Samemu można pić, w końcu zawsze z kimś inteligentnym. Trzeźwieć samemu się nie da.
Usłyszałem to zdanie na mityngu i przekonałem się o jego prawdziwości w szpitalu. Był to już któryś pobyt, kolejne oczekiwanie na diagnozę, nieprzyjemne badania, tuż po strachu bliskości śmierci. Leżałem sam, w ciemności, drażnił mnie kieliszek, w którym dostałem leki i zapach płynu dezynfekującego z alkoholem. Czułem się źle, doskwierała mi samotność, żal i rozczarowanie trzeźwością, bo miało być pięknie a było jak zwykle.
Wtedy wpadłem na pomysł, że właściwie nic nie stoi na przeszkodzie, żebym wziął kieliszek i nalał sobie z dystrybutora płynu do dezynfekcji. Przecież byłem w szpitalu - w razie zatrucia pomoc byłaby blisko. Wstawałem z łóżka, gdy przypomniałem sobie z terapii, że w razie głodu pomaga metoda odraczania, po chwili. Położyłem się, postanawiając, że pójdę za 10 minut. I znów. I tak przetrwałem noc. A potem przyszła Żona. I odwiedził mnie przyjaciel ze Wspólnoty. A potem usłyszałem na mityngu, że inny przyjaciel spróbował podnieść telefon, który wtedy ważył tonę. Dla mnie dziś już nie waży.
Codziennie napiszę kilka słów medytacji, otuchy lub rozważań dla siebie i tych, którzy chcą i będą chcieć czytać. W 2024 będę korzystać z książki „A Simple Way: 365 Life Changing Thoughts and Meditations to Bring You Joy”, wydaną przez Geeko Publishing.
Piszę swoje refleksje, przemyślenia, co czuję - bez poprawiania, korekty, zastanawiania. Dzielę się doświadczeniem, siłą i nadzieją.
Jak na mityngach AA.
Jeśli znasz kogoś, kto ma trudność z czytaniem, a uważasz, że to, co piszę może pomóc - notki są dostępne w formie nagrań na Youtube.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości