Gdy zacząłem trzeźwieć - skupiałem się na tym, żeby nie pić. Unikałem małych sklepów, przemykałem chyłkiem po drugiej stronie ulicy obok knajpy, w której spędzałem wieczory i noce.
Mój Bóg, Jakkolwiek Go Pojmuję, dał mi chorobę. Wyglądało mi to na żart losu, zupełnie nieśmieszny, nie po to przecież przestawałem pić, żeby teraz chorować. Miałem wieść żywot człowieka poczciwego, szczęśliwego męża i ojca, a tymczasem od szczęścia najdalej była moja Żona.
Okazało się, że ten typ nowotworu jest bardzo rzadki. U bardzo niewielu chorych udaje się go zdiagnozować, nim osiągnie słuszne rozmiary, powyżej 5 cm. Mimo to w Polsce istnieje stowarzyszenie osób z tym konkretnym typem nowotworu. I tam dostałem pierwsze wsparcie. Miejsce, w którym przydarzyła się zmiana było możliwie najgorszym, a jednak znalazł się chirurg o złotych rękach, który podjął się tej ryzykownej operacji.
Po drodze spotkało mnie wiele przeciwności, lecz traktowałem je jak wyzwania, nie przeszkody. Tylko dlatego, że dzięki doświadczeniu szpitala (i nie tylko) nauczyłem się, że pytanie: „dlaczego mnie to spotkało?” nie jest zasadne. Dużo więcej sensu niesie pytanie: „po co”. I jest dużo bardziej kreatywne.
Codziennie napiszę kilka słów medytacji, otuchy lub rozważań dla siebie i tych, którzy chcą i będą chcieć czytać. W 2024 będę korzystać z książki „A Simple Way: 365 Life Changing Thoughts and Meditations to Bring You Joy”, wydaną przez Geeko Publishing.
Piszę swoje refleksje, przemyślenia, co czuję - bez poprawiania, korekty, zastanawiania. Dzielę się doświadczeniem, siłą i nadzieją.
Jak na mityngach AA.
Jeśli znasz kogoś, kto ma trudność z czytaniem, a uważasz, że to, co piszę może pomóc - notki są dostępne w formie nagrań na Youtube.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości