Gdy piłem, wielokrotnie pomieszczenia okazywały się zbyt małe, żeby pomieścić moje ego i mnie. Uważałem się za najmądrzejszego, najciekawszego i najbardziej niedocenionego człowieka na świecie. Nawet ilości alkoholu, które wypijałem musiały być legendarne.
Książkowy alkoholik - powiedziała o mnie na pierwszym spotkaniu Pierwsza Terapeutka i obraziła mnie śmiertelnie. Tak czułem to wtedy. Dziś wiem, że powiedziała prawdę, a co się zdarzyło to tyle, że moje ego poczuło się urażone.
Od tamtej pory próbuję spojrzeć na siebie z boku i dostrzec pierwszy, że się pysznię, przechwalam, tym samym karmiąc swoje ego. Nie umiałem żyć bez skrajności, więc tak ograniczałem swoje ego, że dziś trudno jest mi siebie docenić, chwalić się (nie przechwalać) swoimi osiągnięciami, a nawet ciężko mi zobiektywizować (jak mawia Druga Terapeutka) opinię o sobie. Próbuję to wszystko wyrównać i doceniać to, co mam, cieszyć się osiągnięciami i przedstawiać się w dobrym świetle, a nie ukrywając w szkodliwej skromności. Moje ego jest mi też potrzebne niekiedy. Po prostu próbuję go nie przekarmić i nie za często dopuszczać do głosu.
Codziennie napiszę kilka słów medytacji, otuchy lub rozważań dla siebie i tych, którzy chcą i będą chcieć czytać. W 2024 będę korzystać z książki „A Simple Way: 365 Life Changing Thoughts and Meditations to Bring You Joy”, wydaną przez Geeko Publishing.
Piszę swoje refleksje, przemyślenia, co czuję - bez poprawiania, korekty, zastanawiania. Dzielę się doświadczeniem, siłą i nadzieją.
Jak na mityngach AA.
Jeśli znasz kogoś, kto ma trudność z czytaniem, a uważasz, że to, co piszę może pomóc - notki są dostępne w formie nagrań na Youtube.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości