W poprzednim rozdziale pokazałem KTO i JAK osobiście zdecydował o nadaniu Rzezi Wołyńskiej tak unikalnie makabrycznego charakteru (prawie unikalnego – znalazłem niemal bliźniaczą w tym okresie operację oraz jeszcze jedną dość podobną) jakim ona szokuje po dziś dzień. W niniejszym chciałbym odpowiedzieć PO CO?
Rzeczą zasadniczą dla zrozumienia przebiegu Rzezi Wołynia zapoczątkowanej w lutym’43 r. i rozwiniętej przez omawiane wcześniej fałszerstwo „Kłyma Sawura” Kłaczkowśkiego jest jej cel!
Wbrew niektórym interpretacjom celem ukraińskich nacjonalistów z OUN-B nie było wybicie do ostatniego wszystkich Polaków zamieszkujących Wołyń (a tym bardziej liczniej zamieszkujących inne sporne ukraińsko-polskie ziemie – Galicję Wschodnią, Podole i pozostałe). Było to po prostu „amożliwe” – z uwagi na liczebność polskiej ludności - ponad 380 tys. w 1939 r. i ok. 300 tys. na początku 1943 r. po 2 latach sowieckiej i 2 latach niemieckiej okupacji.
Ukraińscy nacjonaliści (a raczej naziści) nie mogli ostatecznie zlikwidować problemu polskiego jak uczynili to ich niemieccy mistrzowie z Judenfrage, jakby bardzo tego nie chcieli – nie mieli środków technicznych i transportowych na dostarczenie ludności w określone miejsca i przemysłowe ich tam zgładzenie np. gazem pruskim czy Cyklonem-B.
Nie mieli również takich możliwości jak Sowieci – znowu transportowych, jak i odległych terenów dla powolnego wymierania wywiezionych jak Syberia czy stepy Kazachstanu.
A Polaków z Wołynia i Galicji chcieli się pozbyć nade wszystko.
Bo tak nauczał Stepan Bandera.
Mordy chałupnicze, nawet przy wykorzystaniu broni palnej i maszynowej, której nie mieli zbyt wiele, nie rozwiązywały problemu z uwagi na liczebność polskiej ludności nawet po sowieckich deportacjach 1940-41 i niemiecko-ukraińskim terrorze 1941-42.
Dlatego charakter masowych mordów miał przerazić tych poza zasięgiem rezunów i spowodować ich ucieczkę na zachód, za Bug.
Hitlerowskie akcje zagłady jak i sowieckie operacje deportacji na powolną śmierć były przeprowadzane w jak największej tajemnicy, zarówno przed ofiarami jak i własnymi obywatelami. Gdyby nie klęska III Rzeszy, Niemcy nigdy nie dowiedzieliby się o Holocauście Żydów, co sugestywnie przedstawił Harris w ciekawej, dającej dużo do myślenia powieści z dziedziny historii alternatywnej, ale opartej na znajomości realiów nazistowskiego systemu zabijania i propagandy. Wywózki ludności i likwidowanie „wrogów ludu” w stalinowskim ZSRR były również objęte ścisłą tajemnicą zarówno przed ich przeprowadzeniem, jak i po „załatwieniu całej kwestii”: kułackiej, średniackiej, liszeńców, polskiej, ukraińskiej, tatarskiej i innych.
Natomiast ukraińska akcja zabijania sąsiadów i „zdradników nacji”, którzy nie chcieli w tej zbrodni uczestniczyć była przeprowadzona otwarcie, wręcz wyzywająco. Oczywiście tłumaczoną ją rzekomą kolaboracją polskiej ludności z Sowietami (co było nonsensem) i Niemcami (co było właśnie udziałem nacjonalistów ukraińskich wszelkich odłamów) oraz również fałszywie przypisywano Polakom ataki na ukraińską ludność.
Z przyczyn taktycznych utajono apogeum akcji polskiej – przed „krwawą niedzielą” 11 lipca 1943 roku, ale wcześniej i po niej nie kryto się z likwidacją polskich „kolonistów i wrogich elementów”. Jak i demonstracyjnie zostawiano zmasakrowane zwłoki po najokrutniejszych torturach, w których wykłute oczy i odcięte członki wcale nie były najstraszniejszymi…
Makabryczne sposoby zadawania śmierci miały specjalną funkcję propagandową – wytworzenia przerażenia skutkującego paniczną, bezwzględną ucieczką CAŁEJ polskiej ludności zamieszkującej sporneziemie na wschód od linii Curzona, postulowanej od 1920 r. przez stronę sowiecką jako polska granica wschodnia.
Od roku 1944 z północnych Kresów (czyli terenów ówczesnych sowieckich republik: Litewskiej i Białoruskiej) oraz Galicji organizowano wielkie akcje deportacyjne ludności polskiej (nazwane fałszywie repatriacyjnymi, jak gdyby Polacy z Kresów wracali do Ojczyzny, a nie byli zwyczajnie rugowani!). Z Polakami z Wołynia takich problemów władze ZSRR (formalnie Ukraińskiej SSR) nie miały – większość z nich uciekła sama lub dała wywieźć się do Niemiec na roboty. Reszta po umożliwieniu wyjazdu do Polski, szybko i bez wahań opuściła wciąż niebezpieczną, skrwawioną hektolitrami krwi ziemię.
WIELKIE PRZERAŻENIE NIEMCÓW
Zadziwiające podobieństwa makabrycznych sposobów zadawania śmierci podczas Rzezi Wołynia i w czasie zdobywania niemieckich Prus Wschodnich (a potem Śląska i Pomorza) nie mogą być przypadkowe. Musieli je zaplanować i zorganizować, a nawet częściowo WYKONAĆ ci sami ludzie, choć to ostatnie określenie wygląda w tym kontekście mocno na wyrost – bestie to określenie bardziej pasujące dla sprawców takich okrucieństw.
Najbardziej szanowany przeze mnie współcześnie tworzący historyk - Mark Sołonin, dzięki któremu powstały niniejsze przemyślenia, napisał wnikliwy i wstrząsający swoimi opisami artykuł pt. „Zapomniana zbrodnia Stalina”.
Szokujące są jeszcze bardziej wnioski, które sformułował: okrucieństwa sowieckie na zdobywanych od jesieni’44 terenach niemieckich były inicjowane i stymulowane przez Głównodowodzącego ZSRR Stalina w celu wystraszenia niemieckiej ludności, aby spowodować jej paniczną ucieczkę na zachód i tym samym wyręczając niedalekich zwycięzców w kłopotliwych i kosztownych deportacjach. Wypędzenie Niemców z tych terenów miało zapewnić, wbrew stanowisku Wielkiej Brytanii i USA, ich przynależność do przyszłej komunistycznej PRL, której tow. Stalin zamyślał dać kluczową geo-polityczną rolę w powojennej układance w Europie (i w powojennej dogrywce o Europę, bo przecież w 1945 r. cele światowej rewolucji zostały przez ZSRR osiągnięte zaledwie w niewielkiej części).
„Hipoteza nr 2 zakłada, że do rozprawienia się z ludnością cywilną stworzono specjalne grupy terrorystyczne (komanda NKWD) i informacje o przybitych za języki do stołu dzieciach, ukrzyżowanych w kościołach kobietach oraz innych niewyobrażalnych okrucieństwach są właśnie rezultatem ich działań. Od razu zaznaczę, że ta hipoteza nie wyklucza, a jedynie uzupełnia powyższe przypuszczenie o celowej i zleconej na samej górze demoralizacji Armii Czerwonej (podobnie jak bynajmniej nie hipotetyczny, a całkiem realny i aktywny udział organów OGPU w wywłaszczaniu chłopów nie wykluczał, nie zastępował, a jedynie uzupełniał i potęgował okrucieństwa mas wiejskiego lumpenproletariatu).
Ta hipoteza może wydawać się zupełnie nieprawdopodobna, ale jedynie w ramach wyobrażeń starego sowieckiego (czy najnowszego putinowskiego) podręcznika szkolnego. W kontekście realnej historii ZSRR jest wręcz banalna. Kłamstwo, prowokacja i terror kroczyły ramię w ramię od pierwszych dni bolszewickiej dyktatury: od zamachu na Lenina, o który oskarżono półślepą (i natychmiast rozstrzelaną) F.Kapłan, od dyrektyw Lenina nawołującego do wykorzystania „dogodnego momentu”, kiedy trupy umarłych z głodu leżą na drogach i powywieszać pod tym pretekstem jak najwięcej „kontrrewolucyjnych chłopów”; od operacji „Trest”, w której GPU organizowało fałszywą antysowiecką organizację jako „zatrutą przynętę”.
Istnienie „specgrup” NKWD, które podszywając się pod partyzantów UPA, terroryzowały ludność Ukrainy, już dawno przestało być hipotezą. Zostały odnalezione i opublikowane dokumenty świadczące zarówno o skali działalności prowokacyjnej (do czerwca 1945 f. utworzono 156 specgrup liczących 1783 funkcjonariuszy), jak i o metodach ich działania, które wyprowadziły z równowagi prokuratora wojskowego wojsk MSW Okręgu Ukraińskiego płk Koszyrskiego, który 15lutego 1949 skierował do I sekretarza KC KPU Chuszczowa notatkę o faktach rażącego łamania radzieckiej praworządności w działalności tzw. „specgrup MGB”. Dalej prokurator Koszarski podaje długi, wielostronicowy wykaz aktów „samowoli i przemocy”. (…) (Mark Solonin „Nic dobrego na wojnie”)
Stenogram konferencji Wielkiej Trójki w Poczdamie. Posiedzenie piąte, 21 lipca 1945 r.:
Stalin: „Rządy amerykański i brytyjski proponowały nam kilka razy, aby nie dopuścić administracji polskiej do rejonów zachodnich, dopóki nie zostanie definitywnie rozwiązana kwestia zachodniej granicy Polski. Nie mogliśmy tego uczynić, ponieważ ludność niemiecka odeszła na zachód w ślad za wycofującymi się wojskami niemieckimi (…)”.
Stalin: „Bardzo ciężka jest odbudowa niemieckiej administracji na tym terytorium, wszyscy [Niemcy] uciekli.
Te rejony na papierze należą do państwa niemieckiego, a w rzeczywistości są to tereny polskie, ponieważ ludności niemieckiej na nich już nie ma.”
Truman: „9 milionów Niemców to bardzo dużo”.
Stalin: „Oni wszyscy uciekli.
Wojna doprowadziła do tego, że z tych 8 mln Niemców nie został prawie nikt. (…) Kiedy wkroczyliśmy do tej strefy, którą rozpatrywano jak powiększenie polskiego terytorium, tam z Niemców nie pozostał nikt. Taka była kolej rzeczy (…)”.
22 lipca 1945, Poczdam
Churchill: „Po pierwsze. Umówiliśmy się, że granica (polsko-niemiecka – przyp.) będzie wytyczona tylko przy pokojowym uregulowaniu. (…) Po czwarte. Wraz z przesiedleniem dużych mas ludności trzeba będzie przyjąć bardzo dużą odpowiedzialność moralną. Uważam za niewłaściwie przesiedlenie od ośmiu do dziewięciu milionów osób.(…)”
Stalin: „Na tym terytorium nie ma ani 8, ani 6, ani nawet 3 mln Niemców. Przeprowadzono tam masową mobilizację i zginęło dużo ludzi. Pozostało tam bardzo mało Niemców, a i ci uciekli przed Armią Czerwoną.”
4 lata wcześniej, 3 grudnia 1941, Kreml
Stalin: To jest niemożliwe, gdyż amnestia dotyczyła wszystkich i wszyscy Polacy są zwolnieni.
Sikorski:(..) Okazało się, że nie ma tam żadnego z nich, podobnie jak w obozach jeńców na terenie Niemiec. Ci ludzie znajdują się tutaj. Nikt z nich nie wrócił.
Stalin: To niemożliwe. Oni uciekli.
Anders: Dokądże mogli uciec?
Stalin: No do Mandżurii.
W czym jak w czym, ale w ucieczkach i przemieszczeniach wielkich, milionowych rzesz ludności tow. Stalin był niezrównanym na świecie ekspertem i częstym tego sposobu rozwiązywania problemów narodowościowych praktykiem. A takiego przekonywującego dla zmiany granic argumentu jak brak Niemców na spornych z Anglikami niemieckich ziemiach taki wytrawny polityk jak Stalin nie mógł pozostawić przypadkowi...
Nie należy zapominać o najbardziej dalekosiężnym celu Rzezi Wołyńskiej – rozpaleniu między narodami Polski i Ukrainy bólu i nienawiści nie do przemożenia, aby nie tylko zgodna współpraca, ale współegzystencja obu narodów była niemożliwa na wiele wieków w przyszłości.
Komentarz mojego czytelnika wydaje się najlepszym podsumowaniem tego wątku:
„Ta miara niewyobrażalnego okrucieństwa mordów wołyńskich ma nas przerażać po dziś dzień o odbierać zdolność racjonalnej oceny faktów. Niewyobrażalna potworność zbrodni. O tym też wspominam. O masowym udziale beneficjentów - zwykłych Ukraińców, którym jedyne co z elit pozostawiono to pop, a i ten włączony w machinę zagłady. Przecież w dzisiejszej rzeczywistości nikt w to nie chce wierzyć. Ani potomkowie ofiar, ani potomkowie sprawców, ani tym bardziej ktoś postronny.
TV rosyjska zapowiedziała emisję filmów o Rzezi Wołyńskiej. Zastanawiam się dlaczego nie robią tego od kilku miesięcy? Dlaczego nie rozpoczęli tej gry propagandowej już rok temu? To wówczas był najlepszy moment by zablokować, niejako naturalnie, skłonności Ukrainy do obrania kursu zachodniego.
W odpowiedzi przychodzi mi na myśl coś takiego: - a może doskonale znają źródła inspiracji? Może nie mają pewności, ile danych z ich archiwów wyciekło i zwyczajnie boją się ruszyć temat? Może pamiętają o swoim nieudanym wniosku obciążenia Niemców w Norymberdze za Katyń?
W żadnym razie nie zamierzam tłumaczyć zbrodniarzy czy choćby część win z nich zdejmować. Wiem jak funkcjonują formacje zbrojne czasów wojny. Wiem jak się przełamuje charaktery ślepą dyscypliną i jak wymusza posłuszeństwo. Wiem jak zmusić młodego człowieka do zrobienia tego o czym nawet nie śnił. Ludzi drugiej strony medalu nie ma. Zostali unicestwieni i teraz nie ma kto zaświadczyć o ich chwalebnym żywocie.
Co Ukraina zrobi ze swoimi pogrobowcami zbrodniarzy OUN-UPA to jej sprawa. Jestem jednak przekonany, że w interesie Moskwy będzie utrzymywanie i podsycanie napięcia miedzy Ukrainą i Polską by za wszelką cenę nie dopuścić do integracji niegdyś największego jej konkurenta w Europie środkowej i wschodniej... MAUR 3.06 10:13
Artykuł jest częścią cyklu Największa tajemnica Rzezi Wołyńskiej - cz.1
Największa tajemnica Rzezi Wołyńskiej - cz.2
Khatyn - zbrodnia "niemieckich faszystów
Polsko-sowiecka wojna partyzancka na północnych Kresach 1943-45
„Cyngiel”, który zdetonował Rzeź Wołynia
"..kilka Twoich powstańczych tekstów pisanych w sierpniu 2009 i Twoje komentarze i interpretacja faktów w tym opis próby połączenia Starego Miasta z Żoliborzem są niesamowite. Powiem szczerze, że te Twoje teksty, wraz z książką Zbigniewa Sadkowskiego "Honor i Ojczyzna", należały do głównych motywów mojego zainteresowania się szczegółami." ALMANZOR 22.08
..."notki Witka, które - pisane na dużym poziomie adrenaliny - raczej się chłonie niż czyta." "
Prawda o Powstaniu, rozpoznawana na poziomie wydarzeń związanych z poszczególnymi pododdziałami, osobami, czy miejskimi zaułkami ma niespodziewaną moc oczyszczania Pamięci z ideolog. stereotypów i kłamstw. Wszak Historia w gruncie rzeczy składa się z prywatnych historii. Prawda na poziomie Wilanowskiej_1 jest dużo bardziej namacalna i bezdyskusyjna niż na poziomie wielkiej polityki. Spoza Pańskiego tekstu wyłania się ten przedziwny napęd Bohaterów, o których Pan pisze. I nawet ten najgłębszy sens Ofiar, czynionych bez patosu i bez zbędnych górnolotności"
JES pod "Dzień chwały największej baonu "Zośka"
"350 lat temu Polakom i Ukraińcom zabrakło mądrości, wyrozumiałości, dojrzałości. Od buntu Chmielnickiego rozpoczął się powolny upadek naszego wspólnego państwa. Ukraińcy liczyli że pod berłem carów będzie im lepiej. Taras Szewczenko pisał o Chmielnickim "oj, Bohdanku, nierozumny synu..."
Po 350 latach dostaliśmy, my Polacy i Ukraińcy, od losu drugą szansę. Wznieść się ponad wzajemne uprzedzenia, spróbować zrozumieć że historia i geografia dając nam takich a nie innych sąsiadów (Rosję i Niemcy) skazały nas na sojusz, jeżeli chcemy żyć w wolnych i niepodległych krajach. To powrót do naszej wspólnej historii, droga oczywiście ryzykowna na której czyha wiele niebezpieczeństw (...)
"Более подлого, низкого, и враждебно настроенного к России и русским человека чем Witek, я в Салоне24 не видел"
= "Bardziej podłego, nikczemnego i wrogo nastawionego do Rosji i Rosjan człowieka jak Witek, ja w Salonie24 nie widziałem" AKSKII 13.2.2013
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura