Witek Witek
21170
BLOG

Koniec mitu T.Kościuszki - dlaczego czcimy tego przegranego ?

Witek Witek Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 97

W pierwszej części pracy o Kościuszce przedstawiłem najbardziej znany, a zarazem bardzo powierzchownie zapamiętany nawet wśród historyków okres jego przywództwa Insurekcji i dowodzenia militarnego.
    Aby wyjaśnić fundamentalne „Dlaczego go wybrali?”  należy wcześniej rozwiać kolejne mity o jego wspaniałej karierze wojskowej w Ameryce i zwycięskich bojach w obronie Konstytucji 3 maja .
    Wśród argumentów wychwalających TABK jako Wielkiego Wodza najśmieszniejsze i najżałośniejsze wydają mi się pochwały za Jego kampanie amerykanską. Bo jak to wpłynęło na przed- i po- rozbiorową sytuację Ojczyzny, nie wiem (Francja nasz sojusznik zrobił na złość rywalowi Anglii, a gdzie bono patriae?). Chyba, że deklaracja prezydenta Wilsona 135 lat później była formą spłaty za jego i Pulaskiego zasługi. Jedynie amerykanska eskadra lotnicza im.Kosciuszki walcząca dla pozbawionej aviacji młodej polskiej armii wydaje się godną, lecz skromnym rewanżem (patrz: maciej-maksimum.s/index,27988).
    Chwalący nie wiedzą jednak o tym, że colonel (pułkownik) Kosciuszko nigdy samodzielnie nie dowodził tam nawet brygadą, a jedynie doskonale – bez wątpliwo- ści - spełniał podkomendne funkcje w inżynierii wojskowej, do czego miał wielki talent i zamiłowanie. Wykorzystał te umiejętności w obronieniu stolicy przed Prusakami w 1794, co zresztą nie było cudem militarnym, bo stosunek sił bronią- cych do atakujących był 50:40 i 140:190 w armatach. Na uratowanie Polski to nie wystarczyło, zresztą kiepskie wyczucie strategiczne i koniunkturalizm nie pozwoliło przed i po oblężeniu zaskoczyć osłabionego nieprzyjaciela (czego obawiał się pruski król Fryderyk ).
    Nasz bohater dzięki protekcji Czartoryskich (zapamiętajmy tę okoliczność, powtórzy się jeszcze) studiował w Szkole Rycerskiej od 1765 do 1770, po czym wyjechał pogłębić wiedzę do Francji. Między bajki można włożyć , że studiował na słynnej Ecole Militaire, potwierdzona jest jedynie jego nauka w Królewskiej Akademii Malarstwa i Rzeźby. Powrót do Polski w 1774 przyniósł same rozczarowania: brak etatów w wynędzniałym wojsku, kłopoty finansowe i nieszczęśliwa miłość, która zakończyła się nieudanym porwaniem panny młodej Ludwiki Sosnowskiej. Podobno w ucieczce przed zemstą potężnego ojca wojewody trafił za ocean, do armii republikańskiej, co zgodne było zresztą z jego ideałami. Nowo sformowanej armii amerykanskiej brakowało inżynierów, więc przyjęto go z radością, nie zaufawszy wszelako jego braku doświadczenia i wykształcenia (1776 i strata ważnego fortu Ticonderoga). Szczęśliwie zaprzyjaźnił się z wybitnym generałem Gates’em, który rozbił Anglików pod Saratogą (19.9.1777). Stąd nazwa słynnego lotniskowca USNavy. Po tej przełomowej victorii TABK ufortyfikował znakomicie West Point, co zostało docenione przez Washingtona (a przecenione potem przez Polaków). Po 1780 służył pod rozkazami gen. Greena, który bezskutecznie oblegał Fort 96. Wykazał się tam dużą inicjatywą, która jednak nie przyniosła przełomowej korzyści, a dzielny płk. Henry Lee (ojciec przyszłego dowódcy wojsk Konfederacji Południa) zarzucał inżynierowi „kierowania całej pary w gwizdek” bez realnych efektów. Sam obwiniany tłumaczył się swemu „dear friend”,że „do zakończenia prac oblężniczych zabrakło mu 4 dni”. A po 13 latach zabrakło mu 4 godzin do przybycia odsieczy Ponińskiego pod Maciejowicami. Po kolejnych sukcesach armii amerykanskiej wraz z armią Greene’a oblegał Charlston, gdzie po poległym ppłk Laurensie wyznaczono go na dowódcę jego grupy. Zdołała ona uprowadzić Anglikom 60 koni. Zachęconym tym niewątpliwym sukcesem militarnym 15.11 ponownie wyprawił się na James Island, aby urządzić zasadzkę na wyrąbujących drzewo żołnierzy brytyjskich. Nie zdołał ich jednak zaskoczyć, został nawet ranny, a cudem uniknął śmierci, zdążywszy się ewakuować po śmierci 2 wyższych oficerów Wilmot’a i Moor’a. Było to ostatnie starcie wojny o niepodległość amerykanskich stanów. Po wojnie w Filadelfii do 30.9.1783 starał się o generalskie szlify pisząc listy m.in. do ministra wojny Lincolna i Washingtona. Takich obiekcji nie mieli Amerykanie w nadaniu stopnia generalskiego francuskim pułkownikom, których promował naczelny inżynier armii Duportail, na którego stanowisko, gdy był on w niewoli, miał chrapkę nasz bohater. Po spędzeniu roku w gościnie u swego przełożonego i przyjaciela Greene’a wrócił do kraju opromieniony świeżym generalskim awansem i legendą zwycięskiej armii.

    Dzięki protekcji dawnej ukochanej teraz pani Lubomirskiej dostał się do armii koronnej w randze generała majora, jednak w życiu osobistym nie powiodło mu się ponownie, został odtrącony przez ojca Tekli Żurowskiej jakiegoś chciwego chorążego żydaczowskiego. A po roku naród będzie się do niego niemal modlił!
    Do wojny w obronie Konstytucji 3 maja wojsko polskie było tradycyjnie nieprzygotowane, chociaż Kościuszko swym niewątpliwym talentem organizacyjnym robił co mógł, aby doprowadzić swoje dywizje do używalności bojowej przeciw doświadczonemu przeciwnikowi.

Niestety w czołobitności rodacy przesadzili – oto fragment notki biograficznej Encyklopedii „Gazety Wyborczej” (Hasła encyklopedyczne opracowane przez WN PWN) z 2005 roku:
„(...) 1792 przyczynił się do zwycięstwa pod Zieleńcami i odznaczył się jako dowódca pod Dubienką (awansowany na generała lejtnanta) (...)”
 

A co mówią źródła naukowe:
np. wspomniany największy apologeta TABK T. Korzon o Zieleńcach:
usłyszawszy strzały armatnie Kościuszko czynił największy pośpiech, ale zbliżył się do pola bitwy, kiedy rosyjski gen.Markov już uchodził..”,
i Pawłowski :„nie jasno przedstawia się zachowanie Kościuszki, który słysząc odgłosy bitwy przybył po skończonej walce, chociaż stał niedaleko i przed sobą nie miał nieprzyjaciela. 8 tysięcy najlepszego rosyjskiego żołnierza nie zostało wzięte w niewolę, chociaż mogło..”
Nikt poważny nie ma wątpliwości, że Kościuszki pod Zieleńcami w czas bitwy z różnorakich przyczyn nie było, poza Encyklopedią GW.

Dubienka. Pierwsza bitwa, w której samodzielnie dowodził. Nierozstrzygnięte militarnie było taktycznie niepowodzeniem polskim, ponieważ wpuszczało armię generała Kahowskiego w głąb Polski. W wyniku czego przestraszony o swoją odprawę za 30 letnią służbę w tym niewdzięcznym nadwiślańskim kraju Stanisław Antoni Poniatowski ,który na koronacji przyjął dumne rzymskie imię Augusta, skapitulował przystępując do Targowickiej Konfederacji.
Pod Dubienką popełnił Kościuszko co najmniej 2 błędy: hipotetyczny – nie zapobiegł przeprawie armii rosyjskiej przez rzekę Bug, wbrew rozkazowi wydanemu przez Naczelnego Wodza i faktyczny – nie przewidział w swej szlachetnej naiwności ,że Rosjanie w obliczu bitewnej śmierci i klęski nie będą szanowali linii granicznej i obejdą z takim trudem zbudowane umocnienia jego prawym skrzydłem po terytorium zaboru austriackiego. „Jednemu Kościuszce przejętemu czcią dla litery prawa mogła się wydawać nietykalną i nienaruszalną linia graniczna” napisał jego pokłonnik T.Korzon. Generał Tormasov miał powiedzieć:„praktyczni ludzie umieją takie interesy załagodzić”. Nierozwaga ta doprowadziła to do zdobycia polskiej reduty, ale na szczęście wycofało się w porę wojsko. I tu mamy problem -część żołnierzy (płk.Trębicki, gen.Zajączek, gen.Poniński, Mikołaj Wolski) wspomina, że dowódca w nocnym odwrocie zgubił się i wysłał nawet do Xięcia Józefa Poniatowskiego raport o totalnej klęsce. Rano dopiero zobaczył „wojsko które się samo przez swoją zręczność i waleczność oficerów ocaliło” (cytat z listu Ponińskiego do Kościuszki).

. Wybitny historyk Stefan Kieniewicz napisał „zarówno X.Józef jak i Kościuszko nie wykazali w tej kampanii prawdziwych zdolności strategicznych”.

   I tu dochodzimy do najważniejszego pytania „Dlaczego mu zaufali?”.
Wybierając na szefa przyszłego powstania, wodza Narodu, Zbawiciela Rzeczpospolitej Obojga Narodów skoro był tak przeciętnym dowódcą? Oczywiście propaganda królewska czyniła z obu starć 1792 victorie porównywane z wiedeńską i dowódców wychwalała pod niebiosa, ale efekt końcowy dla wszystkich był odczuwalny. Zwalano winę na zdradę króla, z tego względu odpadał jego bratanek i nie było więcej wybitnych indywidualności. Wyobcowanie z warszawskiego salonu, legenda wywalczenia Stanom Zjednoczonym niepodległości, przy niewielkiej pomocy Pulaskiego i La Fayetta (skąd my to znamy?) sprawiały, że rodakom jawił się jakby z innej lepszej gliny. Jego niezwyczajna troska o chłopów potęgowała to wrażenie.

   Jest faktem niewątpliwym, ze po kapitulacji króla 23.7.1792 nie ma jeszcze legendy Kościuszki. Xiążę Józef chcąc zmusić króla do rezygnacji z niej wysyła doń generałów Wielhorskiego i Mokronowskiego. Więc znaczenie Kościuszki jest wtedy znikome. I tak do początków 1793. Od tej pory zaczyna się go lansować na przyszłego Naczelnika, kraj zalewają materiały propagandowe dotyczącego generała Tadeusza Kościuszki. Pisma, portrety, sylwetki, kopersztychy i tabakiery z jego podobiznami znajdują się w każdym patriotycznym domu. Kto zorganizował taką potężną akcję promocyjną, wszak nie biedny generał, któremu rok wcześniej jakiś chorąży ze względu właśnie na jego ubóstwo odmówił ręki córki. Przypomnijmy sobie jaka familia całe życie go wspierała. W obliczu nieuniknionego wybuchu po niedokończo- nej wojnie, kiedy armia polska nie została pokonana, a tylko naród upokorzony, w czasie krwawo rozwijającej się rewolucji francuskiej zdecydowano się „postawić na swojego konia” aby nieuchronny wybuch nie potoczył się po koleinach pełnych gilotyn i szubienic z dyndająca arystokracją. Z racji swej postawy, charakteru i temperamentu najlepszym kandydatem okazał się TABK. Zacny, uczciwy nie zdający sobie sprawy w czyich rękach jest politycznym narzędziem. Swoją rolę spełnił do końca – radykałowie do władzy nie doszli. Za 7 szubienic ze zdrajcami postawiono 7 dla kozłów ofiarnych złapanych wśród plebsu -największa hańba Insurekcji Kościuszkowskiej 26.7.1794. Nie tknięto króla, Naczelnik N.S.Z.Narodowych ułaskwaił arcyzdrajcę biskupa Skarszewskiego (później dosłużył się on u zaborców prymasowstwa i zdechł dopiero w 1827r.).
I tu wyjaśnia się przyczyna dlaczego pod Maciejowice Kościuszko zabrał z Warszawy tylko 2 tysiące żołnierza, a nie jak planował 12 tys. i nie jak mógł -22 tysiące – zostawił wojsko na wypadek gwałtownej radykalizacji mas, chociażby powtórki z czerwcowego wieszania. A król był na celowniku...

   Dlatego popełniał takie lapsusy personalne jak odebranie władzy na Litwie utalentowanemu, energicznemu i popularnemu Jakubowi Jasińskiemu, który będąc jakobinem powywieszał bez wahania zdrajców w Wilnie, i powierzenie jej nieudolnemu Wielhorskiemu, „co poważnie zaszkodziło powstaniu na Litwie i przyspieszyło jego upadek”.
Natomiast 8 błędów maciejowickich (opisanych w pierwszej części) przyśpieszyło zgon „tej skrzypiącej rudery chylącej się nieuchronnie ku upadkowi jaką była polska państwowość otoczona trzema drapieżnymi sąsiadami, którzy czyhali łapczywie na jej koniec”.
 

"wśród wielu wysoko cenionych zalet Kościuszki nie ma takich, które można by zlecić do naśladowania przyszłym wodzom ruchów narodowych"
Jerzy Łojek wybitny historyk m.in. drugiego obiegu  (1932-86)

-----------------------------------------------------------------------------------------------------

Pierwsza część pracy o Kościuszcze pt." Kościuszko - dlaczego czcimy tego przegranego "

"Społeczenstwo polskie nie lubi odbrązowień. Właściwie jest ono bardzo konserwatywnie przywiązane do pojęć utartych"
Stanisław Cat Mackiewicz "Herezje i prawdy"najrozsądniejszy polski pisarz historyczny
 

"Dziś nieomylność Najwyższego Naczelnika nie jest już dogmatem wchodzącym w skład ideowej wiary Polaków, dążących do podżwignięcia się narodu z bronią w ręku"Generał Marian Kukiel, wybitny historyk wojskowości

Najpopularniejszy patron ulic, placów, szkół, wojskowych i cywilnych instytucji, „murowany” zwycięzca ewentualnego narodowego plebiscytu na największego naszego bohatera lub ,o ironio!, zwycięskiego wodza. Gdyby nie XX-wieczni Wojtyła, Piłsudski – największy Polak.
Żyłem w tym kraju kilkadziesiąt lat i przyjmowałem ten kult naturalnie jak styczniowy mróz czy jesienną słotę.
Dopiero żywiołowy spór ze znanym satyrykiem Krzysztofem Skibą i jego pełna szczerego oburzenia reakcja na moją skromną próbę uzupełnienia jego wiedzy historycznej oraz prywatny sondaż wśród tzw. inteligencji myślącej, uświadomiły mi jak bardzo kult Tadeusza Andrzeja Bonawentury Kościuszko jest w naszym narodzie zakorzeniony i nieuzasadniony.
Na pytanie czy wielkim wodzem narodu był padała zawsze odpowiedź twierdząca, ale przy próbie dociekania „Co takiego dobrego zrobił aby Polska stała się silniejsza i bezpieczniejsza?” słyszałem już raczej zająkiwania: Racławice, Powstanie, chciał (sic!) chłopów wyzwolić i Polskę od zaborów, no i obowiązkowe – w Ameryce się bardzo zasłużył i za to Go tam cenią jak żadnego innego obcego (miasta, place, pomniki).

Oczywiście żadnych konkretów poza Racławicami, victorii rozdmuchanej propagandowo m.in. przez samego Naczelnika w „Raporcie do Narodu” oraz w Kossakowskiej panoramie, do wiedeńskiej porównywanej. Bezpodstawnie: bardziej potyczka niż bitwa mniejszej części podzielonej obławy rosyjskiej - ok.3 tys. pod gen.Tormasowem starło się 4.4.1794 z 4 tys.wojska Kościuszki i mimo szczęśliwego zakończenia na skutek błędów zarozumiałego dowódcy Rosjan nie przyniosła zamierzonego przez Naczelnika efektu tj. przedarcia się do Warszawy –stąd miejsce ogłoszenia słynnego Uniwersału – obóz wojskowy Połaniec niedaleko Krakowa.

Samo powstanie, rozpoczęte w niewłaściwym dla nas terminie (ratuje rewolucyjną Francję od miażdżącej interwencji pruskiej) i naturalnie nieprzygotowane, ale entuzjazmem ludu stolic obu rozszerzone i umocnione, dające pewne szanse powodzenia zdołał Najwyższy Naczelnik Siły Zbrojnej Narodowej sprowadzić do katastrofy przegrywając 2 największe bitwy przez swoje osobiste błędy -

pod Szczekocinami 6.6 kiedy za póżno zaatakował korpus gen.Denisova, gdy już zdołał do niego dołączyć król pruski Fryderyk i 26 tys.najeżdców z 134 armatami starło się z 15 tys.Polaków (33 działa) w wyniku czego stracilismy 2 tys. żołnierzy, w tym 2 generałów i większość jakże potrzebnych armat:

oraz pod Maciejowicami 10.10.1794 , gdzie dał poglądową lekcję jak należy przegrywać bitwy, mając teoretycznie większe szanse powodzenia. Oto szcegóły:
1. nie zapewnił możliwie wielkiej siły wojsk na miejscu bitwy (z 50-70 tys.biorących w Insurekcji, postanowił działać ok.12 tys. z czego tylko 6 tys. i 23 armaty zebrał był pod swoją komendą w chwili ataku generała Fersena,
2. nie dopilnował połączenia swych szczupłych wojsk z dosyć silną dywizją gen.Ponińskiego (3,5 tys.żołnierzy z 22 działami)
3. gdy zorientował się w powyższym błędzie zbyt póżno wydał rozkaz do gen.Ponińskiego, aby ten szedł mu z odsieczą: nie przypuszczał ,że atak rosyjski zacznie się tak wcześnie oraz żle obliczył czas jaki potrzebuje ta dywizja by zjawić się pod Maciejowicami –Poniński spóżnił się 2-3 godziny
4. wcześniej nie wykorzystał momentu przeprawy wojsk gen.Fersena, gdy jego 55 puszek było po drugiej stronie Wisły –czekał na 2 tys.żołnierzy z W-wy, chociaż powinien był wziąć ich stamtąd o 10-20 tys.więcej !!! (poz.1)
5. przecenił walory obronne zamku w Maciejowicach (z powodów 1,2,3 musiał się bronić, bo wróg miał 12 tys.soldat), a zmęczone niepotrzebnymi marszami wojsko nie miało siły i czasu kopać szańców,
6. NIE DO UWIERZENIA! ale Najwyższy Naczelnik nie przewidział, iż przeciwnik przejdzie przez frontujący główną pozycję obronną bagnisty las i nie zaplanował takiej ewentualności w swoim planie bitwy. A dywizja płk.Chruszczowa przeszła przez tą przeszkodę wraz z kilkunastoma puszkami w zaplanowanym czasie i poczęła razić nieprzygotowane na ten kierunek obstrzału pozycje polskie.
7. W momencie krytycznym rozkazał broniącej się rozpaczliwie piechocie uderzyć na atakującego, przeważającego wroga, co przyśpieszyło nieuchronną już klęskę
8. gdy jeszcze był czas by uniknąć totalnej klęski (w rozmiarach porażki szczekocińskiej) Najwyższy Naczelnik miast wysłuchać nalegającego o rozkaz do odwrotu gen.Sierakowskiego i błagającego ze łzami bohaterskiego brygadiera Kopcia odparł:
„Nie masz tu miejsca rejterady, tu się zagubić lub zwyciężyć potrzeba!”

   Po chwili uciekające z bitwy oddziały kawalerii porwały Naczelnika ze sobą, który podczas tej panicznej ucieczki ponoć 3 razy strzelał sobie w łeb, ale pistolety mu zamokły. Gdy odzyskał przytomność pocięty przypadkowo przez Kozaków wyszeptał jednak: „Jam Kościuszko, wody”.

"Pomyłka TABK, z której wynikała nieobecność dywizji Ponińskiego pod Maciejowicami należała do kategorii pomyłek popełnianych wówczas najczęściej" - tłumaczył swego idola XIX-wieczny historyk Tadeusz Korzon. Najwyższy Naczelnik Sił Zbrojnych Narodowych wierzył w swą intelektualną wyższość nad przeciwnikiem (uważał rosyjskich generałów za brutalnych głupków) i w swą sztukę strategii oraz wyższość moralną swego wojska i demoralizację Moskali.
Żal wielki, że pomyłki jego skutkowały katastrofą wielu bitew, tysięcy wartościowych, patriotycznych żołnierzy, upadkiem Powstania i końcem politycznym Rzeczpospolitej Obojga Narodów.

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj97 Obserwuj notkę
Witek
O mnie Witek

  "..kilka Twoich powstańczych tekstów pisanych w sierpniu 2009 i Twoje komentarze i interpretacja faktów w tym opis próby połączenia Starego Miasta z Żoliborzem są niesamowite. Powiem szczerze, że te Twoje teksty, wraz z książką Zbigniewa Sadkowskiego "Honor i Ojczyzna", należały do głównych motywów mojego zainteresowania się szczegółami." ALMANZOR 22.08 ..."notki Witka, które - pisane na dużym poziomie adrenaliny - raczej się chłonie niż czyta." " Prawda o Powstaniu, rozpoznawana na poziomie wydarzeń związanych z poszczególnymi pododdziałami, osobami, czy miejskimi zaułkami ma niespodziewaną moc oczyszczania Pamięci z ideolog. stereotypów i kłamstw. Wszak Historia w gruncie rzeczy składa się z prywatnych historii. Prawda na poziomie Wilanowskiej_1 jest dużo bardziej namacalna i bezdyskusyjna niż na poziomie wielkiej polityki. Spoza Pańskiego tekstu wyłania się ten przedziwny napęd Bohaterów, o których Pan pisze. I nawet ten najgłębszy sens Ofiar, czynionych bez patosu i bez zbędnych górnolotności" JES pod "Dzień chwały największej baonu "Zośka" "350 lat temu Polakom i Ukraińcom zabrakło mądrości, wyrozumiałości, dojrzałości. Od buntu Chmielnickiego rozpoczął się powolny upadek naszego wspólnego państwa. Ukraińcy liczyli że pod berłem carów będzie im lepiej. Taras Szewczenko pisał o Chmielnickim "oj, Bohdanku, nierozumny synu..." Po 350 latach dostaliśmy, my Polacy i Ukraińcy, od losu drugą szansę. Wznieść się ponad wzajemne uprzedzenia, spróbować zrozumieć że historia i geografia dając nam takich a nie innych sąsiadów (Rosję i Niemcy) skazały nas na sojusz, jeżeli chcemy żyć w wolnych i niepodległych krajach. To powrót do naszej wspólnej historii, droga oczywiście ryzykowna na której czyha wiele niebezpieczeństw (...) "Более подлого, низкого, и враждебно настроенного к России и русским человека чем Witek, я в Салоне24 не видел" = "Bardziej podłego, nikczemnego i wrogo nastawionego do Rosji i Rosjan człowieka jak Witek, ja w Salonie24 nie widziałem" AKSKII 13.2.2013

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (97)

Inne tematy w dziale Kultura