Witek Witek
2259
BLOG

"Poznań'56" Filipa Bajona. Najlepszy film o PRL.

Witek Witek Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

  Jednym z najlepszych, a może najlepszym filmem polskim opowiadającym o naszej najnowszej historii jest niewątpliwie „Poznań’56” Filipa Bajona. Moim skromnym, nieobiektywnym zdaniem zdecydowanie najlepszym, najgłębszym, najbardziej przejmującym. Żaden inny film tego reżysera nie jest w gronie moich ulubionych, ale ten jest moim zdecydowanym numer jeden. Jeśli miałbym decydować kto powinien nakręcić pierwszy w wolnej Polsce film o Powstaniu Warszawskim, to dzięki obrazowi „Poznań’56” wybrałbym pana Filipa Bajona.

  Film „Poznań’56” jest wyrywkowym, ale jednocześnie bardzo kompetentnym, niejako wszechobecnym spojrzeniem na krwawe dramatyczne wydarzenia poznańskiego czerwca 1956 roku oczyma 12-letniego chłopca (stąd „wszechobecność” kręcącego się wszędzie gówniarza, a właściwie dwóch „szczunów”…) , genialnie pokazuje zagmatwanie, niejasność pierwszych godzin Poznańskiego spontanicznego powstania, jak i kontrast między „wojennymi” dzielnicami, a spokojnymi uliczkami, w których życie biegnie swoim leniwym, uporządkowanym wielkopolskim chodem. Na pewno wielką rolę odegrała tu „poznańskość” reżysera i jego własne przeżycia poznańskiego Czerwca, gdy był takim małym chłopcem. W tym filmie wręcz czuje się duchową, metafizyczną więź twórcy z przedstawianymi wydarzeniami.

  Do tego dochodzi przejmująca, wspaniała muzyka, niepodobna do żadnej innej znanej mi muzyki filmowej, skromna, uboga, jak szata czarno-białego filmu, jak rzeczywistość stalinowsko-bierutowskiej Polski (wiem – Bierut umarł kilka miesięcy wcześniej w Moskwie, ale klimat i wygląd kraju nie zmienił się, jak i jego sowieccy funkcjonariusze). Kompozycje Michała Lorenca  zwykle są na bardzo wysokim poziomie: „Taniec Eleny” w „Bandyta”,  „Wino truskawkowe”, „Psy”, „Zabić Sekala”), „Symetria”, ale ta z „Poznań’56” urzekła mnie szczególnie, zaryzykuję stwierdzenie, że bez niej nie było by tej magii, która roztacza się za każdym razem gdy ogląda się ten film.

Najżywiej komentowany film podczas Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych
w 1996 roku. Kontrowersje i spory wokół "Poznania'56" dotyczyły niemal wszystkiego:
perspektywy narracyjnej, zgodności z faktami, montażu, a nawet stylu uprawiania
manifestacji politycznych.
  Filip Bajon zaproponował bowiem nowy sposób opowiadania o dramatach
najnowszej historii. Doniosłe i tragiczne dzieje poznańskiego powstania ukazał w sposób,
jak sam mówił, "antyrocznicowy, antykombatancki, antymartyrologiczny, antypolityczny
i antyrozrachunkowy". Tego nie było ani w "Człowieku z żelaza", ani w "Dreszczach", ani
w żadnej innej produkcji z rodzimego kanonu.
     Gdy w Poznaniu wybuchły rozruchy, Filip Bajon miał dziewięć lat. "To wszystko działo
się w mojej dzielnicy. Nagle na ulicach i podwórkach, na których bawiliśmy się w wojnę,
zaczęła się wojna naprawdę. Pojawił się czołg, na dachu stał karabin maszynowy, wokół
pełno łusek..." - mówił o tym fragmencie swej biografii reżyser. Jego pamięć stanowi jedyną
kanwę scenariusza. Wpłynęła też na wybór czarno-białej taśmy, na której nakręcono film.
"Tak we wspomnieniach widzę ówczesną rzeczywistość" - dowodził Bajon w jednym
z wywiadów.
Głównymi bohaterami "Poznania'56" są dwaj chłopcy w wieku 10 - 12 lat. To z ich
perspektywy widz śledzi rozwój wydarzeń. Dzieci w tym wieku mają naturalną skłonność
"pchania się tam, gdzie dzieje się coś ciekawego". Posiadają jednak także instynkt
samozachowawczy. Dlatego kamera ukazuje rozruchy uliczne z głębi ciemnych bram,
poprzez sztachety płotów, zagracone podwórka. W filmie Bajona nie ma akcji w klasycznym
rozumieniu tego słowa. Panuje chaos, dezorientacja. Rewolucyjny mechanizm napędza się
niejako sam, unosi kolejnych ludzi, zaskoczonych tym, co sami sprowokowali. Poszczególne
sceny nie tworzą przyczynowo-skutkowego ciągu, lecz coś w rodzaju "powstańczej magmy".
Zdaniem reżysera, ta reportażowa technika dobrze oddaje spontaniczność poznańskiego zrywu,
gwarantuje jego wiarygodny obraz.
Oprócz dwójki uczniów, trochę bezładnie "oprowadzających" widza po powstańczym teatrum,
w filmie Bajona można odnaleźć jeszcze kilka innych wątków. Najważniejsze z nich to perypetie
Zenka - młodego robotnika, który, uniesiony emocjonalnym porywem staje się mimowolnym
przywódcą protestu oraz losy pięciu profesorów, którzy zdążając na sympozjum naukowe
do Szczecina, trafiają w sam środek rozruchów. Ich wagon zostaje przez władze odłączony od
reszty składu, zaryglowany i pozostawiony na bocznym torze. Z tej perspektywy obserwują
i komentują rozgrywające się wokół wydarzenia. (Ta recenzja stąd)

 Tło historyczne Poznańskiego Czerwca 1956

http://pl.wikipedia.org/wiki/Pozna%C5%84ski_Czerwiec_%2756

 O filmie:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Pozna%C5%84_56

 Jedyny dostępny youtubik z tego filmu



Cały film


Inny mój ulubiony film:

 Jeśli będziecie Państwo mieć okazję obejrzeć ten film, gorąco polecam.

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj5 Obserwuj notkę
Witek
O mnie Witek

  "..kilka Twoich powstańczych tekstów pisanych w sierpniu 2009 i Twoje komentarze i interpretacja faktów w tym opis próby połączenia Starego Miasta z Żoliborzem są niesamowite. Powiem szczerze, że te Twoje teksty, wraz z książką Zbigniewa Sadkowskiego "Honor i Ojczyzna", należały do głównych motywów mojego zainteresowania się szczegółami." ALMANZOR 22.08 ..."notki Witka, które - pisane na dużym poziomie adrenaliny - raczej się chłonie niż czyta." " Prawda o Powstaniu, rozpoznawana na poziomie wydarzeń związanych z poszczególnymi pododdziałami, osobami, czy miejskimi zaułkami ma niespodziewaną moc oczyszczania Pamięci z ideolog. stereotypów i kłamstw. Wszak Historia w gruncie rzeczy składa się z prywatnych historii. Prawda na poziomie Wilanowskiej_1 jest dużo bardziej namacalna i bezdyskusyjna niż na poziomie wielkiej polityki. Spoza Pańskiego tekstu wyłania się ten przedziwny napęd Bohaterów, o których Pan pisze. I nawet ten najgłębszy sens Ofiar, czynionych bez patosu i bez zbędnych górnolotności" JES pod "Dzień chwały największej baonu "Zośka" "350 lat temu Polakom i Ukraińcom zabrakło mądrości, wyrozumiałości, dojrzałości. Od buntu Chmielnickiego rozpoczął się powolny upadek naszego wspólnego państwa. Ukraińcy liczyli że pod berłem carów będzie im lepiej. Taras Szewczenko pisał o Chmielnickim "oj, Bohdanku, nierozumny synu..." Po 350 latach dostaliśmy, my Polacy i Ukraińcy, od losu drugą szansę. Wznieść się ponad wzajemne uprzedzenia, spróbować zrozumieć że historia i geografia dając nam takich a nie innych sąsiadów (Rosję i Niemcy) skazały nas na sojusz, jeżeli chcemy żyć w wolnych i niepodległych krajach. To powrót do naszej wspólnej historii, droga oczywiście ryzykowna na której czyha wiele niebezpieczeństw (...) "Более подлого, низкого, и враждебно настроенного к России и русским человека чем Witek, я в Салоне24 не видел" = "Bardziej podłego, nikczemnego i wrogo nastawionego do Rosji i Rosjan człowieka jak Witek, ja w Salonie24 nie widziałem" AKSKII 13.2.2013

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Kultura