Dowiedziałem się dziś, że kolega ze Wspólnoty zapił. Jest kilkanaście lat w AA i to nie jest jego pierwsze zapicie.
Nie mam tego doświadczenia. I nie chcę mieć.
W opowieściach przyjaciół i przyjaciółek, którzy mają za sobą zapicie powtarza się często, że było dobrze. I wydawało mi się że wyzdrowiałem / wyzdrowiałam.
Moja Żona potrafi otworzyć wino (np. 0,7 l) i wypić lampkę. Potem zaś zamknąć butelkę i odstawić ją na półkę. A ono potem czeka.
Potrafi otworzyć piwo i wylać ponad pół, bo jej nie smakuje.
Potrafi wypić 3 drinki na imprezie i odmówić następnego.
To są rzeczy dla mnie niewyobrażalne. Choć nie czułem się dobrze, wymiotowałem, żal mi było wylać choć dwa łyki piwa. Gdy rozbiłem flaszkę wódki, wyciskałem szmatę do szklanki. Nie ma dla mnie picia pić „normalnie”. Wbiłem to sobie do głowy i wbijam codziennie.
Codziennie napiszę kilka słów medytacji, otuchy lub rozważań dla siebie i tych, którzy chcą i będą chcieć czytać. W 2024 będę korzystać z książki „A Simple Way: 365 Life Changing Thoughts and Meditations to Bring You Joy”, wydaną przez Geeko Publishing.
Piszę swoje refleksje, przemyślenia, co czuję - bez poprawiania, korekty, zastanawiania. Dzielę się doświadczeniem, siłą i nadzieją.
Jak na mityngach AA.
Jeśli znasz kogoś, kto ma trudność z czytaniem, a uważasz, że to, co piszę może pomóc - notki są dostępne w formie nagrań na Youtube.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości