Wyjaśniwszy w poprzedniej notce jak doszło do publicznego i masowego mordowania Żydów w Kielcach, kto i w jaki sposób katował ich i zachęchał do zabijania, chciałbym przedstawić możliwe wszystkie skutki tej doskonale, wręcz wzorcowo przygotowanej i przeprowadzonej prowokacji.
Niewątpliwie najbardziej zauważalnym skutkiem Pogromu w Kielcach było wypchnięcie fali emigracji ludności żydowskiej z Polski (i nie tylko - o tym poniżej) dokądkolwiek (czyli dokąd miała ona trafić w interesach jego organizatorów) czyli do brytyjskiej wtedy Palestyny.
Należy tu przypomnieć, że w 1946 r. sprawa niepodległości i organizacji ewentualnego przyszłego państwa izraelskiego była jeszcze całkiem niejasna. Panowali nad Bliskim Wschodem niepodzielnie Brytyjczycy, co bardzo nie podobało się Stalinowi i konsekwetnie próbował on osłabić ich tamtejszą pozycję. Przecież w planach sowieckiej ekspansji między latem 1940 a 22.06.1941 r. Bliski i Środkowy Wschód zajmowały naczelne miejsca. Stąd i bezwarunkowe poparcie Związku Sowieckiego dla utworzenia Eretz Israel, który w zamierzeniach komunistów miał być rozsadnikiem i z jego komunami (kibucami) wizytówką komunizmu idealnego.
Przecież gdyby nie płomienne przemówienie i poparcie ambasadora ZSRR Andrieja Gromyki przy ONZ, to być może nie doszłoby do uchwalenia rezolucji nr 181 o podziale brytyjskiej Palestyny na dwa państwa - żydowskie i arabskie. Pod wpływem ZSRR Czechosłowacja i Jugosławia dostarczały Izraelczykom broń i szkoliły pilotów, artylerzystów, czołgistów, bez której to pomocy nie zdołaliby obronić się w Pierwszej wojnie arabskiej (tzw. o niepodległość) 1948-49 . To że sprytni Izraelczycy maksymalnie wykorzystali poparcie sowieckie, a potem bezczelnie odrzucili ten zbędny balast, było sprawą kolejnej dekady (w 1952 r. premier Ben Gurion podczas pierwszej wizyty w USA nawiązał współpracę z CIA)
Były uczestnik pogromu, obecnie obywatel Izraela tak wspominał pogrom: "widziałem jak mordowali Żydów, strzelali Polacy i Żydzi, kto by dzisiaj to pamiętał. (...) A państwo Izrael było potrzebne. Miały być takie cztery pogromy (Łódź, Białystok, Częstochowa, Kielce), ale jeden wystarczył, aby otworzyć drogę do państwa Izrael."
O zdeterminowaniu izraelskich niepodległościowców świadczy ciąg zamachów terrorystycznych nie tylko przeciw Arabom, ale i brytyjskim okupantom - 18 dni po wydarzeniach w Kielcach, 22 lipca 1946 Irgun* (Narodowa Organizacja Wojskowa z polskimi korzeniami i wyszkoleniem) wysadził Hotel King David w Jerozolimie, który był siedzibą brytyjskiego sztabu wojskowego. W zamachu zginęło 91 osób, a 45 zostało rannych. Żydowscy bojownicy nie wahali się również przed masowym mordowaniem kobiet i dzieci, np. w słynnej masakrze w Deir Yassin, gdzie zginęło 107 mieszkańców arabskiej wioski.
Michał Rudowski sugeruje, że międzynarodowy syjonizm poświęcił kieleckich Żydów, by kraje Zachodnie otworzyły granice dla masowej emigracji. Pogrom mógł pomóc w wywarciu skuteczniejszego nacisku na Wielką Brytanię, aby zgodziła się na zwiększenie kontyngentu imigracyjnego do Palestyny
Zbrodnia kielecka stała się dla nich okazją dla nagłośnienia wśród liberałów i lewicowców na Zachodzie gromkich oskarżeń o antysemityzm wobec polskiego podziemia, kręgów emigracyjnych i hierarchii katolickiej.
Zdaniem byłego oficera służb specjalnych LWP żydowskiego pochodzenia Michała Mosze Chęcińskiego, dowód o udziale polskich i rosyjskich oficerów bezpieczeństwa w zajściach antyżydowskich "jest zgodny z ich dobrze znanymi globalnymi celami i taktyką. Masowa emigracja Żydów z Polski ułatwiła zadanie ("dała broń do ręki") Związkowi Radzieckiemu przez przeładowanie obozów dla uchodźców w zachodnich strefach Niemiec i Austrii oraz wystawienie na próbę rządów brytyjskich w Palestynie, dokąd większa część tych Żydów chciała się udać. Antyżydowskie wybuchy w Polsce służyły jako pretekst do wzmocnienia kontroli nad polskim aparatem bezpieczeństwa poprzez wskazanie, że Polacy, nawet komuniści, nie są w stanie sami utrzymać prawa i porządku. Co więcej, mogli usprawiedliwiać wszystkie przyszłe represje polityczne jako konieczne dla zahamowania antysemickich sentymentów ludności".
W Pogromie Kieleckim niewątpliwie połączyły się interesy skomunizowanych wtedy (okazało się, że tylko przejściowo) zwolenników państwa Izrael i ich sowieckich patronów - z Moskwy i Warszawy. Cóż, oszust trafił na sprytniejszego. Bywa.
Krzysztof Kąkolewski, doskonały publicysta historyczny, łączył zbrodnię kielecką ze sprawą katyńską. 1 lipca 1946 roku przed Trybunałem Narodów w Norymberdze rozpoczęto postępowanie w sprawie zbrodni katyńskiej dla wszystkich stało się jasne, że Niemcy zostaną uniewinnieni z zarzutu wymordowania polskich oficerów w Katyniu, ponieważ przedstawili mocne kontrdowody obciążające stronę sowiecką właśnie dnia 4 lipca. Sowieci wiedząc o tym wcześniej, zdecydowali się na silną próbę odwrócenia uwagi opinii publicznej od swojej dużej porażki wizerunkowej (wszak gra propagandowa szła m.in. o sukces wyborczy partii komunistycznych we Francji i Włoszech).
Jednym z głównych celów tak efektywnie zaplanowanej i przeprowadzonej przez Sowietów prowokacji kieleckiej było odwrócenie uwagi Zachodu od dokonanego przez komunistów zaledwie parę dni przedtem gigantycznego fałszerstwa wyników referendum, które odbyło się (i zostało sfałszowane) 30 czerwca 1946, 4 dni przed Pogromem.
Płk Aron Pałkin, naczelnik Wydziału D Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego (MGB) ZSRS, zajmującego się fałszowaniem i preparowaniem dokumentów, na 10 dni przed referendum został przysłany przez Stalina do Warszawy na czele grupy specjalistów, która miała zająć się wynikami głosowania. Techniczne szczegóły operacji fałszowania referendum Pałkin oraz główny doradca przy MBP płk Siemion Dawidow omówili z Gomułką i Bierutem 22 czerwca 1946 r. W ramach akcji fałszowania referendum oficerowie MGB sporządzili ponownie 5994 protokoły komisji obwodowych z obliczonymi głosami i podrobili 40 tys. podpisów członków obwodowych komisji wyborczych. Paczki z prawdziwymi protokołami dostarczali grupie Dawidowa i Pałkina funkcjonariusze MBP pod osobistym nadzorem szefa MBP Stanisława Radkiewicza.
spotkania.wiara.pl/doc/1079215.Palkin-a-sprawa-polska/2
Już 7 lipca 1946 roku, a więc zaledwie kilka dni po zbrodni antyżydowskiej w Kielcach, grono polskich intelektualistów w USA, po części osób pochodzenia żydowskiego, wydało deklarację jednoznacznie akcentującą jako motyw zbrodni to, że: "Reżimowi warszawskiemu zależy na odwróceniu uwagi światowej opinii publicznej od swoich ogromnych problemów w administrowaniu krajem - ponieważ nie opiera się on na woli większości Narodu Polskiego - lecz potężnej policji bezpieczeństwa, za którą stoi okupacyjna armia sowiecka. W chwili, kiedy opinia publiczna krajów demokratycznych zaczyna sobie zdawać sprawę z oszustw i nadużyć, jakie popełnia w Polsce prosowiecki reżim (by wspomnieć tylko ostatnie, oszukańcze referendum), rząd warszawski sprowokował morderstwa w Kielcach - ubierając się w togę obrońcy społeczności żydowskiej - aby upozorować, że jest za obroną demokracji".
Niemałoważnym skutkiem ubocznym żydowskiego pogromu była okazja zohydzenia samym Polakom sił prawicowych i katolickich, a nawet obarczenie odpowiedzialnością zań opozycyjnego PSL Mikołajczyka. I tak:
Minister bezpieczeństwa publicznego Stanisław Radkiewicz oświadczył na pogrzebie zamordowanych Żydów, że wydarzenia w Kielcach były dziełem emisariuszy Rządu Polskiego na Zachodzie i generała Andersa przy poparciu AK-owców (ks.Olszewski, Polski antysemityzm w czasie okupacji i po wojnie, "Znaki czasu" 1987, nr 7, s. 91).
Sekretarz generalny PPR Władysław Gomułka stwierdził w przemówieniu wygłoszonym na zebraniu aktywu PPR i PPS w Warszawie 6 lipca 1946: "Faszyści polscy, ci sami, którzy tak entuzjazmują się na sam widok pana Mikołajczyka i których on wita lordowskim uśmiechem zadowolenia, prześcignęli w antysemickim szale morderców hitlerowskich (W. Gomułka, Artykuły i przemówienia, tom II, styczeń 1946 - kwiecień 1948, Warszawa 1964, s. 170.)
Pułkownik Grzegorz Korczyński, przemawiając 19 lipca 1944 r. na posiedzeniu Komisji Administracji i Bezpieczeństwa KRN jako przedstawiciel MBP stwierdził: "w czasie antyżydowskich zajść słychać było okrzyki: "Precz z rządem, premierem, bezpieczeństwem", "Niech żyje Anders", a w tłumie jakoby uwijali się ludzie w mundurach andersowskich, którzy dyrygowali tłumem (K. Kersten, Polacy. Żydzi. Komunizm, Warszawa 1992, s. 125).
W oficjalnej odezwie do ludności miasta Kielc z dnia 4 lipca 1946 r. oświadczano: "Opłacane złotem bandy leśne NSZ, WiN, AK dokonały zbrodni" (ks. D. Olszewski, op. cit., s. 91).
Szczególnie znamienny ton miała rozplakatowana na murach Kielc odezwa podpisana przez przedstawicieli PPR, PPS, SP, PSL, SL, SD oraz Okręgowej Komisji Związków Zawodowych, która zdumiewała określeniami charakterystycznymi dla sowieckiego żargonu w ulotkach do Polaków oraz typowymi błędami stylistyki i pisowni polskiej. Pisano w niej: "Nieodpowiedzialne elementy, wyzyskując tłum zgromadzony na skutek tendencyjnie rozsiewanych fałszywych wieści przez najemnych słuchaczów polskiej szlachty - chciały dokonać zbrodniczego zamachu na resztkach ludności żydowskiej, która przeszedłszy gehennę piekła hitlerowskiego i ocalawszy w znikomej części szukała schronienia w naszym miejcie. Są ranni i zabici. Rzuca to plamę na cały naród polski w oczach zagranicy i przyszłych pokoleń. Dorzuca to jeszcze jeden kamień hańby do tych wszystkich zbrodni, jakie były już popełnione przez rzeczywistych organizatorów spod znaku reakcyjnych sił polskich panów z NSZ (...)". (K. Kersten, op. cit., s. 97-98).
Zdaniem księdza Jana Śledzianowskiego, autora obszernej książki o zbrodni kieleckiej, wydanej w 1999 roku, można było dostrzec 5 najważniejszych skutków antyżydowskich zajść kieleckich z lipca 1946 r:
1) Zbrodnia kielecka "ocaliła" honor Stalina i radzieckiego NKWD na procesie w Norymberdze (...);
2) Pogromem kieleckim komuniści zadali dotkliwy cios Rządowi Polskiemu w Londynie i generałowi W. Andersowi (...);
3) Pogrom umocnił rządy komunistów w Polsce i nadzór nad krajem ZSRR (...);
4) Pogrom był pretekstem do inwigilacji i prześladowań Kościoła (...);
5) W propagandzie Polacy zabijają - komuniści ocalają Żydów (...).
Przedstawienie w oczach zachodniej opinii publicznej Polski i Polaków jako zdziczałych antysemitów, którzy w rok po zakończeniu Holocaustu dokańczają dzieło Hitlera w "Endloesung der Judenfrage" w Europie było idealnie na rękę Sowietom i ich postulatowi obecności Armii Sowieckiej i NKWD na terenie Polski - dla zapewnienia porządku i spokoju między narodami zamieszkującymi kraj nad Wisłą. A dla Zachodu „L'ordre règne à Varsovie” [= porządek panuje w Warszawie] od dawna był nadargumentem na wszystkie zastrzeżenia związane z wątpliwościami dotyczącymi rosyjskich interwencji zbrojnych i protektoracie w Polsce.
Armia Sowiecka i Związek Radziecki jako obrońca Żydów przed polskimi zdziczałymi z nienawiści antysemitami - to dla nas brzmi absurdalnie, dla Zachodu po 1945 r. wydawało się to słusznym i moralnym usprawiedliwieniem jaki prawa międzynarodowego.
Inne pogromy na niezbyt cywilizowanym Wschodzie Europy dopełniały i wzmacniało to zachodnie lewackie i opurtunistcyczne poparcie dla komunistycznej hegemonii za "żelazną kurtyną" (właśnie zdefiniowanej w marcu'46 przez byłego i przyszłego premiera Winstona Churchilla)
Przemilczane zajścia antyżydowskie w innych krajach
"Co najbardziej zdumiewa w sprawie zbrodni kieleckiej 1946 roku, to fakt skrajnego przemilczenia przez ogromną część badaczy w Polsce tego, że podobne zbrodnie miały miejsce po 1944 roku także w innych krajach, które znajdowały się pod kontrolą sowiecką, a więc na Słowacji, na Węgrzech i na Ukrainie. Co więcej, wszędzie tam wydarzenia rozgrywały się wyraźnie według bardzo podobnego scenariusza jak w Kielcach. Bardzo podobne było w nich zachowanie wojska i milicji oraz wyraźna rola sprawców o komunistycznej proweniencji, których nigdy nie ukarano. Bardzo podobne były też cele polityczne zajść antyżydowskich w innych krajach. Tak jak zajścia w Kielcach miały odwrócić uwagę Zachodu od monstrualnie sfałszowanego referendum, tak zajścia na Węgrzech czy Słowacji miały odwracać uwagę od przejawów skrajnego bezprawia i gwałtów, dokonywanych przez wojska sowieckie - rozprawy z prozachodnią opozycją. Docierające na Zachód wieści o zlinczowaniu Żydów w Kunmadars, Azd czy Miskolcu miały skutecznie przesłaniać sprawy wielu tysięcy gwałtów, popełnionych przez żołnierzy sowieckich na Węgrzech (...)
W opracowanej przez grupę wybitnych żydowskich badaczy na Zachodzie monografii historii Żydów w państwach zależnych od Związku Sowieckiego zwrócono szczególną uwagę na znamienne zachowanie pozostających pod nadzorem komunistów "sił porządku": wojska i policji. W czasie zajść antyżydowskich w mieście Velke Topolcany 24 września 1945 r. w toku sześciogodzinnych zamieszek zniszczono wszystkie mieszkania żydowskie, raniono 49 osób. Policja przez cały ten czas nie tylko nie interweniowała w obronie napadniętych Żydów, lecz przeciwnie, uczestniczyła wraz z wojskiem w pogromie (por. The Jews in the Soviet Satellites by Peter Meyer, Bernard D. Weinryb i in., Westpoint, Connecticut 1953, s. 105).
Podobnie jak w Słowacji, a później w Polsce, także i na Węgrzech wiosną 1946 r. w miejscowościach, w których dochodziło do krwawych zajść antyżydowskich, umocnione jednostki kontrolowanej przez komunistów milicji nie były skłonne do interweniowania (tak było w Kunmadars w maju 1946 r. czy w Diósgyör w czerwcu 1946 r.). (...)
Trzeba przyznać, że wszędzie władzom komunistycznym udało się osiągnąć zamierzone efekty. Wśród Żydów na Węgrzech, w Polsce czy Słowacji umacniały się sympatie prokomunistyczne, poczucie, że tylko Armia Czerwona jest w tych krajach jedynym prawdziwym obrońcą Żydów wobec miejscowych "nacjonałów" i "reakcjonistów". (...). A więc doszło do jednoznacznego postulowania, by Armia Czerwona bezprawnie okupowała dłużej Węgry, tylko w celu bronienia Żydów przed niebezpiecznymi Madziarami! Powstawanie tego typu odczuć było szczególnie cennym dla Sowietów efektem ich pogromowych prowokacji.
Najwyższy czas, by badający sprawę antyżydowskich zajść w Kielcach naukowcy polscy i żydowscy odeszli wreszcie od swoistego wąskiego "polonocentryzmu" w tej sprawie i zwrócili uwagę na badania nad przebiegiem i inspiracją dla podobnych pogromów w Słowacji czy na Węgrzech. Może łatwiej trafi się w ten sposób na ślady sprawców wydarzeń."
(Prof. Jerzy Robert Nowak, Prawda o Kielcach 1946 r. - całość tu)
Tadeusz Wiącek w cennym zbiorze materiałów o Pogromie pt. "Zabij Żyda" zauważa, że data 4 lipca czasowo doskonale wpisała się w amerykańskie pole informacyjne - doniesienia o mordowaniu Żydów w Polsce doszły do USA w wolny dzień Święta Niepodległości.
Przypadek? Znowu korzystny dla sił syjonistycznych, sowieckich i antypolskich? Zabójczo skuteczny sojusz dla zmasakrowanej wielokrotną zdradą aliantów (wrzesień'1939, latem'1940, wiosną'1943, latem'1944 - Powstanie Wileńskie i Warszawskie, Jałcie i Poczdamie w 1945 r.) Polski.
Niewyjaśniony Pogrom w Kielcach 1946 roku jest do dziś wykorzystywany w antypolskiej agitacji różnych ośrodków. Postkomunistyczny minister SZ Rosati (obecnie w PO) powiedział w 1996 r.: "opłakiwać będziemy ofiary haniebnego pogromu kieleckiego, popełnionego 50 lat temu podczas chaosu polskiej wojny domowej. Ten akt polskiego antysemityzmu uznać musimy za naszą wspólną tragedię. Wstyd nam, że Polacy popełnili tę zbrodnię. Prosimy was o wybaczenie".
Ówczesny premier Włodzimierz Cimoszewicz, syn oficera Informacji Wojskowej w czasach stalinowskich: "Pogrom kielecki - niezależnie od tego, kto go inspirował - jest także cząstką naszej pamięci (...) hitlerowski faszyzm zapuścił korzenie rasowej i religijnej nienawiści, antysemityzmu i ksenofobii również wśród swoich przyszłych ofiar.(...)"
Laureat Pokojowej Nagrody Nobla Elie Wiesel postawił znak równości między spowodowaną przez Niemców zagładą Żydów a wydarzeniami kieleckimi, stwierdzając: "To, co zdarzyło się w tym miejscu, ukazało, że 'normalni' obywatele mogą być tak okrutni, jak mordercy z obozu zagłady. Jeśli gwałtowny przedwojenny antysemityzm utorował drogę Holokaustowi, pogrom kielecki potwierdził jego cel. (...) Kieleccy mordercy byli Polakami. Ich językiem był polski. Ich nienawiść była polska .(...) Jak to było możliwe, aby wielki oszalały tłum został zainspirowany, i by pozwolono mu zabijać przez niemal cały dzień..."
Takie kalumnie pod adresem Polaków dalej są możliwe nawet na polskiej ziemi m.in. dlatego, że: "21 października 2004 r. zostało umorzone postępowanie karne w sprawie pogromu kieleckiego, prowadzone przez prokuratora Instytutu Pamięci Narodowej – Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Krakowie, Krzysztofa Falkiewicza. (...) Jako najbardziej prawdopodobną hipotezę IPN uznał wersję, że wydarzenia kieleckie z 4 lipca 1946 r. miały charakter spontaniczny i zaistniały wskutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności natury historycznej i współczesnej."
Dalej przyznawajmy i głośmy sami, że "Polacy są narodem sprawców "(ludobójstwa) - jak bronknął już niedługo były prezydent RP Komorowski, wierzmy pokornie, że nasi kieleccy, rzeszowscy i krakowscy dziadowie nagle spontanicznie rzucili się starotestamentowym zwyczajem kamieniować Żydów i najlepiej ciułajmy grosze, aby finansowo zadośćuczynić cwaniaków podających się za spadkobierców ofiar polskiego antysemityzmu.
Powyższy materiał jest jednym z rozdziałów pracy wyjaśniającej tajemnicę Rzezi Wołynia i Galicji 1943-45, którą zamierzam wydać w postaci książki. Do tego niezbędnie potrzebny jest Wydawca
"..kilka Twoich powstańczych tekstów pisanych w sierpniu 2009 i Twoje komentarze i interpretacja faktów w tym opis próby połączenia Starego Miasta z Żoliborzem są niesamowite. Powiem szczerze, że te Twoje teksty, wraz z książką Zbigniewa Sadkowskiego "Honor i Ojczyzna", należały do głównych motywów mojego zainteresowania się szczegółami." ALMANZOR 22.08
..."notki Witka, które - pisane na dużym poziomie adrenaliny - raczej się chłonie niż czyta." "
Prawda o Powstaniu, rozpoznawana na poziomie wydarzeń związanych z poszczególnymi pododdziałami, osobami, czy miejskimi zaułkami ma niespodziewaną moc oczyszczania Pamięci z ideolog. stereotypów i kłamstw. Wszak Historia w gruncie rzeczy składa się z prywatnych historii. Prawda na poziomie Wilanowskiej_1 jest dużo bardziej namacalna i bezdyskusyjna niż na poziomie wielkiej polityki. Spoza Pańskiego tekstu wyłania się ten przedziwny napęd Bohaterów, o których Pan pisze. I nawet ten najgłębszy sens Ofiar, czynionych bez patosu i bez zbędnych górnolotności"
JES pod "Dzień chwały największej baonu "Zośka"
"350 lat temu Polakom i Ukraińcom zabrakło mądrości, wyrozumiałości, dojrzałości. Od buntu Chmielnickiego rozpoczął się powolny upadek naszego wspólnego państwa. Ukraińcy liczyli że pod berłem carów będzie im lepiej. Taras Szewczenko pisał o Chmielnickim "oj, Bohdanku, nierozumny synu..."
Po 350 latach dostaliśmy, my Polacy i Ukraińcy, od losu drugą szansę. Wznieść się ponad wzajemne uprzedzenia, spróbować zrozumieć że historia i geografia dając nam takich a nie innych sąsiadów (Rosję i Niemcy) skazały nas na sojusz, jeżeli chcemy żyć w wolnych i niepodległych krajach. To powrót do naszej wspólnej historii, droga oczywiście ryzykowna na której czyha wiele niebezpieczeństw (...)
"Более подлого, низкого, и враждебно настроенного к России и русским человека чем Witek, я в Салоне24 не видел"
= "Bardziej podłego, nikczemnego i wrogo nastawionego do Rosji i Rosjan człowieka jak Witek, ja w Salonie24 nie widziałem" AKSKII 13.2.2013
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura