Witek Witek
1569
BLOG

"Niemcy byli taki sami bohaterami jak Powstańcy"

Witek Witek Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 41

Tegoroczna okołorocznicowa fala dyskusji o Powstaniu Warszawskim ze strony jego opluwaczy przyniosła nowe przekroczenia granic, których, złudnie zdawało się, nie można przekroczyć uważając się za Polaka czy nawet człowieka innej narodowości.
   Jeden z dziennikarzy niejaki W.G. protestował przeciw zakładaniu biało-czerwonych opasek słowami: "Nie powinieneś jej zakładać (...) nie uciekałeś przed dirlewangerowcami",
drugi Sz. w tym samym celu pochwalił się swoją "wiedzą" na temat Powstania, pisząc, że wg niego wyglądało ono jak z filmu "Kanał" (nie wiedząc, że przedstawia on wyjątkowy epizod, spowodowany złamaniem rozkazów i zakazów dowództwa przez podpułkownika "Karola" (J.Rokicki) z Mokotowa - więcej o roli kanałów w Powstaniu tu).
   Nasz dyżurny salonowy opluwacz największego zrywu okupowanej Europy w swojej krucjacie zwalczającej mit Powstania i jego rolę w świadomości narodowej przeszedł tym razem i siebie, i wszystkich innych tchórzliwych internetowych nawet z okupacyjnego gatunku Volksdeutsch prowokacyjnym wyznaniem zacytowanym w tytule niniejszej notki:
"Niemcy atakujący ukrytych między gruzami powstańców to kim byli, tchórzami? To tacy sami bohaterowie jak nasi bohaterowie."

Nie był to bynajmniej wytrysk emocji, bo tę opinię dumnie powtórzył kilka razy w dyskusjach, rozrzucając pseudoargumenty i przykłady, a nawet wplótł ją do swojej notki o potrzebie oderwania bohaterstwa od pamięci Powstania, zupełnie nie pojmując, że bez tego pierwszego, nie byłoby drugiego.
I dostało mi się personalnie jako "zaciekłemu nacjonaliście", co dla czytających ten blog musi wydać się mocno absurdalne - "Kwestionowanie cudzego bohaterstwa świadczy, że autor takiej opinii jest zaślepionym nacjonalistycznym fanatykiem".

   Zwrócenie uwagi, że porównanie uzbrojonego zaledwie w krótki pistolet, lub tylko w butelkę z benzyną przeważnie cywila ochotnika
z uzbrojonym po zęby w najnowsze wynalazki techniki wojskowej, wspartego potężną artylerią i wszędobylskim precyzyjnie bombardującym lotnictwem, przywiązującym kobiety i dzieci do czołgów lub pędzących je przed sobą jako żywe tarcze, palących nie tylko żywych rannych, ale i dzieci na oczach matek, jest co najmniej idiotyczne, ale i niesmaczne, nie spowodowały w tym osobniku jakichkolwiek refleksji cechujących człowieka.

   "Esesmani rozstrzelali wszystkich rannych. Rozwalali im głowy kolbami. Niemieccy ranni krzyczeli i płakali. Potem dirlewangerowcy rzucili się na siostry, zdzierali z nich ubrania. Żołnierze wszystkich formacji: Wehrmacht, SS, kozacy od Kamińskiego, chłopcy z Hitlerjugend; gwizdy, nawoływania. Dirlewanger stał ze swoimi ludźmi i się śmiał. Przez plac pędzili pielęgniarki z tego lazaretu, nagie, z rękami na głowie. Po nogach ciekła im krew. Za nimi ciągnęli lekarza z pętlą na szyi. Miał na sobie kawałek szmaty, czerwonej, może od krwi, i kolczastą koronę na głowie. Szli pod szubienicę, na której kołysało się już kilka ciał. Kiedy wieszali jedną z sióstr, Dirlewanger odkopnął jej cegły spod nóg. Z innymi postąpili jeszcze okrutniej - powiesili je na stopy i strzelali w brzuch - dlugo sie meczyly. Jakis zolnierz Wehrmchtu dobil je strzelem w glowe - z litosci, aby nie cierpialy więcej. Nie mogłem na to patrzeć. Pobiegliśmy z kolegą do kwatery, ale na ulicach kozacy Kamińskiego pędzili cywilów. Mówiliśmy na nich Hiwis - od Hilfswillige (ochotnicy do pomocy). Obok upadła Polka w ciąży. Jeden z Hiwis zawrócił i zdzielił ją pejczem. Próbowała uciekać na czworaka. Stratowali ją końmi."
("Mój warszawski szał" - wspomnienia M.Schenka, niemieckiego sapera)

   Zapewne nie zmieniła(by) jego obłąkanego stanowiska ani ocena niemieckiego kanclerza o Powstaniu Warszawskim 1944 jako świadectwie "polskiej dumy i niemieckiej hańby" ("Polnischer Stolz, deutsche Schande"), ani słowa Jana Pawła II:  
   "Niektórzy zadają sobie pytanie, czy było to potrzebne, czy było to potrzebne aż na taką skalę? Nie można na to pytanie odpowiadać tylko w kategoriach czysto politycznych lub militarnych. Należy raczej w milczeniu skłonić głowę przed rozmiarem poświęcenia, przed wielkością ceny, jaką tamto pokolenie sprzed pięćdziesięciu lat zapłaciło za niepodległość Ojczyzny. W płaceniu tej ceny byli, być może, rozrzutni, ale ta rozrzutność była zarazem wspaniałomyślnością. Kryła się w niej jakaś odpowiedź na to wezwanie, które przyniósł Chrystus, przede wszystkim swoim własnym przykładem, oddając życie za braci: "Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich"."

   W ramach swej anty-powstaniowej krucjaty, w której wszelkie chwyty wydają mu się dozwolone, tenże hejter powtarzał i w tym roku swoje ulubione mantry, iż do walki przeciw AK w Warszawie Niemcy użyli drugo- i trzecio- rzędnych sił, składających się z "fryzjerów, kłusowników i strażaków".
   Faktycznie - 96.zmotoryzowany batalion straży pożarnej liczący 202 ludzi użyto w ogarniętym ogniem mieście, zarówno do gaszenia, ale i do ukierunkowywania i rozpalania pożarów - zgodnie z wojskową potrzebą operacyjną. Pragmatyczni Niemcy nie byliby Niemcami, jeśliby nie wykorzystywali profesjonalistów zgodnie z ich specjalnością i to widocznie ma im za złe nasz wielbiciel "bohaterów" ze SS-Sturmbrigade Dirlewanger.
   Właśnie w składzie tego imponującemu mu bohaterstwem oddziału walczyli m.in. skazani na obozy koncentracyjne celnie strzelający kłusownicy, jak i inni przestępcy, w tym zboczeńcy, którym zaproponowano rehabilitację służbą w karnej jednostce.
   Zaprzecza lub minimalizuje udział walkach przeciw Powstaniu pułków i batalionów pancernych dywizji "Hermann Goering", "Wiking", 19-tej i 25-tej oraz innych frontowej wartości jednostek niemieckich, m.in. batalionów saperów szturmowych: 46, 627, 500 501, grenadierów pancernych Benthin, pancernego dywizjonu 302 i in. Lekceważy użycie nowatorskich broni takich jak Sturmtiger z moździerzem 380mm, sterowane miny "Goliath", urządzenie do wysadzanie podziemy "Tajfun".
   A raport niemieckiego dowództwa z 21.VIII.1944 brzmiał:
"Polscy bandyci w Warszawie walczą fanatycznie i zaciekle. Uzyskane przez własne oddziały wyniki po trzytygodniowej walce są nikłe mimo wsparcia licznymi, najbardziej nowoczesnymi środkami walki". 
   Po kolejnym miesiącu walk major Fischer, szef sztabu grupy Reinefahrta chwalił swoich żołnierzy w raporcie do przełożonego:
"w 8-dniowej walce dokonali wyjątkowego wyczynu. Walka o ostatni dom trwała tylko 24 godziny."
   
   Przeczy również tym manipulacyjnym próbom obniżenia wartości bojowej Powstania meldunek do Szefa Szatbu Generalnego Sił Lądowych z 7.8.1944 nr 12401/44:
"Przekonałem się, że walki mające na celu uśmierzenie powstania w Warszawie nie ustępują niczym działaniom bojowym na froncie jeśli chodzi o sposób prowadzenia walk, ich zaciętość, ilość zaangażowanych po obu stronach sił i środków, a także wysokość ponoszonych strat.
Za zasługi bojowe ponoszone w tych walkach należałoby przyznawać takie same odznaczenia ja w przypadku działań na froncie. Biorąc powyższe pod uwagę proszę, aby obszar Warszawy został uznany za przynależny do frontu."

Już po zakończeniu Powstania Niemcy ustanowili odznakę naramienną "Warschauschild" za samo uczestniczenie w tych walkach, zrównanych tym wyróżnieniem z najbardziej zaciętymi bojami II wojny światowej: po Narviku 1940 r., obronie w okrążeniu na froncie wschodnim Cholmu 1942 r. i Diemianska 1943 r. oraz walkach na Krymie 1941-42 i Kubaniu 1943 r.

   Jeszcze podczas trwania Powstania 21 września Henrich Himmler w przemówieniu do słuchaczy szkoły oficerów SS mimo swoich rasowych dewiacji pokazał Polaków Bora walczących w Warszawie jako przykład do naśladowania dla młodych Niemców:
walki w Warszawie należą do najbardziej zaciętych w tej wojnie i mogą być porównywane tylko z  walkami o Stalingrad [= „der Kampf in Warshau ist der haerteste in dieser Zeit und er ist vergleichbar mit Kampf in Stalingrad, so schwerigste“ 
... walkę w Warszawie pod dowództwem Polaka Bora, której przykładem moglibyśmy się umocnić i w tej postawie niezłomnej wiary w zwycięstwo, nieulegania nigdy, powinniśmy wychować naszą młodzież". 

   A nasz polskojęzyczny obłąkany z nienawiści do Powstania przytoczył jako dowód jego słabiutkości jakieś chwalone przezeń dzieło, którego autor ponoć dowodzi:
"Minimalne były też bezpowrotne straty poniesione niemieckie w sprzęcie pancernym. Wyniosły one najwyżej kilka zniszczonych czołgów i dział pancernych oraz kilkanaście uszkodzonych."
   Te ostatnie "rewelacje" łatwo obalić spisem czołgów i dział szturmowych zniszczonych w Warszawie (co najmniej 2x Tigry, 2x Pantery, 4x T-34, 2x M13, kilka Pzkw-IV, kilkanaście Stugów) oraz długą listą uszkodzeń niemieckich pancerów.
   O fałszu pow. cytatu świadczy dobitnie raport dowódcy niemieckiej 25.dywizji pancernej po 3-dniowych walkach na Żoliborzu 14-16.09.1944:
"Dywizja ma do 16.09.44 straty personalne: 110 zabitych i 240 rannych. W tych warunkach dywizja nie może kontynuować natarcia celem rozszerzenia zdobytego wąskiego brzegu rzeki"
"natarcie na Żoliborz nie może być kontynuowane z powodu ciężkich strat użytych tam oddziałów".  Zginął dowódca batalionu i dwóch dowódców kompanii.
  Po zdobyciu Żoliborza 2 tygodnie później przez znacznie silniejszą od 25.PzD doborową 19.dolnosaksońską dywizję pancerną gen. Kaellnera niemieckie dowództwo raportowało:
"W ciężkich walkach udało się do południa zdobyć południową część przedmieścia. (..) Dalsze prowadzenie natarcia napotkało wyjątkowo zaciekły opór (..). W najbardziej zaciekłych walkach kontynuowano atak na pozostały sektor" Akta HG.Mitte Ia nr 5034/HH geh.30.IX.44 23:45

   Wyjątkowo w tym roku prowokacji w tym temacie zaniechał (przynajmniej ja nie zauważyłem) nasz salonowy niemiecki pacyfista, którego duchowego poprzednika znalazłem we wspomnieniach powstańczych artylerzysty kaprala Schabowicza ps."Jur":
   "...gdzieś z głębi piwnicy "Cristalu" rozległ się twardy głos jednego z Niemców, usiłującego przemówić do nas w języku polskim. Po kilkakrotnie powtórzonym "Poloki, jesteśta tam?", po krótkim namyśle odpowiedziałem twierdząco. Niemiec tymczasem, wśród głębokiej ciszy, kontynuował swoje przemówienie. Ubolewał bardzo nad losem naszych dzieci, matek i sióstr, dla których my nie mieliśmy litości broniąc się uporczywie. Mówił następnie, że powinniśmy złożyć broń i iść do nich, tym bardziej, że już nasi dowódcy zmawiają się z ich dowódcami o zawieszeniu broni. Gdy Niemiec zaczął jeszcze mówić, jakim on osobiście jest pacyfistą i jak ma dosyć wojny nie wytrzymałem, mimo, że postanowiłem nie wdawać się ze szwabem w dyskusję i zaproponowałem by w takim razie on przyszedł do nas, a skończy się dla niego wojna. Po krótkiej przerwie, podczas której zaskoczonemu Niemcowi widocznie podpowiadano odpowiedź, zaczął znowu, że on chętnie by to zrobił, ale teraz otrzymali posiłki w ilości 3.000 ludzi, to wkrótce by go odbito itp. Skończył obiecując za 3 godziny znów mówić na ten temat. Jako odpowiedź na przemówienie, wrzuciłem w otwór sklepowy, skąd dochodził głos, ciężki granat obronny."

On 31 July, Tigers from 9. Kompanie, after being unloaded, were used to secure the major road heading east in the direction of Milosna Street. The five new Tigers under the command ofSS-Hauptscharführer Berger unloaded in Warsaw Praga on the thrity-first and were directed by SS-Obersturmbannführer Wolf, the transport officer, to proceed to the Stauffer Kaserne on Rakowiecka Street.

On the morning of 1 August, the Tigers underwent technical maintenance and took on a new load of fuel and ammunition. The Tigers, along with five Panzer IV’s, set off and crossed Paniatowska Bridge, which spanned the Vistula River, moving along Pankiewcza Street and then turning onto Marszalkowska Street. Along the way the Tigers came under intense fire and bombardment from Molotov cocktails and petrol canisters. The Tiger of SS-Unterscharführer Sandler was hit by a captured Panzerfaust fired from a cellar. The radio operator, SS-SturmannSteinau, was killed. TheTiger of SS-Unterscharführer Kronmuller was hit, and the driver, SS-Unterscharführer Munch, was seriously wounded. Another Tiger on the corner of Marszalkowska Street and Koszilkowa Street was set on fire and abandoned by the crew. Another Tiger broke down due to technical trouble and had to be recovered.

Another group of Tigers provided support to the Narbuta Kaserne, which is not far from the Stauffer Kaserne, at around 1700 hours. The streets were blocked with steel rails and tram cars. The Tigers fired at these street barricades and the surrounding residential buildings, which were occupied by members of the Polish Home Army. The Tigers were pelted by homemade bombs.

Most of the Tigers unloaded in Warsaw left the city and headed northeast between the first and the eighth. On the same day, Panzer-Kompanie Totenkopf was formed under the command ofSS-Obersturmbannführer Wolf. The company was made up of new replacement tanks. On the second, two Tigers were tasked with providing an escort for a convoy of wounded soldiers to Okecie air field.

At the Stauffer Kaserne9. Kompanie had four Tigers under short-term repair and one Tiger in long-term repair. The Tiger that was left behind in Osowiec from 24 July was finally unloaded in Warsaw on 7 August (and was still there at the station on the twelfth). On the same day, four Tigerswere attached to Kampfgruppe Geibel. At the Stauffer Kaserne, two Tigers were still undergoing short-term repair. On the third, Panzer-Kompanie Totenkopf, with mounted grenadiers, assisted in a clean-up operation in the southwestern part of the city. They returned to the Stauffer Kaserne in the evening.

One of the Tigers attached to Kampfgruppe Geibel was immobilized by a Panzerfaust along Jerozolimskie Street near the main rail station and had to be towed away. On the eighth, 9. Kompanie had three Tigers operational within the areas of Jerozolimiskie and Mokotow. On the tenth, the operational Tigers in Warsaw were planned for use in an operation in the Omina area. This task was to be completed on the twelfth. On the same day, 9. Kompanie had one Tiger at the Warsaw Praga rail station and six Tigers withKampfgruppe Reinfarth.

On the fourteenth, six Tigers from the Stauffer Kaserne were attached to Kampfgruppe Patz, commanded by SS-Obersturmbannführer Patz, which was under the command of SS-Obergruppenführer von dem Bach-Zelewski. On the sixteenth, Panzer-Kompanie Totenkopf, commanded by SS-Obersturmbannführer Wolf, still had two Tigers on strength, along with ninePanzer IV’s and a single Panther. Most of the Tigers by this date had already returned to the tank regiment. On the seventeenth, Panzer-Kompanie Totenkopfwas placed under the command of the Wehrmacht. On the twenty-second, Panzer-Kompanie Totenkopf, along with two Tigers, was assigned to Kampfgruppe RohrPanzer-Kompanie Totenkopf conducted maintenance on the twenty-ninth at the Stauffer Kaserne; the day itself was relatively quiet. Between the seventeenth and the twenty-fourth, twoTigers would remain in Warsaw with Panzer-Kompanie Totenkopf before returning to the tank regiment along with the remaining Panzer IV’s.

SS-Rottenführer Riebow, who served with SS-Feld-Ersatz-Bataillon 3 in Warsaw, wrote: “At the eastern end of Milosna Street, our Tigers drive up to the northeastern end near the woods where the Russian tanks have broken through and open fire with their 88cm shells. The Russian tanks go up in flames. More enemy tanks push forward only to be destroyed and set on fire. Afterward, the Tigers pull back and move along Milosna Street, bypassing dead horses and destroyed vehicles lying alongside the edge of the road. TheTigers return to the barracks.”

Eric Lehmkuhl recalled his experience in Warsaw:

"Until the end of July, we were in the Werkstatt company. On the twenty-fifth, we were loaded onto rail transports. The division was to reassemble in the area of Siedlce. On the thirty-first, we are part of the company that arrived in Warsaw-Praga. We carry out repairs in the rail station after unloading. It was a beautiful Sunday as we drove over the Vistula Bridge; we felt we were all in a different world.

On the next morning, we are based at the Stauffer Barracks carrying out technical service and weapons maintenance, and we have a full tank. At 1700 hours on 1 August, shots suddenly ring out from the buildings next to the camp—it’s the Polish Home Army taking shots at us. Several comrades are killed and wounded. We immediately jump into our tank and close the hatches. The commander for the city center appears and orders us to return fire at the buildings. We drive out onto the main road and shoot at the windows and basements, but the Poles throw grenades and satchel charges at us.

We remain on the main road, and after shooting at the buildings, we fire at street blockades that have been built from tram cars and furniture. We are to secure the main road so it can remain at our disposal. The next day we have to escort a convoy of wounded soldiers to an airfield. We have to face more barricades made from iron rails and other materials. These barricades are soaked in petrol. The Poles also use Molotov cocktails. We have made a makeshift fire extinguisher so that we can put out fire on the vehicle.

Our Tiger suffers from countershaft damage, and we need towing. One other Tiger is hit by a Panzerfaust, fired from a basement. The radio operator, SS-Sturmann Steinau, is seriously wounded. We repair our Tiger along with two others. We return to the company because we are of more use in the field as opposed to the conditions in Warsaw—it’s just too risky. On the fourteenth, I am back in the commander’s tank. The company is now led by SS-Obersturmbannführer Neidhardt. We follow the newly arrivedPanther battalion, commanded by SS-Sturmbannführer Meierdress, during a counterattack near Radzymin.

SS-Oberführer Geibel commented on the use of Tigers in Warsaw as follows: “It soon turned out to us that the Tiger could not be used in these intense street battles. Some of the roads and streets were too narrow.” Geibel was the SS-und-Polizei-Führer Warschaufrom 31 March 1944 to 1 February 1945.
http://erenow.com/ww/tigers-of-the-deaths-head/5.html

Dokument nazywa się "Gefechtsstand, den 20.8.44 Korpsgruppe Bach

"Robienie awantury o 100 ludzi na tle omawiania zupełnie innej kwestii dowodzi jednego - małostkowości i mściwości. Pan nie umiesz uczciwie, obiektywnie i rzetelnie dyskutować, więc szukasz powodzenia w robieniu erraty dupereli. 
Co więcej, sam pokazałeś Pan palcem dokument z liczebnością 20/598, twierdząc, że 618 to więcej niż 700. Jest Pan oszustem-recydywistą.
Nawiasem pisząc na forum wehrmacht.de widnieje informacja:
"02.08.1944
SichRgt 608, Oberst Schmid, aus dem Ersatzheer, von Posen mit 20/ 600 Mann"

- Awanturę o te 100 żołnierzy Pan zrobił - ja tylko grzecznie poprawiłem pana niedopatrzenie, zdawało mi się, choć teraz powyżej mamy dowód Pana dużej ignorancji w temacie walk Powstania Warszawskiego, tylko przez Stalina i jego ludzi nazywanego per "awantura".

>> "Pan nie umiesz uczciwie, obiektywnie i rzetelnie dyskutować"
- Znowu autoprojekcja - Ziew. Kto tu wyzywa adwersarza wszelkimi możliwymi wyzwiskami i zarzutami pisania bzdur? Ale wytrzymywać pana napady warto dla takich momentów jak ten...

>> "szukasz powodzenia w robieniu erraty dupereli"
- W szczegółach tkwi prawda i potwierdzenie znajomości tematu.
Poza tym liczebność Tła zdaniem: "Najlepsza jednostka z sił von dem Bacha, 608 pułk" to nie duperela.
Pomijając, że sam von dem Bach był innego zdania niż XIAZELUKA ...:
"Brygada Dirlewangera (..) miała najwyższą wartość bojową ze wszystkich formacji walczących w Warszawie. Jej wycofanie oznaczałoby wyrzeczenie się jakichkolwiek działań zaczepnych."

>> " dowodu żadnego Pan nie podałeś"
- Wkleiłem foto meldunku Bacha ze stanem podległych mu sił - WITEK7.08 16:48

>> "sam pokazałeś Pan palcem dokument z liczebnością 20/598, twierdząc, że 618 to więcej niż 700. Jest Pan oszustem-recydywistą."
= Znowu lustro. Zieeew. Nigdy nie twierdziłem, że 618 to więcej niż 700 !
Przeciwnie - napisałem: 
"Aleś Tła tępy jak wół! 618 to nie więcej od 700, ale ja tu podważam pańskie bzdury jak:
"Pułk Schmidta liczył po przybyciu do Warszawy 618oficerów i żołnierzy"


= Dokument, w który XIAZELUKA tępo się wpatruje i radośnie podlicza 20+598, nr 4228/44 nazywa się "Gefechtsstand, den 20.8.44Korpsgruppe von dem Bach"
- Rozumiemy się już?

= Po przybyciu do Warszawy w dn. 4-5.8 do 20.8.44 pułk Schmidta stoczył 5 dni zaciętych walk o cmentarze z najsilniejszym powstańczym zgrupowaniem "Radosław", które musiały kosztować go stratę co najmniej kilkudziesięciu żołnierzy, np. tylko 8.8 Polacy zdobyli: 21kb, 1 moździerz, 2 ckm, 3 rkm
+ tydzień walk o Muranów i Starówkę - również straty kilkudziesięciu żołnierzy.

Stan 20+598 dotyczy 608.pułku po kilkunastu dniach zaciętego boju.
2 sierpnia 1944 r. 608.pułk przechodząc przez Ostrów, liczył 27 oficerów, 126 podoficerów oraz 550 żołnierzy. Posiadał też jedno działo kal. 75 mm oraz 2 działka 3,7 cm Pak."
12.9.44 liczył 
czyli dostał 
3.10.44 po ciężkich walkach na Powiślu i Żoliborzu 103+166 =269

An der Niederwerfung des Warschauer Aufstandes war auch ein Feldverband der Bewährungstruppe 500 (des Heeres) beteiligt. Während das bei Witebsk aufgeriebene InfBtl. 550 z.b.V. mit sofort zur Verfügung stehendem Ersatz beschleunigt für den Einsatz bei der 9.Armee südlich Warschau wieder aufgestellt wurde, nach seiner besonderen Verwendung in der Ukraine das InfBtl. 560 z.b.V. herbei, das vom AOK 9 dem IV.SS-PzK für den Einsatz in Warschau zugeführt wurde. Mit seinem Btl. und Resten anderer Verbände stellte der BtlKdr, Major Ritter, das IR 560 z.b.V. auf, das unter dem Kdo. der 73.InfDiv. bzw. dem AOK 9 in den schweren Straßenkämpfen eingesetzt wurde. 
Quelle: "Deutsches Soldatenjahrbuch 1984", Seite 399/400 
Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj41 Obserwuj notkę
Witek
O mnie Witek

  "..kilka Twoich powstańczych tekstów pisanych w sierpniu 2009 i Twoje komentarze i interpretacja faktów w tym opis próby połączenia Starego Miasta z Żoliborzem są niesamowite. Powiem szczerze, że te Twoje teksty, wraz z książką Zbigniewa Sadkowskiego "Honor i Ojczyzna", należały do głównych motywów mojego zainteresowania się szczegółami." ALMANZOR 22.08 ..."notki Witka, które - pisane na dużym poziomie adrenaliny - raczej się chłonie niż czyta." " Prawda o Powstaniu, rozpoznawana na poziomie wydarzeń związanych z poszczególnymi pododdziałami, osobami, czy miejskimi zaułkami ma niespodziewaną moc oczyszczania Pamięci z ideolog. stereotypów i kłamstw. Wszak Historia w gruncie rzeczy składa się z prywatnych historii. Prawda na poziomie Wilanowskiej_1 jest dużo bardziej namacalna i bezdyskusyjna niż na poziomie wielkiej polityki. Spoza Pańskiego tekstu wyłania się ten przedziwny napęd Bohaterów, o których Pan pisze. I nawet ten najgłębszy sens Ofiar, czynionych bez patosu i bez zbędnych górnolotności" JES pod "Dzień chwały największej baonu "Zośka" "350 lat temu Polakom i Ukraińcom zabrakło mądrości, wyrozumiałości, dojrzałości. Od buntu Chmielnickiego rozpoczął się powolny upadek naszego wspólnego państwa. Ukraińcy liczyli że pod berłem carów będzie im lepiej. Taras Szewczenko pisał o Chmielnickim "oj, Bohdanku, nierozumny synu..." Po 350 latach dostaliśmy, my Polacy i Ukraińcy, od losu drugą szansę. Wznieść się ponad wzajemne uprzedzenia, spróbować zrozumieć że historia i geografia dając nam takich a nie innych sąsiadów (Rosję i Niemcy) skazały nas na sojusz, jeżeli chcemy żyć w wolnych i niepodległych krajach. To powrót do naszej wspólnej historii, droga oczywiście ryzykowna na której czyha wiele niebezpieczeństw (...) "Более подлого, низкого, и враждебно настроенного к России и русским человека чем Witek, я в Салоне24 не видел" = "Bardziej podłego, nikczemnego i wrogo nastawionego do Rosji i Rosjan człowieka jak Witek, ja w Salonie24 nie widziałem" AKSKII 13.2.2013

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (41)

Inne tematy w dziale Kultura