Witek Witek
1234
BLOG

Dwa piękne świadectwa bohaterstwa po 17 września 1939 r. - Polaków i Ukraińców

Witek Witek Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 74

Do dwóch moich najcenniejszych historycznych odkryć związanych z tragiczną rocznicą 17 września 1939 roku - sowieckiej napaści na Polskę (o której wiedzę popularyzowałem za pomocą prymitywnych ulotek własnej produkcji rozklejanych w trójmiejskiej SKM-ce w latach 80-tych - za co można było zostać mocno obitym i wylecieć ze szkoły, zwłaszcza mojej - Technikum Łączności nieumiejącego po polsku Sowieta Chazbijewicza i polskiej leninistki mgr Piechowiak)  zaliczam poznanie i opisanie wspaniałej postaci oficera KOP-u Jana Bołbotta, kresowego Raginisa - "Porucznik Jan Bołbott na ścianie wschodniej tak jak Raginis, ale bardziej" oraz udziału byłych żołnierzy sowieckich pochodzących z Ukraińskiej SSR, jeńców SGO Polesie generała Kleberga w ostatnich walkach kampanii wrześniowej, odbytych 2-5 października, oczywiście po polskiej stronie.

   Gdy przeczytałem po raz pierwszy o byłych żołnierzach radzieckich walczących w szeregach Wojska Polskiego z niemieckim (może i sowieckim) najeźdźcom, to przyjąłem tą informację jako mocno przesadzoną plotkę.
   W końcu dotarłem do wspomnień dowódcy 60.dywizji piechoty pułkownika Adama Eplera pt. „Ostatni żołnierz polski kampanii 1939 roku”. Jednostkę tą organizował on doraźnie w Słonimiu i Kobryniu w pierwszych tygodniach wojny. Dowódcą kawalerii dywizyjnej został Białorusin (lub Ukrainiec? - patrz komentarz poniżej), były partyzant gen.Bułaka-Bałahowicza - ppłk Anatol Dworenko-Dworkin. Już 14 września rozpoczęła ona walki obronne wokół Kobrynia. Po zaciętych bojach 18 września, już po uzyskaniu informacji o sowieckiej agresji, wycofała się ona na południe, stając się główną siłę Grupy Operacyjnej „Polesie” gen. Franciszka Kleeberga. (Drugą dywizją SGO „Polesie” była 50.DP „Brzoza” pod dowództwem wspaniałego z pochodzenia Czecha generała WP Otokara Brzozy-Brzeziny - arcyciekawa postać, warta postu Godziemby. Wiersz Lechonia o nim:
"Pułk się za pułkiem w śmierć przepycha...
To artyleria nasza licha
Dziś puka od świtania.
Ani się pyta kto dziś z nami
Bateria wściekłej stali -
To major Brzoza kartaczami
w moskiewskie pułki wali..."
.
   Pod koniec września stoczyła zwycięskie boje z wojskami sowieckimi pod Jabłoniem i Milejowem (30.IX). Wzięła tam kilkudziesięciu jeńców z ich komandirem. Opowiada pułkownik Epler:
   „Przesłuchanie jeńców  wykazało, że pochodzą z dawnej guberni czernihowskiej. Wszyscy są służby czynnej, przynależą do batalionu o jakimś wysokim numerze ponad 400 i są przeważnie rolnikami z kołhozów. Wygląd ich jest pożałowania godny. Młodzi chłopcy, od 21 do 22 lat, przedstawiali obraz ruiny fizycznej. Chudzi, z zapadniętymi piersiami, robili wrażenie zagładzanych od pierwszych chwil swojego życia. Umundurowanie tandetne, drelichy - przeważnie łatane - stare, zużyte obuwie. (…)
   Żołnierze sowieccy początkowo nadrabiają minami: pytają, czy mogą nam mówić "towarzyszu", sami jednak wkrótce przechodzą na "pan." Z Polakami bić się nie chcą. Muszą jednak, bo im zagrożono, że w razie oporu będą wystrzelani. W czasie walki pilnują ich oficerowie i komisarze. Gdy szli do Polski, naprzód mówiono im, że to ćwiczenia. Po przekroczeniu granicy ogłoszono, że idą na wojnę z Niemcami: nawet się ucieszyli. Nawet wtedy jednak nie wydano im ostrej amunicji. Dopiero jednego dnia otrzymali ostre naboje i zawiadomiono ich, że będą się bili z Polakami.
   Po przesłuchaniu jeńców dowódca dywizji powiedział im, że następnego dnia zostaną odesłani w tył, skąd będą mogli wrócić do swoich, lub do Niemców, którzy są przecież ich sprzymierzeńcami. Rzeczywiście trudno było wlec ich ze sobą. Obozów jeńców nie mieliśmy.
   Reakcja ich była niespodziewana. Jeńcy zaczęli błagać, aby ich nie odsyłać. Zaczęły się skargi na stosunki w kraju (Rad) i w armii (Czerwonej). Opowiadali o nędzy, o złym traktowaniu. Dopiero po wejściu do Polski zobaczyli jak żyją inni ludzie:
- „U was są sami Amerykanie, każdy ma chałupę, ziemię, nawet dachy na domach są całe” – mówili.
- „Oni już do siebie nie wrócą – tu jest tak dobrze
   Gdy wyczerpali wszystkie swoje argumenty, zaczęli prosić, aby ich wcielić do oddziałów. Przysięgali, że będą nam wierni w walce i pójdą wszędzie z nami. Na pewno prośby ich były odruchowe i robiły wrażenie szczerych. Nie mieli czasu na porozumienie się ze sobą. Generał Kleeberg nie przypuszczał nawet, że w tej chwili wzmocniły się jego siły o kilkudziesięciu żołnierzy.
Wcieliliśmy naszych jeńców do oddziałów. Bili się z nami do końca, byli wiernymi i oddanymi do końca nam towarzyszami. Poszli z nami do niewoli niemieckiej i tam dopiero mogła zacząć się ich tragedia.”
 
   Niesamowite, prawda? Dołączać do strzaskanej, wycofującej się armii, bez szansy nie tylko na zwycięstwo, ale i na ocalenie, aby kilka, kilkanaście dni przeżyć po ludzku. Być może mieli nadzieję na pomyślny obrót sytuacji, na jakiś cud.
   Ciekawe co się z nimi stało w niewoli niemieckiej? Czy zostali zwróceni do tymczasowego sojusznika, gdzie czekał na nich wyrok za potrójną  zdradę socjalistycznej Rodiny (pierwsza wg regulaminu Armii Czerwonej – dali się wziąć do niewoli, druga – spodobało im się bardziej w najbiedniejszej części Polski niż u siebie, trzecia – służyli WIERNIE niedobitkom „bękarta traktatu wersalskiego”.
Może udało im się uniknąć sowieckiej „sprawiedliwości”, pozostać w Niemczech, umknąć z niewoli?
   Pół królestwa za informacje o dalszych losach tych Bohaterów Polskiego Września 1939 roku.

P.S. Gubernia czernihowska to ówczesne tereny Ukraińskiej SSR, więc ci ostatni i jedyni sojusznicy polscy we Wrześniu'39 musieli być sowieckimi Ukraińcami, którze nie wyginęli w ludobójczym Holodomorze, zorganizowanym dla wytępienia ukraińskiej kwestii kułackiej przez Stalina i jego Kosiorów (nazwisko uwiecznione w niezwykle, nawet jak na metody sowieckie, zakłamanej powieści Andrzejewskiego "Popiół i diament" - fascynujący temat na oddzielna notkę - prawdziwy Maciek Chełmiński przeżył! i nie zabił sekratarza Szczukę, a bandytę i agenta wyszkolonego w ZSRR)

W czasie gdy ukraińscy ochotnicy pomagali Polakom w walce przeciw Niemcom i Sowietom, ci organizowali wspólne defilady w centrum wspólnie pokonanej Rzeczpospolitej:
Dwa piękne świadectwa bohaterstwa po 17 września 1939 r. - Polaków i Ukraińców
Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj74 Obserwuj notkę
Witek
O mnie Witek

  "..kilka Twoich powstańczych tekstów pisanych w sierpniu 2009 i Twoje komentarze i interpretacja faktów w tym opis próby połączenia Starego Miasta z Żoliborzem są niesamowite. Powiem szczerze, że te Twoje teksty, wraz z książką Zbigniewa Sadkowskiego "Honor i Ojczyzna", należały do głównych motywów mojego zainteresowania się szczegółami." ALMANZOR 22.08 ..."notki Witka, które - pisane na dużym poziomie adrenaliny - raczej się chłonie niż czyta." " Prawda o Powstaniu, rozpoznawana na poziomie wydarzeń związanych z poszczególnymi pododdziałami, osobami, czy miejskimi zaułkami ma niespodziewaną moc oczyszczania Pamięci z ideolog. stereotypów i kłamstw. Wszak Historia w gruncie rzeczy składa się z prywatnych historii. Prawda na poziomie Wilanowskiej_1 jest dużo bardziej namacalna i bezdyskusyjna niż na poziomie wielkiej polityki. Spoza Pańskiego tekstu wyłania się ten przedziwny napęd Bohaterów, o których Pan pisze. I nawet ten najgłębszy sens Ofiar, czynionych bez patosu i bez zbędnych górnolotności" JES pod "Dzień chwały największej baonu "Zośka" "350 lat temu Polakom i Ukraińcom zabrakło mądrości, wyrozumiałości, dojrzałości. Od buntu Chmielnickiego rozpoczął się powolny upadek naszego wspólnego państwa. Ukraińcy liczyli że pod berłem carów będzie im lepiej. Taras Szewczenko pisał o Chmielnickim "oj, Bohdanku, nierozumny synu..." Po 350 latach dostaliśmy, my Polacy i Ukraińcy, od losu drugą szansę. Wznieść się ponad wzajemne uprzedzenia, spróbować zrozumieć że historia i geografia dając nam takich a nie innych sąsiadów (Rosję i Niemcy) skazały nas na sojusz, jeżeli chcemy żyć w wolnych i niepodległych krajach. To powrót do naszej wspólnej historii, droga oczywiście ryzykowna na której czyha wiele niebezpieczeństw (...) "Более подлого, низкого, и враждебно настроенного к России и русским человека чем Witek, я в Салоне24 не видел" = "Bardziej podłego, nikczemnego i wrogo nastawionego do Rosji i Rosjan człowieka jak Witek, ja w Salonie24 nie widziałem" AKSKII 13.2.2013

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (74)

Inne tematy w dziale Kultura