Jestem z tych, którzy, jakkolwiek, są wyedukowani co nieco w zdrowiu psychicznym. Nie zakładam, że depresja to mazgajenie się, że wystarczy się przełamać, że poradzenie sobie z depresją leży tylko w osobie, która jest dotknięta tą chorobą.
Prawdziwą depresję trzeba leczyć lekami. Wiem o czym mówię, bo we mnie też alkohol spowodował smutek, poczucie beznadziejności, brak sensu życia. Dziś pewnie nie nazwałbym tego depresją, raczej obniżonym nastrojem, dołem, chandrą.
Mimo to brałem leki poprawiające nastrój i pomagały. Powodowały, że czułem się lepiej. W pewnym momencie zauważyłem jednak, że nie ma większej różnicy w tym, czy biorę tabletkę, czy piję alkohol - efekt, a przede wszystkim mechanizm jest ten sam.
A NRU (Nałogowe Regulowanie Uczuć) to chyba najważniejszy mechanizm mojego osobistego uzależnienia.
Nie miałem depresji. Tych, którzy rzeczywiście się zmagają z tą straszną chorobą, namawiam, by po prostu skonsultowali się z psychiatrą. To żadna ujma, a z depresją (prawdziwą) nie ma żartów.
Codziennie napiszę kilka słów medytacji, otuchy lub rozważań dla siebie i tych, którzy chcą i będą chcieć czytać. W 2024 będę korzystać z książki „A Simple Way: 365 Life Changing Thoughts and Meditations to Bring You Joy”, wydaną przez Geeko Publishing.
Piszę swoje refleksje, przemyślenia, co czuję - bez poprawiania, korekty, zastanawiania. Dzielę się doświadczeniem, siłą i nadzieją.
Jak na mityngach AA.
Jeśli znasz kogoś, kto ma trudność z czytaniem, a uważasz, że to, co piszę może pomóc - notki są dostępne w formie nagrań na Youtube.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości
