Nie wiem, czy trumnę otwierano w domu i co było przyczyną śmierci tak młodej osoby. W okresie, gdy wspominamy i czcimy bohaterów, którzy zginęli z rąk oprawców z powodów politycznych, chcę przypomnieć znaną mi ofiarę systemu. 

Zastanawiam się, jak dzisiaj zachowałyby się  osoby odpowiedzialne za śmierć czyjegoś dziecka "nękane" przez ojca ofiary.

Skąd się wziął tytuł tej opowieści? W Katowicach uczęszczałam po lekcjach na zajęcia baletowe prowadzone w ZNTK lub w pobliżu tych zakładów. Na zajęciach plotkowano, że na Śląsku zorganizowano kilka takich szkółek, bo chcą uzupełnić grupę tancerzy tworzonego zespołu folklorystycznego "Śląsk" podobnego do "Mazowsza". Nic więc dziwnego, że obserwowałam powstawanie i występy tego zespołu. Kto z moich rówieśników nie wzruszał się słuchając pieśni Helokanie? Słuchając jej wspominałam znajome Helenki, zwłaszcza tę, którą bezsensowna śmierć wyrwała z krajobrazu mojej wsi.

Heleno! Helo!

Helo, Helo, Helenko jako Ci się pasie?

Tam na zielonych pastwiskach u Dobrego Pasterza?

Jako?

PS 1) Wczoraj była niedziela Dobrego Pasterza 2) Edukację baletową skończyłam w styczniu 1954 r. po nagłej śmierci ojca, kolejnej ofiary systemu.

wzmianka
O mnie wzmianka

Wykształcenie techniczne, praca w zawodzie. Do pisania na S24 namówił mnie wnuk Jędrzej.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo