Motto:
„Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu
po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę”
Zbigniew Herbert
W okresie Świąt Bożego Narodzenia 2019 r. dowiedziałam się, że mój najstarszy wnuk Janek, wyznaczył wraz ze swoim kolegą nową trasę na Mnicha w Tatrach. Znalazłam link do tej informacji i podzieliłam się nim z czytelnikiem na swoim blogu: https://wspinanie.pl/2019/11/mnich–zlote–runo–nicosci/
Z racji swojego wczesnego urodzenia oraz zainteresowań dość oddalonych od poezji, nigdy nie starałam się włączać w dyskusje na tematy ściśle humanistyczne, zarówno towarzyskie, jak i te pisane. Dopiero po roku, w okresie Bożego Narodzenia 2020, zdecydowałam się porozmawiać z Jankiem o tym, co czuję rozmyślając o „złotym runie nicości”, ze szczególnym uwzględnieniem przesłania kierowanego do mnie. Nasze krótkie rozmowy oraz emaile streszczę w formie dialogu, by uniknąć długich akapitów.
– Kto nadaje nazwy tras wyznaczanych przez was?
– My, wspinacze – odpowiedział.
– Skąd zatem wzięła się właśnie ta nazwa?
– Pomysł wyznaczenia nowej trasy na Mnicha wykluł się w naszych głowach znacznie wcześniej. W roku 2019 spędziliśmy w okolicy Mnicha trzy miesiące. Pogoda nam nie sprzyjała. Wydawało się, że i w tym roku nie zrealizujemy naszego celu. Udało się nam to dopiero we wrześniu, kiedy dni są krótkie. Większość czasu zajęło nam oczekiwanie na pogodę, skracając go rozmowami i czytaniem. Powrót do lektur kojarzących się z górami, w tym także do Pana Cogito Herberta, przerabianego w liceum pod okiem polonisty, kolegi rodziców ze studiów.
– Rozmyślałam, i rozmyślam, nad nazwą waszej trasy, bo jest ona dla mnie osobistym przesłaniem. Ty szedłeś na szczyt Mnicha, ja zbliżam się do kresu życia. Dla nas obojga, po ciężkiej pracy dochodzimy do momentu, w którym patrzymy w niebo – kres trudu i… radość.
– Co do nazwy naszej drogi – dla mnie nie jest ona tak nihilistyczna jak piszesz. W wierszu Herberta jest jeszcze "światło na górach":
„czuwaj – kiedy światło na górach daje znak – wstań i idź”
Ono dodaje otuchy i wskazuje kierunek. I może chodzi o to żeby iść, być aktywnym. I dla mnie ważny jest też kolejny fragment:
„strzeż się oschłości serca kochaj źródło zaranne
ptaka o nieznanym imieniu dąb zimowy
światło na murze splendor nieba”
Po latach w taternictwie i wspinaniu w ogóle, to są dla mnie kluczowe sprawy. Być w górach i się zachwycać (na Mnichu widziałem pięknego pomurnika! był wtedy ptakiem o nieznanym imieniu).
A Tatry poznawałem przecież z tobą! i dziękuję Ci za to.
– Podobieństwo połączone z odmiennością perspektyw życiowych, każe mi prosić cię o lekcję wspinaczki na szczyt ziemski. – Po co mi to? – Marynka, w ostatnim rozdziale swojej książki Żywopłoty opisała los człowieka – nauczyciela akademickiego na emeryturze, w wieku 70+. Moje 83+ mobilizuje mnie do przygotowania trasy przejścia z bezpiecznej łączki porośniętej psią trawką do lepszej rzeczywistości, nazywanej przez niewtajemniczonych nicością.
– We wspinaniu szczególną uwagę przykładamy do kontroli asekuracji. Obecnie duża (większa?) część wypadków wynika z ludzkiego niedopatrzenia. Dlatego przed każdą wspinaczką rozpoczynamy procedurę wzajemnej kontroli wśród partnerów. Najpierw pada pytanie wspinacza: "Czy mogę iść?" Po nim następuje sprawdzanie uprzęży, węzłów, przyrządu i ogólnie całego układu asekuracyjnego. Dopiero po tym wszystkim asekurant odpowiada: "Możesz iść." – i akcja się zaczyna.
– A czym jest ów przyrząd, wymieniony w układzie asekuracyjnym?
– :) Przyrząd asekuracyjny
– Janku, dziękuję ci za rozmowy i listy Mam nadzieję, że oddałam w miarę interesująco i prawdziwie to, co nas łączy nie tylko werbalnie. Stosujmy w codziennym życiu procedurę sprawdzania jakości lin i węzłów rodzinnych, z lakoniczną wymianą słów, aby usłyszeć pytanie: "Czy mogę iść?" oraz odpowiedź asekurantów: "Możesz iść".
Wykształcenie techniczne, praca w zawodzie.
Do pisania na S24 namówił mnie wnuk Jędrzej.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości