Wielkim odkryciem mojej młodości było to, że ból jest dobry. Przypominam, że moja młodość to czasy, gdy komputery wchodziły do biur, obowiązywały dyskietki 5 i ćwierć cala a Internet wychodził z tajności armii amerykańskiej. Dlatego czytałem dużo książek, w tym jedną z nich pod tytułem: Dlaczego woda jest mokra. Była cała seria: Czy umiecie się dziwić.
Zastanawiające, jak łatwo jesteśmy w stanie interpretować rzeczywistość przez własną, prostą perspektywę. Nie myślałem, że mój dyskomfort, odczuwany dlatego, że się uderzyłem, daje mojemu organizmowi znać, że to nie jest najlepszy wybór.
To także była dla mnie lekcja, rozumiem to dziś. Właśnie takie, nieprzyjemne w tamtym czasie, doświadczenia, spowodowały, że dziś jestem jaki jestem i mam doświadczenie jakie mam. Przede wszystkim.
Z drugiej strony, ból również jest cierpieniem, a w pewnych sytuacjach wystarczy go już. Byłem w szpitalu, długi czas, nie mogłem wstawać, jeść i pić czekogolwiek. Do tego jeszcze ból. Nie chciałem jednak nadużywać środków przeciwbólowych, w końcu jestem alkoholikiem. Pielęgniarki nauczyły mnie wtedy, żebym wyobraził sobie skalę od 1 do 10. I jeśli ból przekracza 5, prosił o pomoc.
Komentarze
Pokaż komentarze