Bardzo łatwo idzie mi dbanie o innych. O ich szczęście i radość. Z przyjemnością kupię Żonie bilet na koncert (wcale nietani), zabiorę Synka na inny czy obejrzę z drugim Synem sprzęt komputerowy. Nie mam problemu, żeby wydać na nich ilekolwiek by nie kosztował sprzęt, koncert, jedzenie czy jakiekolwiek inne przyjemności.
Jeszcze do niedawna pytanie: Może sobie to kupię? powodowało wiele innych, następujących potem pytań. Na przykład: Czy to potrzebne? Może stare wystarczy, jeszcze dobre. I tak dalej.
Tak samo wydawało mi się, że gdy nauczę się radzić sobie z gniewem, złością, smutkiem i podobnymi emocjami - to będę szczęśliwy. I nie zapiję, bo będę umiał sobie radzić.
Dziś wiem, że szczęście nie wynika z osiągnięcia celu, lecz z dążenia do niego. Zauważyłem też, że trudniej mi w chwilach, gdy jest dobrze, a nic niepokojącego się nie dzieje. Nie mam wroga, z którym trzeba walczyć, wydaje się. Alkohol jest wrogiem potężnym, podstępnym i przebiegłym. I cieszę się, że umiem wychwycić, gdy zakrada się z boku, w chwilach, gdy moja czujność słabnie.
Codziennie napiszę kilka słów medytacji, otuchy lub rozważań dla siebie i tych, którzy chcą i będą chcieć czytać. W 2024 będę korzystać z książki „A Simple Way: 365 Life Changing Thoughts and Meditations to Bring You Joy”, wydaną przez Geeko Publishing.
Piszę swoje refleksje, przemyślenia, co czuję - bez poprawiania, korekty, zastanawiania. Dzielę się doświadczeniem, siłą i nadzieją.
Jak na mityngach AA.
Jeśli znasz kogoś, kto ma trudność z czytaniem, a uważasz, że to, co piszę może pomóc - notki są dostępne w formie nagrań na Youtube.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości