Po tym pierwszym zakazie dekalogu spodziewamy się wykrzyknika, a jest: „Nie zabijaj” i kropka. Bez dyskusji. Stąd moje „nie” dla kary śmierci, bo jeśli „tak” – to muszę dopuścić, że to ja zabiję. Nie mogę wynająć kogoś, kto zrobi to za mnie. Zabijam skazańca w swoich myślach i jestem mordercą. „Spowiadam się Bogu... że zgrzeszyłem myślą...”. Taka jest moja wiara w Boga, dawcę życia i dekalogu.
Skazańcem bywa dziecko nienarodzone i seryjny morderca. Każde życie jest pod ochroną dekalogu; zarówno to niewinne jak i to patologiczne. Trudna jest nasza wiara. Tak trudna, że chciałoby się uciec: przemyślę to innym razem, czyli nigdy.
Czy między odbieraniem życia niewinnemu dziecku w łonie matki a powstawaniem patologii nie ma żadnej łączności? Czy patologia nie wyrasta przypadkiem w rodzinach, w których nie szanuje się życia od początku? Czy dzieci „ocalone” nie czują, że coś w rodzinie się stało? Czy unikanie potomstwa, a potem bezwzględne egzekwowanie prawa do posiadania dzieci „na zawołanie” nie jest także przejawem patologii społecznej?
W rodzinie zaczyna się przedmiotowe traktowanie człowieka. Miłość nie przetrwa tam, gdzie zakradła się śmierć. Bez miłości tracimy radość życia. Radość, którą powinniśmy przekazać potomstwu.
WZMIANKA 9 177 Service.lockUserShow(40002);
@1maud --- mój stary tekst z pozdrowieniami!
------------------------------
Tekst pisany 5 lat temu wkleiłam jako komentarz akurat wczoraj, tuż przed strzałami w Łodzi.
Wykształcenie techniczne, praca w zawodzie.
Do pisania na S24 namówił mnie wnuk Jędrzej.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura