Witek Witek
787
BLOG

Prezesa Dyzmy doktora Nawrockiego mętne tłumaczenia i bezczelne kłamstwa

Witek Witek Polityka Obserwuj notkę 4

  "Nawrocki wziął się stąd, że Sellin nie był w stanie nikogo sensownego znaleźć. Chyba żadni inni historycy nie chcieli się pchać w to polityczne bagno. Tak rozpoczęła się kariera Nikodema Dyzmy. (...)
  Pierwsze słowo, które nasuwa mi się na myśl, to: intrygant. Osoba, która za wszelką cenę i wszelkimi środkami dąży do realizacji prywatnych celów. Człowiek fałszywy, skupiony tylko na sobie, z bardzo dużym ego, łatwy do wyprowadzenia z równowagi. Typ osiedlowego cwaniaczka."

- Tak określa byłego współpracownika Mariusz Wójtowicz-Podhorski, były kierownik Muzeum Westerplatte i Wojny 1939, czyli oddziału Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.

  O panu Mariuszu Podhorskim pisałem już w 2016 r.: "wojewoda pomorski zaproponował powstanie Muzeum Pola Bitwy Westerplatte, opierając się na pomocy entuzjastów z Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte (Mariusz Wójtowicz-Podhorski, który kilka miesięcy temu został dyrektorem programowym Muzeum Westerplatte).

  O Dyzmie naszych czasów kilka lat później:
"Jeśli dr Nawrocki to Nikodem D. naszych czasów, to jego cichy (jak tajemnica poliszynela) protege wiceminister Sellin musi być jak żywo George'm Ponimirskim, jego "kolegą z Oxfordu"... Kto był tym Terkowskim? Może Donaldowi Tuskowi "siatkę" nałożył w jakimś futbolowym kopaniu, w którym też jest ponoć mocny... Na pewno mocniejszy niż w przedmiocie Historia Polski i Europy XX wieku."
prezes-ipn-dr-nawrocki-zaniza-liczbe-ofiar-sowieckiego-ludobojstwa-i-wychwala-putina
  Nikodem Dyzma - kto to taki? Przypomnijmy:
- "Przypadkowe spotkanie stało się początkiem zawrotnej kariery Nikodema. Niedouczony urzędniczyna wspiął się po stopniach kariery, a jego ignorancja polityczna i gospodarcza długo pozostawała niezauważona przez otoczenie. Postać Nikodema Dyzmy stała się symbolem cwaniactwa i karierowiczostwa."image

  Czyli jak ulał pasuje do naszego bohatera i na razie jeszcze - kandydata na kandydata PiS w wyborach na Prezydenta RP.

  Jeżeli kaprys Historii / Suwerena (a wcześniej wybór Jednego Człowieka też Prezesa, ale z wyższej półki) zażartują z nas, to potencjalnie możemy mieć wkrótce Pałac Prezydencki pełen prawomocnie skazanych i podejrzewanych o najcięższe przestępstwa kryminalistów. Niczym dawnego czasu siedziby prezydentów takich "wzorcowych" państw jak Ukraina Janukowicza, Słowacja, Serbia...
  Bo przecież "Wielki Bu" Paweł Masiak skazany za porwanie i publicznie chwalący się bliską komitywą z Prezesem IPN ("mającym dostęp do ściśle tajnych informacji") nie musi być jedynym "znajomkiem" kibica Karola Nawrockiego z tzw. "półświatka":
- „Takie tam z prezesem IPN na kawce. Mądrego to zawsze dobrze posłuchać – pisał w sierpniu na Instagramie, publikując wspólne zdjęcie z Karolem Nawrockim w kawiarniimageimage
  Wcześniej zamieścił w mediach społecznościowych fotografię z politykiem:
- „Ciężko było nie skorzystać z zaproszenia, więc skoro i tak byłem w stolicy, wpadłem zobaczyć jak się Karolowi szefuje w tej instytucji – pisał przy zdjęciu z Nawrockim w jego gabinecie.

  Nasz Prezes doktor tłumaczy się, że spotykał się "z tym skazanym prawomocnym wyrokiem przestępcą i podejrzanym w sprawie gangu sutenerów, opisywanym w mediach jako szef gangu stręczycieli, który porwał, torturował kobietę w celu zmuszenia ją do określonych czynności" w celach ... resocjalizacyjnych. Znaczy zmienić go chce, na lepsze... Tłumaczył, że na „Wielkiego Bu” natknął się przypadkiem na meczu Lechii Gdańsk. To wtedy zaprosił go do Warszawy, jako „gwiazdę sztuk walki”.
  W te zapewnienia nie uwierzył Jacek Murański.
– Prezes IPN, pozując do zdjęć z Masiakiem, daje mu coś na kształt glejtu akceptacji. Uwiarygadnia Masiaka w oczach szefów federacji freak fightów, co jest mu bardzo potrzebne

  Ja myślę, że spotkaniem z "Wielkim Bu" Nawrocki chciał pokazać się mediom jako twardy, ofiarny i odważny człowiek. Wszak jego gość dość długo przebywał w polskim więzieniu w celi dla niebezpiecznych więźniów, a Prezes doktor przyjął go i to nawet bez ochrony - przynajmniej nie widać jej w kadrze.

  W tym samym czasie doniesienia medialne i raport Najwyższej Izby Kontroli pokazały Nawrockiego jako osobę bardzo ostrożną - poinformowano, że Prezes IPN podczas swoich licznych wojaży korzysta z prywatnej uzbrojonej ochrony. Opłacanej wszelako z budżetu IPN.
  Na pytanie, dlaczego wynajął prywatnego bodyguarda, a nie zwrócił się, jako Prezes państwowej instytucji, do MSW o ustawową ochronę powołanej do tego Służby Ochrony Państwa, Prezes-doktor odpowiedział, że chciał zaoszczędzić środki publiczne pochodzące od podatników.
  Jakby środki na budżet kierowanego (i dojonego) przez niego Instytutu Pamięci Narodowej pochodziły z innych źródeł niż nasze podatki!
  Dopytywany Prezes-doktor, po co mu uzbrojony w krótką broń ochroniarz podczas zagranicznych wojaży, wyjaśnił, że czuje się zagrożony przez Putina i dlatego np. na Węgry, gdzie według niego "jest duża diaspora rosyjska" (chyba w Niemczech nie był) i "wyznaczono nagrodę za jego głowę" (sic!), nie mógł pojechać bez obstawy! Na Węgry, Karl!
  - "Jestem osobą ściganą przez Federację Rosyjską. Grozi mi 5 lat łagrów (...)  Ścigany przez Federację Rosyjską Prezes Instytutu Pamięci Narodowej wyjeżdżając na Węgry, gdzie jest duża diaspora rosyjska i w 9 innych miejsc, gdzie wyznaczano nagrodę za moją głowę..." (cytat dosłowny, czas od 20:54 poniższego wywiadu:

- Chciałoby się doktorowi, wprawdzie Dyzmie, ale niby nauk historycznych* (praca doktorskiej, jakby z biologii, bo wymagający mikroskopu elektronicznego - "Opór społeczny wobec władzy komunistycznej w województwie elbląskim 1976-1989") donieść:
  1. Łagry nie istnieją od 1960 roku - za wiki: "Łagier (oficjalnie do 1930 r. koncłagier [ros. лагерь] – obóz koncentracyjny, lub/i pracy przymusowej w Rosji bolszewickiej i w ZSRR, w którym więźniów zmuszano do ciężkich prac powodujących często wyniszczenie i śmierć.
Rozwiązany decyzją Ministerstwa Spraw Wewnętrznych ZSRR z 20 stycznia 1960, jednak ostatni więźniowie opuścili obozy dopiero w 1987 r."
  2. Na Węgrzech diaspora rosyjska jest znacznie mniejsza od diaspory rosyjskiej w Polsce!
Dodatkowo jako kraj tranzytowy, Polska wpuszcza na swoje terytorium, nawet po wybuchy pełnoskalowej wojny 2022, ponad 100 tysięcy Rosjan rocznie!
"SG drobiazgowo weryfikuje warunki wjazdu na zewn. granicach UE. W I półroczu br. odprawiono ponad 60 tys. ob. FR. Najwięcej stanowiły osoby z dokumentami z innych państw UE- 42 tys., w tym zezwolenia na pobyt- 34,9 tys. 12,5 tys. wjazdów odbyło się z Kartą Pobytu wydaną przez RP."
  Mieszka na stałe w Polsce ponad 15 tysięcy obywateli Rosji.
Tymczasem na Węgrzech mieszka 6 193 Rosjan = dwa i pół raza mniej!
Mniej Rosjan w EU jest tylko w Portugalii, Słowenii i Irlandii!
www.statista.com/statistics/1294283/russian-citizens-living-in-europe-2021-by-country
- Skąd te strachy u usiłującego pokazywać się jako macho Prezesa-doktora Dyzmy Nawrockiego ?

  Wyjazd na Ukrainę z uzbrojonym w krótki pistolecik ochroniarzem również był bezsensowny. Jakby Putin i jego spec-służbiści nie mieli w trzecim roku otwartej, bardzo nieudanej "operacji Kijów za 3 dni" innych poważniejszych zmartwień, np. operatorzy dronów masakrujących rosyjskie rafinerie i inne zakłady zbrojeniowe, czy Rosjanie walczący zbrojnie przeciw zbrodniczemu, faszystowskiemu agresorowi.
  Zresztą, gdyby bardzo chcieli...  Uzbrojony w pistolet Stieczkina ochroniarz nie pomógł w Kijowie uciekinierowi - zdrajcy z moskiewskiej Prokuratury Wojskowej pułkownikowi Woronienkowowi, który został zastrzelony w centrum Kijowa, na bulwarze Szewczenki w 2017 roku. Fakt, że zabił uciekającego killera... Ale to było na 5 lat przed pełnoskalową agresją 24.2.22, teraz rosyjska agentura na terenie Ukrainy działa znacznie ostrożniej i w zupełnie innym kierunku.
  Ja myślę, że zatrudniony przez IPN za nasze z podatków pieniądze prywatny bodyguard latający po świecie jest po prostu znajomym Prezesa-doktora z jego bokserskiej lub kibolskiej przeszłości.

  "Zatrudnienie na zlecenie ochroniarzy dla prezesa IPN – z prawem do noszenia broni i stosowania środków przymusu bezpośredniego, przy niespełnieniu ustawowych wymogów stawianych pracownikom ochrony - ujawniono podczas kontroli NIK z realizacji budżetu w IPN.

  Prezes Dyzma IV RP sam bardzo lubi "uczyć się podróżować, podróżując" i swoich wybrańców również szczodrze zabiera. Przecież to nie on ponosi zawyżone koszty lotów, tylko budżet państwa z naszych podatków.

  "Prezes IPN Karol Nawrocki edukował już na czterech kontynentach. W Uzbekistanie "spotkał się z przedstawicielami wiodących uzbeckich instytucji naukowych". Naukowcy prezesa chyba rozczarowali, bo w innych krajach głównie spotyka się z Polonią, składa wieńce pod pomnikami i odwiedza muzea.
- „IPN przechodzi do ofensywy" – głosił tytuł wywiadu z prezesem Karolem Nawrockim w styczniowym numerze tygodnika „Sieci". Trzeba odnotować, że natarcie w kwietniu dotarło do RPA i Zimbabwe!
Prezes IPN otwiera oczy niedowiarkom
Prezes z silną delegacją IPN odwiedził m.in. Pretorię, Johannesburg i Harare. Pokazał wystawę o szlakach gen. Andersa, zwiedził wojskowe muzeum, cenne archiwum oraz przedszkole prowadzone przez zakonnice.

https://wyborcza.pl/alehistoria/7,162654,28489370,sprawozdanie-roczne-ipn-zawiera-300-zdjec-prezes-nawrocki-jest.html

  Ale z pierwszą jego daleką podróżą za nasze pieniądze, wtedy jeszcze "tylko" doktora Dyrektora, wiąże się pewna nieopowiedziana jeszcze tajemnica. Wspomina Mariusz Wójtowicz-Podhorski:

  - "Miałem natomiast towarzyszyć Nawrockiemu w jego pierwszej podróży służbowej do USA, w tym do Pearl Harbor na Hawajach, gdzie dla Amerykanów zaczęła się II wojna światowa. Na spotkaniach z Polonią miałem opowiedzieć o historii Westerplatte i projekcie budowy Muzeum Westerplatte.
   - Nie pojechałem. Nawrocki zadzwonił do mnie i powiedział, że nie polecę, bo "bym się zmęczył lotem, bo to daleko". I że poleci za mnie dziewczyna, która za poprzedniej dyrekcji była specjalistką ds. administracji, a u Nawrockiego awansowała na jego zastępczynię. Przed wylotem musiała się nauczyć dużo o Westerplatte i historii obrony, aby mnie zastąpić."

 Myślę, że sponsorzy tego wylotu na Hawaje dyrektora Nawrockiego z jego piękną i młodą zastępczynią czyli podatnicy polscy chcieliby wiedzieć kim była owa wybranka dyrektora - konserwatywnego i szanowanego ojca katolickiej rodziny:
imageimage
imageimageźródło: Facebook Muzeum II Wojny Światowej facebook.com/photo?fbid=276211405026454&
Niestety dziennikarze nie pytają Prezesa doktora "Dyzmę" o jego liczne dalekie wyloty. Odpowiedzi mogły by być ciekawe...

  W ostatnim wywiadzie u Roberta Mazurka Prezes, jak to Dyzma, pozwolił sobie na właśnie taką bezczelną konfabulację, dowodzącą własnych kompleksów i braku przyzwoitości:
- "Ja lubię profesora Motykę, doskonale ze sobą współpracujemy."

  Czyżby zapomniał, że podczas dyrektorowania Muzeum II Wojny próbował zastraszyć tego najlepszego polskiego historyka Rzezi Wołyńskiej profesora Grzegorza Motykę groźbą pozwu sądowego za krytyczną ocenę jego pracy w jedynej placówce, którą zarządzał ?

  "Dr Karol Nawrocki, dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, zażądał od prof. Grzegorza Motyki opublikowania przeprosin w „Gazecie Wyborczej”, tygodniku „Sieci”, portalu OKO.press i na stronie Instytutu Studiów Politycznych PAN oraz 10 tys. zł dla Fundacji „Świat Wrażliwy” za krytyczną opinię wyrażoną w OKO.press.
  W tekście, w którym opisaliśmy upadek prestiżu placówki po przejęciu jej przez PiS, historyk i politolog ocenił, że stała się ona nieistotna i nie broni prawdy o polskiej historii przed atakami Putina.
   Prof. Motyka nie wycofał się ze swoich słów i odrzucił żądania:
- „Jeśli się mylę, należałoby to pokazać w drodze rzeczowej dyskusji. Odwoływanie się w takim wypadku do sądu jest z jednej strony niepoważne, ale z drugiej, niestety, też groźne: stwarza bowiem wrażenie, że w rzeczywistości chodzi o ograniczenie pola wolności wypowiedzi za pomocą środków prawnych, w dodatku opłacanych ze środków publicznych”.
  „Dla prowadzenia skutecznej polityki pamięci potrzebna jest między innymi normalna debata publiczna, tymczasem kierownictwo Muzeum II Wojny Światowej stwarza wrażenie, jakby uważało, iż w przestrzeni publicznej mogą istnieć jedynie opinie dla niego przychylne".

  20 kwietnia na adres ISP PAN Nawrocki wysłał „wezwanie stanowiące próbę polubownego oraz pozasądowego rozwiązania zaistniałego sporu”. Przedstawił w nim wcześniej wymienione żądania, łącznie z treścią oczekiwanych przeprosin:
    „Ja niżej podpisany prof. dr hab. Grzegorz Motyka przepraszam Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, za moje nieprawdziwe słowa, zacytowane przez p. Esterę Flieger (…), w których niezasadnie podważyłem znaczenie i rangę Muzeum oraz działania podjęte przez Muzeum w związku z wypowiedziami Władimira Putina z grudnia 2019 r. (…) czym naraziłem Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku na utratę dobrej reputacji oraz naraziłem dr Karola Nawrockiego na utratę zaufania potrzebnego do sprawowania funkcji Dyrektora Muzeum”.
  Dyrektor Nawrocki poucza prof. Motykę, że przed udzieleniem wywiadu OKO.press powinien się z nim skontaktować, żeby się dowiedzieć, jakie działania podjęła kierowana przez niego placówka w odpowiedzi na ataki prezydenta Rosji. Wymienia wywiady telewizyjne, prasowe i radiowe jakich udzielił on i jego pracownicy.
  Dyzma Nawrocki strofuje też Motykę, że wypowiedział się nie tam, gdzie potrzeba: „(…) nie powinien Pan wypowiadać publicznie nieprawdziwych informacji, szczególnie w tak obraźliwym dla państwowej instytucji kultury artykule, dalece odległym od prawdy i skonstruowanym wbrew elementarnej etyce dziennikarskiej”.
https://oko.press/nominat-glinskiego-w-muzeum-ii-wojny-grozi-pozwem

   Prawdziwi naukowcy zmuszeni byli publicznie bronić i wspierać swojego szanowanego kolegę i uznany autorytet profesora Motyki:
  "Rada Naukowa ISP PAN protestuje przeciw próbie ograniczania dyskusji publicznej i zastraszania ludzi nauki, którą podjął dyrektor Muzeum II Wojny Światowej dr Karol Nawrocki wobec prof. Grzegorza Motyki(..)
- "Grożenie sądem i żądania finansowe trudno uznać za coś innego niż próbę zastraszenia prof. Motyki i innych badaczy, którzy mogliby mieć krytyczną opinię o działalności muzeum."

  Szkoda, że prowadzący wywiad redaktor Mazurek nie wiedząc chyba o powyższym skandalu (wyjątkowo słabe przygotowanie tego zwykle świetnego dziennikarza), nie złapał konfabulanta na kłamstwie w efirze.

  Również w ostatnich miesiącach "doskonała współpraca" doktora Prezesa Dyzmy z profesorem Motyką wyglądała tak:
"Prezes IPN w koszulce z Babiarzem walczy z komuną. A w akcji "Wisła" stalinowskiej zbrodni nie widzi" - brzmi tytuł artykułu profesora Motyki z 20.08.2024 w "Gazecie"
  Masowa przemoc wobec Ukraińców i Łemków budzi w Karolu Nawrockim mniejsze emocji niż piosenka "Imagine" Johna Lennona.  17 lipca Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił postanowienie prokuratury IPN o umorzeniu śledztwa w sprawie akcji „Wisła". (...)
https://wyborcza.pl/alehistoria/7,121681,31234233,prezes-ipn-w-koszulce-z-babiarzem-walczy-z-komuna-ale-w-akcji.html
   Wcześniej podobnie "doskonale współpracowali- "Prezes IPN Nawrocki wyrzucił Poleszaka za artykuł naukowy, a Szarkowi dał robotę, choć jest skompromitowany.
  Każdego wybitnego przywódcę można poznać po pierwszych 100 dniach urzędowania. W wypadku szefa IPN dr Karola Nawrockiego, który rozpoczął pięcioletnią kadencję 23 lipca, należy spojrzeć na to, co zrobił nie w pierwszych 100, ale 110 dniach prezesowania.
  Zwolniony za napisanie artykułu naukowego
Przyznajmy, że dr Nawrocki pracuje bez wytchnienia. Ze strony internetowej Instytutu wiemy, że od lipca otwierał w całej Polsce konferencje, przypinał medale i wygłaszał przemówienia. Udzielił też kilku wywiadów, pokazał się na forum w Karpaczu, a także odwiedził służbowo Uzbekistan, Italię i Polaków na Ukrainie. (...)

https://wyborcza.pl/alehistoria/7,162654,27829965,110-dni-prezesa-ipn.html
  W październikowym wywiadzie z Mazurkiem nasz Dyzma Nawrocki palnął od siebie (a jest ciekawiej, gdy nie gada wcześniej nauczonymi na pamięć szablonami), że w zagadnieniach Rzezi Wołyńskiej
"profesor Motyka przekonuje nas i Polaków do bardziej ukraińskiej perspektywy..."

  Trudno to nawet skomentować. To jakby zarzucić Janowi Długoszowi, że sympatyzował Krzyżakom. Albo że Henryk Sienkiewicz to szwedzki agent wpływów.
  Uff! Syn zecera i introligatorki jeszcze sprawi, że Lecha Bolesława Wałęsę będziemy wspominać jako oczytanego inteligenta. O ile Prezes namaści go, a Suweren zaklepie ten wybór. Choć raczej wątpię...

  Cytat z tego "proukraińskiego" (według Prezesa Dyzmy nawrockiego) historyka merytorycznie udowodnia, kto usiłował słuchaczy RMF.FM najzwyczajniej okłamać:

  „Hipoteza „buntu ludowego” nie tylko na Ukrainie cieszy się sporą popularnością, tym bardziej muszę koniecznie zwrócić na jej podstawową słabość – nie ma na nią żadnych dowodów. I od razu pozwolę sobie zwrócić uwagę wszystkim jej zwolennikom, co jest nieodzownym warunkiem uznania jej za prawdopodobną – należy po prostu wskazać polskie miejscowości, których mieszkańcy zostali wymordowani przez spontanicznie chwytających za siekiery ukraińskich chłopów. Setek mordów na Polakach. W ani jednym wypadku nie stwierdzono, aby zbrodni dopuścili się samodzielnie chłopi.
    Nie tylko nie stwierdzono przypadku, w którym chłopi samodzielnie dopuszczali się masowych mordów, ale często można obserwować sytuacje odwrotne, kiedy to UPA mobilizowała miejscową ludność do napadów na polskie osady. Przykładowo latem 1943 roli partyzanci UPA zebrali we wsi Janówka wszystkich mężczyzn pochodzenia ukraińskiego w wieku od 16 do 60 lat, zaprowadzili do wsi Gaj i kazali zabić zgromadzonych już nad dołem Polaków, grożąc za niewykonanie rozkazu śmiercią. Zmobilizowane tak osoby były uzbrojone jedynie w siekiery i widły. (…)
  Tymczasem wszystko wskazuje na to, ża napady na Polaków nie miałyby miejsca bez obecności i „zachęty” UPA. OUN-B nie tylko inicjowała już pierwsze napady, ale też starała się do nich włączyć jak najszersze kręgi miejscowej ludności.
Przymusowo mobilizując chłopów do antypolskich czystek, OUN zamierzała rozprawę z częścią Polaków ukryć za ludowymi „samosądami”.

(Grzegorz Motyka, Cień Kłyma Sawura, s.98.)

  Prezes Dyzma Nawrocki to również muzealny "baron Münchhausen" jak na hochstaplera przystało:
"Karol Nawrocki pochwalił się, że Muzeum zdobyło pasiak ojca Maksymiliana Kolbe, wrzucając selfie, które sobie z nim zrobił.
  - „Prawdopodobieństwo, iż jest to pasiak należący w obozie Auschwitz do o. Maksymiliana Kolbego, jest w zasadzie zerowe” - skomentowało Muzeum Auschwitz.
https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2019-09-30/muzeum-auschwitz-podwaza-autentycznosc-bluzy-obozowej-o-kolbego

   Doktor nauk historycznych (od "oporu antykomunistycznego" w Elblągu 1976-83) Karol Nawrocki jest nie tylko ignorantem historycznym w sprawach ukraińskich (co powyższy cytat o prof. Motyce udowadnia), czy tematyce sowieckiej (jego niezapomniana wypowiedź z marca'22: "wejście zdecydowane wtegoroczne do Donbasu i Ługańska było poprzedzone takim samym stylem działania jak wejście Związku Sowieckiego na zachodnią Ukrainę i zachodnią Białoruś" = czyli pod Warszawę i do Łomży ),
ale głębokim myślicielem i kwiecistym mówcą:
- "żołnierze Federacji Rosyjskiej przebrani w mundury tej Federacji mają po prostu Lenina i Stalina w sercach i głowach",
-"są i emocje wstrząśnięcia..."

a także intelektualnym leniem oraz zapalonym, kiedy trzeba być, rewolucjonistą.

   Wielokrotnie zwracałem mu uwagę, osobiście i na drodze oficjalnej, urzędowym pismem, że na wystawie stałej w zarządzanym przez niego Muzeum II Wojny w dwóch językach podawana jest fałszywa informacja 7-mio krotnie zaniżająca liczbę czołgów posiadanych przez Polskę w Wojnie Obronnej 1939 roku.
  Przez 4 lata na zwiedzających jego Muzeum czyhała 7-mio krotnie zaniżona liczba czołgów, którą dysponowało Wojsko Polskie podczas Wojny Obronnej w 1939 roku - 120 szt.
  Wobec podanych obok 2700 niemieckich i 4500 sowieckich tanków robiło to wrażenie całkowitej zacofania nie tylko wojskowego, ale i technicznego Państwa Polskiego.
 Robiło to pogardliwe wrażenie na zagranicznych gościach, obniżające przedmiot szczerej dumy naszych Przodków i nas obecnie - Odrodzonej 11 listopada 1918 r. II Rzeczpospolitej do poziomu afrykańskiej Abisynii walczącej z agresją Mussoliniego za pomocą dzid i oszczepów, czy niewiele lepiej uzbrojonej Albanii (tanks: 2x Fiat 3000B, 6x Ansaldo CV.33) - czego byłem osobiście niejednokrotnie świadkiem. Turyści wskazywali palcem te liczby: 120 - 2700 - 4500, może szukając zamazanego zera...

  Nawrocki odpowiedział mi 5.10.2017:
- Cześć Witold. Są zmiany... Ich pierwsza pula zakończy się w grudniu.
Spokojnie! Dopiero zakończyła się rewolucja kadrowa,
teraz zmiany...

= Oczywiście do swojego przeniesienia na stanowisko Prezesa IPN w 2021 r. żadnych zmian w fałszywych, zaniżających zdolności obronne Polski i wysiłek, poświęcenie Wojska Polskiego w Wojnie Obronnej 1939 (błędnie podane straty polskie o kilkanaście tysięcy i niemieckie o 1106 żołnierzy) ten "rewolucjonista hrienowyj", istny Dyzma naszych czasów, nie uczynił.
  A nawet w wiki jest jak wołu wyłożone:
"W 1939 roku w jednostkach Wojska Polskiego znajdowało się:
313 czołgów lekkich
(132 7-TP, 102 Renault FT-17, 38 Vickers-E, 49 Renault R-35),
574 czołgów rozpoznawczych
(tankietki TK-3 i TKS).
Dawało to Polsce 7.me miejsce na świecie w ilości broni pancernej po ZSRR (10 tys.), Niemczech (3,5 tys.), Francji (3,3 tys.), Japonii (1,2 tys.), Wielkiej Brytanii (1150) i Włoszech (1 tys.)"
wiki.org/wiki/Broń_pancerna_w_II_Rzeczypospolitej

   Po objęciu ostatniego fotela doktor Dyzma Nawrocki zapowiadał uczynić mottem swoich działań jako szefa IPN: "prawda nie obroni się sama".
  "Pod moim kierownictwem IPN odzyska dynamikę, m.in. na polu międzynarodowym" - przekonywał Nawrocki, który w IPN chce poprawić m.in. działalność komunikacyjną.  "Instytut pod moim kierownictwem (...) stanie się instytucją – choć nadal mocno misyjną - to odnajdującą się jednak w realiach XXI wieku".

- Obiecywał to dyrektor instytucji, który przez 4 lata swojego zarządzania nie zechciał stworzyć polskojęzycznego, nie mówiąc już - międzynarodowego, internetowego forum historycznego, który w oparciu o zasoby Muzeum popularyzowałby wiedzę historyczną i Polski punkt widzenia i jej historyczne doświadczenia, w razie potrzeb odkłamując antypolskie fałszerstwa historyczne szerzące się zagranicą. Tak bardzo przydałoby się takie forum muzealne w dobie pandemii i lockdownu!

  Wyżej opisany profesor Grzegorz Motyka, wg konfabulanta Dyzmy Nawrockiego: "doskonale z nim współpracujący", tak ocenił efekty jego synekury /trampoliny (bo przecież nie pracy):
  "Prof. Motyka zwrócił uwagę, że w obliczu ataków Władimira Putina na Polskę, które w postaci kłamstw historycznych przypuścił na przełomie 2019 i 2020 roku, Muzeum II Wojny Światowej nie stanowiło dla naszego państwa dobrej ochrony:
   "Nikt nie słyszał, żeby Muzeum cokolwiek zrobiło, a nawet jeśli wydało oświadczenie lub zabrało głos, nikt nie zwrócił na to uwagi, bo uznaje się dziś tę placówkę za nieistotną. Gdyby pozostała w pierwotnym kształcie personalnym, byłoby oczywiste, że stanowi tarczę dla wszystkich, którzy chcieliby atakować Polskę na froncie pamięci historycznej".

www.youtube.com/live/hKNjeWp2atU?si=ZFOZIM2ysQNXiAZ8

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj4 Obserwuj notkę
Witek
O mnie Witek

  "..kilka Twoich powstańczych tekstów pisanych w sierpniu 2009 i Twoje komentarze i interpretacja faktów w tym opis próby połączenia Starego Miasta z Żoliborzem są niesamowite. Powiem szczerze, że te Twoje teksty, wraz z książką Zbigniewa Sadkowskiego "Honor i Ojczyzna", należały do głównych motywów mojego zainteresowania się szczegółami." ALMANZOR 22.08 ..."notki Witka, które - pisane na dużym poziomie adrenaliny - raczej się chłonie niż czyta." " Prawda o Powstaniu, rozpoznawana na poziomie wydarzeń związanych z poszczególnymi pododdziałami, osobami, czy miejskimi zaułkami ma niespodziewaną moc oczyszczania Pamięci z ideolog. stereotypów i kłamstw. Wszak Historia w gruncie rzeczy składa się z prywatnych historii. Prawda na poziomie Wilanowskiej_1 jest dużo bardziej namacalna i bezdyskusyjna niż na poziomie wielkiej polityki. Spoza Pańskiego tekstu wyłania się ten przedziwny napęd Bohaterów, o których Pan pisze. I nawet ten najgłębszy sens Ofiar, czynionych bez patosu i bez zbędnych górnolotności" JES pod "Dzień chwały największej baonu "Zośka" "350 lat temu Polakom i Ukraińcom zabrakło mądrości, wyrozumiałości, dojrzałości. Od buntu Chmielnickiego rozpoczął się powolny upadek naszego wspólnego państwa. Ukraińcy liczyli że pod berłem carów będzie im lepiej. Taras Szewczenko pisał o Chmielnickim "oj, Bohdanku, nierozumny synu..." Po 350 latach dostaliśmy, my Polacy i Ukraińcy, od losu drugą szansę. Wznieść się ponad wzajemne uprzedzenia, spróbować zrozumieć że historia i geografia dając nam takich a nie innych sąsiadów (Rosję i Niemcy) skazały nas na sojusz, jeżeli chcemy żyć w wolnych i niepodległych krajach. To powrót do naszej wspólnej historii, droga oczywiście ryzykowna na której czyha wiele niebezpieczeństw (...) "Более подлого, низкого, и враждебно настроенного к России и русским человека чем Witek, я в Салоне24 не видел" = "Bardziej podłego, nikczemnego i wrogo nastawionego do Rosji i Rosjan człowieka jak Witek, ja w Salonie24 nie widziałem" AKSKII 13.2.2013

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka