Jakiej kulturowej i narodowej przynależności historyk (i urzędnik państwowy) mógł zbrojną agresję Armii Czerwonej i następujący po niej IV rozbiór Polski w 1939 roku nazwać "wejściem Związku Sowieckiego" ?
Historyk i urzędnik państwowy jakiej opcji politycznej mógł 51% terytorium ówczesnej Polski nazwać "zachodnia Ukraina i zachodnia Białoruś" ?
Podpowiadam, że nie wypowiedział się tak nawet słynny negacjonista Rzezi Wołynia i Galicji, były, na szczęście, prezes ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej Wołodymyr Wiatrowycz. Choć blisko ;)
Ani nawet nadworny historyczny fałszerz Putina Władimir Miedinskij, który zaprzeczając, że 17 września 1939 odbyła się zbrojna agresja Sowietów na Polskę ("bo nie zdobywano stolicy" - cytat dosłowny), nazwał ją "operacją policyjną" "z małą ilością strat, bo polska armia nie walczyła".
Jednak nawet on, historyczny kłamca nad kłamcę (autor bonmotu "W historii nie ważne są fakty, ale ich przedstawienie" oraz przyznania się: "Poważnym błędem władz ZSRR na "ideologicznym froncie" było odkrycie prawdy o tajnym protokole do sowiecko-niemieckiej umowy o nieagresji 23 sierpnia 1939 r."*),
nie zdobył się na określenie typu "wejście Związku Sowieckiego".
Nawet jego poprzednik, prawa ręka Stalina W. Mołotow, autor niezapomnianej wypowiedzi:
"wystarczyło krótkie natarcie najpierw wojsk niemieckich, a następnie Armii Czerwonej, by nic nie pozostało po tym pokracznym bękarcie [urodliwoje dietiszcze] traktatu wersalskiego, żyjącym z ucisku niepolskich narodowości”
- mimo przebijającej z niej pogardy i fałszu, przyznał, że we Wrześniu'39 nastąpiło "natarcie", a nie jakieś "wejście" Sowietów, - jak twierdzi nasz "znany historyk".
Pełny cytat tej skandalicznej wypowiedzi, aby nie wytrysnęły absurdalne usprawiedliwienia, że cokolwiek zostało tu wyrwane z kontekstu:
- "Putin mówi Stalinem.
Wobec tego już od kilku lat mieliśmy okazję przekonać się, że rosyjska propaganda korzysta z technik i mechanizmów Związku Sowieckiego.
Nawet przecież wejście zdecydowane wtegoroczne do Donbasu i Ługańska było poprzedzone takim samym stylem działania jak wejście Związku Sowieckiego na zachodnią Ukrainę i zachodnią Białoruś,
czyli najpierw cała propagandowa oprawa tego wydarzenia, w końcu zwrócenie się przez te republiki o przyjęcie do tego wspaniałego sojuszu to jest scenariusz, który był rozgrywany w końcówce roku 1939"
Pomijając, że "Donbas i Ługańsk" to już brzmi debilnie, bo miasto Ługańsk jest częścią Donbasu,
a także że "wejście wtegoroczne" odbyło się 8 lat wcześniej,
to owo "wejście" wydaje się jakby kolejnym dowodem ignorancji wypowiadającego się na temat, o którym ma mgliste pojęcie, jak o II wojnie światowej również, co udowodnił, bo:
Donbaskie republiki (DRL i LRL) w wersji rosyjskiej państwowej propagandy same się najpierw wyzwoliły od "ukraińskich faszystów", po 8 latach zostały uznane przez FR za niepodległe, potem zechciały się przyłączyć (na mocy "wyborów" sprzed 4 lat) do "przyjaznej rodziny narodów Federacji Rosyjskiej" i dopiero potem zostały uroczyście przyłączone.
"Wejście" jak wejście, może i tak można nazwać (za dużą kasę lub z wielkiej głupoty - nie przesądzam) niezapowiedziane, podstępne wtargnięcie zbrojne na cudze terytorium, przy zabijaniu stawiających opór i grabieniu, mordowaniu bezbronnych cywili???
Z celem przyłączenia ziem, na które się dokonało "wejścia", do swojego totalitarnego imperium z pogwałceniem wszelkich praw do życia, praw własności i innych praw człowieka, do czystek etnicznych włącznie.
Takie mi sobie wejście. Normalny człowiek, jako tako wykształcony, aby nie razić słuchaczy bezczelnością / głupotą nazwie to: agresją, wtargnięciem, zagarnięciem, atakiem...
Ale druga cześć tej wypowiedzi jest równie "wątpliwa" nie tylko moralnie, ale i merytorycznie:
1 - "Wejście Związku Sowieckiego na zachodnią Ukrainę" czyli na tereny uznane przez międzynarodowe traktaty, również porozumienia ze Związkiem Sowieckim, za terytorium Rzeczpospolitej Polski. W tym takie arcypolskie w 1939 roku miasta jak Lwów, Stanisławów, Tarnopol, Stryj, Krasnystaw, Zamość i inne.
Czy choćby po iście spartańsku broniony podczas tego niby"wejścia" przez kompanię KOP porucznika Jana Bołbotta Rejon Umocniony Sarny.
"Nie potrafię przestać myśleć o bunkrach na linii Słucz - Tynne. 17 września 1939 z całym impetem uderzyły na nie wojska sowieckie. Dzielni żołnierze KOP utrzymali bunkry pomimo beznadziejności obrony. Porucznik Bołbott i jego żołnierze, w maskach gazowych na twarzach obsługiwali karabiny maszynowe. Zadymienie w bunkrze było mordercze, bo sowieckie czołgi celowały w otwory strzelnicze. Bunkier obłożono materiałami wybuchowymi i wysadzono w powietrze. Prawdopodobnie, obrońcy leżą pod gruzami do dziś.
Zaciekły opór, jaki stawili Sowietom żołnierze KOP na odcinku Sarny, umożliwił przebicie się w stronę Warszawy oddziałom Zgrupowania gen. Orlik-Rueckemanna. Doszły one do Bugu, gdzie pod Szackiem stoczyły zwycięską bitwę z sowiecką 52.dywizją piechoty płk Russijanowa (szef sztabu płk Kuźmin), a po przekroczeniu rzeki Bug swoje ostatnie starcie Kampanii Wrześniowej z sowiecką 45.dywizją piechoty 1 października 1939 r. pod Wytyczno.
Naoczny świadek Józef Klauda był jednym z tych, którzy chowali polskich żołnierzy po bitwie:
"Po boju bolszewicy kazali ludności zebrać z pól poległych i rannych i pozwozić na plac przed Domem Ludowym. Rannych polecili wnieść do Domu Ludowego, gdzie zamknęli ich na klucz, nie udzielając żadnej pomocy lekarskiej. Dopiero w poniedziałem 2.10.39 zjechała z Włodawy sowiecka kolumna sanitarna, niby w celu udzielenie pomocy lekarskiej rannym. Oczywiście wszyscy ranni zmarli z upływu krwi.
Poległych i zmarłych z ran żołnierzy polskich obdarto z mundurów, a dokumenty spalono. Umundurowaniem podzielili się Sowieci." (J.Klauda "Gdy zamilkły strzały", "Ład" 1989 nr 40)
"Porucznik Jan Bołbott na ścianie wschodniej tak jak Raginis ale bardziej" **
To "wejście" 17 września 1939 r. "na zachodnią Ukrainę" widział mój wielki Dziadek, gdy wyhamowywało dopiero pomiędzy Lublinem a Sandomierzem (wspominał, że czołówki kolumn Armii Czerwonej wyminąwszy Lublin, sunęły drogą na zachód).
Jeśli by mniej oczytani zaczęli protestować, że "granica przyjaźni" między III Rzeszą Hitlera a ZSRR Stalina była na rzece Bug i właśnie w Brześciu nad Bugiem odbyła się 22 września 1939 słynna "defilada zwycięstwa" niemieckiego Wehrmachtu i sowieckiej Armii Czerwonej,
to przypominam, że linia rozbioru Polski wyznaczona w Moskwie przy podpisywaniu Paktu Ribbentrop-Mołotow biegła na rzekach San, Wisła i Narew i wyglądała tak:
Mapa podziału Polski (rozgraniczenie według paktu Ribbentrop-Mołotow) opublikowana w dzienniku „Izwiestia” 18.09.1939
Miasto Krasnystaw (między Lublinem i Zamościem) zajęła Armia Czerwona 23 września: "Wówczas nieliczni niezamożni Żydzi na znak solidarności z najeźdźcami pozakładali na rękawy czerwone opaski." (sztetl)
Zamość - 26 września. Ale na mocy uzgodnionego 28 września 1939 Traktatu o granicach i przyjaźni III Rzesza – ZSRRb, dotyczącego rozgraniczenia stref wpływów obu sprzymierzonych państw na terenie podbitej Polski i linii demarkacyjnej pomiędzy ZSRR a Trzecią Rzeszą, wojska sowieckie opuściły Zamość.
Jeszcze ciekawiej wygląda"wejście Związku Sowieckiego na zachodnią Białoruś".
19 września 1939 wojska sowieckie zdobyły Wilno, gdzie Polacy stanowili 70 % mieszkańców miasta.
Do 21 września bohatersko broniło się Grodno, gdzie 60%-wa większość polska stanowiła podstawę obrony przed sowieckimi "wejściowcami", a "Orlęta Grodzieńskie" weszły do Narodowego Panteonu. Sowieccy najeźdźcy rannych harcerzy przywiązywali do pancerzy swoich tanków, aby stanowili żywą tarczę (jak pod Głogowem w 1109 r. - panie Stuhr!).
Walki w obronie Grodna zostały upamiętnione na Grobie Nieznanego Żołnierza napisem „GRODNO 20–22 IX 1939”.
Miasta Głębokie, Lida, Troki i inne - wszystkie z większością mieszkańców narodowości polskiej - to miała by być we Wrześniu 1939 roku "zachodnia Białoruś", panie historyku!!!???
Ale przecież Armia Czerwona zgodnie z planem IV Rozbioru Polski podpisanym przez Stalina opanowała jeszcze takie "białoruskie" (wg naszego historyka) miasta jak Białystok, Zambrów, Lubliniec - wszystko aż do wyznaczonej w Moskwie "granicy przyjaźni", która biegła kilkadziesiąt km od Warszawy!
29 września oddziały sowieckie wyszły na linię Szczuczyn-Kolno-Łomża-Małkinia-Kossów i na wschodni brzeg rzek Pisy i Narwi. Wojska sowieckie ulokowały się na terenie koszar 33 p.p. i w ich bezpośrednim sąsiedztwie od wschodu i od południa, a także na „pulwach” w pobliżu w pobliżu miasta Łomża.
- Gdzie Łomża, a gdzie Białoruś, choćby zachodnia? - chce się krzyknąć w twarz owemu "historykowi". Może będziemy jeszcze mieć okazję...
A według planów podpisanych w Moskwie 23 sierpnia 1939 r. nawet warszawska Praga z Targówkiem i Saską Kępą miała zostać taką "zachodnią Białorusią" - jak nazywa teren sowieckiej okupacji nasz tajemniczy (na razie) historyk.
"O godz. 5.00 wieczorem 16 września wydałem rozkaz bojowy, w którym postawiłem korpusowi konkretne zadania. Wstępujemy na ziemie zagarnięte w czasie wojny domowej przez polskich panów. I wyzwolenie swoim braciom niesie żołnierz Armii Czerwonej, kraju niezwyciężonego socjalizmu. […] Spięliśmy konie ostrogami i ruszyliśmy w kierunku granicy państwowej. Po drodze trafiliśmy na pasiasty, z sowieckim herbem słup graniczny nr 777. Przez 20 lat rozdzielał dwie części Białorusi. Tam przez długie lata ciemiężeni byli przez polskich panów nasi bracia i siostry.
Teraz chcieli ich zniewolić faszyści. Ale ludzie sowieccy przyszli z pomocą zachodnim Białorusinom.
Interesujące, gdzie w przyszłości będzie przechodzić granica państwowa, gdzie będą stać nasze słupy graniczne - symbole rubieży pierwszego socjalistycznego państwa?
- Jak myślicie, gdyby ten słup graniczny zabrać ze sobą i przewieźć na nową granicę?- zwróciłem się do komkora.
- Niech tak będzie. Nich wyznacza naszą nową, sprawiedliwą granicę - przemówił Kowalow.
Należy odnotować, że słup ten został wkopany w rejonie Ostrołęki, przy rzece Narew, niedaleko szosy Warszawa-Białystok."
(Autor wspomnień: Komdiw Andriej Iwanowicz Jeremienko, dowódca 6.Korpusu Kawalerii Grupy Konno-Zmechanizowanej Frontu Białoruskiego)
Od autora:
"Pamiętajmy o 17 września 1939. Jest to rocznica sowieckiej agresji na Polskę”.
Karteczki z taką krótką, lecz dosadną treścią własnego pomysłu naklejałem wrześniami w latach 80-tych w Trójmieście: w SKM-ce, po domach i ulicach. W jednej kieszeni wiatrówki karteczki, w drugiej klej i do akcji! Można było za to nieźle beknąć, patrole ZOMO węszyły za takimi „zakłócającymi publiczny ład i porządek”, ale czas połowy września nie związany z żadnymi wielkimi patriotycznymi rocznicami nie powodował szczególnej mobilizacji tych służb tajnych i bezpłciowych. (...)
https://www.salon24.pl/u/witas1972/230288,17-wrzesnia-1939-moglo-byc-inaczej
Dlatego też tak duże i tak bardzo przykre wrażenie wywarło na mnie nazywanie w wolnym kraju sowieckiej agresji na Polskę - beztroskim neutralnym"wejściem Związku Sowieckiego na zachodnią Ukrainę i zachodnią Białoruś". Przez niby historyka, ale za to aż za bardzo urzędnika państwowego.
Dobrze choć, że nie powtórzył on stalinowskiego z 17 września'39 pretekstu (karykaturalnego) :
"wzięcia pod obronę ludności i majątku ludności Zachodniej Białorusi i Zachodniej Ukrainy"
I jeszcze jedno - nawet odnosząc się do wydarzeń niedawnych, za jego życia, ów "historyk" i niestety urzędnik pełniący nadal popełnił kolejny fałsz, a nawet dwa:
"wejście zdecydowane wtegoroczne do Donbasu i Ługańska"
= Miasto Ługańsk i wschodnią część Donbasu siły rosyjskie (lub prorosyjskie wspomagane przez regularne oddziały rosyjskie) opanowały siłą i podstępem już w 2014 roku, więc nazywanie tego "wtegorycznym wejściem" (pewnie chodziło o tegoroczne, ale kto go tam wie?) jest równie głupie i fałszywe jak całe omawiane zdanie.
Jak myślisz, szanowny Czytelniku - Kto jest autorem publicznie wygłaszającym te nieprawdziwe i obraźliwe dla polskiej Pamięci Historycznej przekłamania?
Proszę o umieszczanie swoich typów w komentarzach.
Na razie, w prywatnym sondażu wśród znajomych historyków otrzymałem odpowiedzi:
"Lewak"
"To pseudo Polak z PO, albo SLD albo ukraiński dupek jakiś"
"Jakiś konserwatywny Anglik?"
Dla niecierpliwych, chcących się natychmiast zapoznać z odpowiedzią na to pytanie, umieszczam link wywiadu, w którym padają te szokujące słowa. Jeszcze bardziej przerażająca jest wiedza, kto je wygłasza!
Odpowiedź jest pod linkiem - wystarczy naprowadzić kursor i kliknąć. Cała wypowiedź i kilka podobnie kuriozalnych:
https://www.youtube.com/watch?v=hYY1l6ZXcZw&t=420s
Przypisy i źródła:
* - witas1972/979505,rosyjski-minister-chlubi-sie-paktem-z-hitlerem-i-boleje-nad-okryciem-prawdy
** - witas1972/669865,porucznik-jan-bolbott-na-scianie-wschodniej-tak-jak-raginis-ale-bardziej
wielkahistoria.pl/sarnenski-rejon-umocniony-tak-powstala-polska-linia-maginota-na-kresach-wschodnich
sztetl.org.pl/679-krasnystaw/99-historia-spolecznosci/137534-historia-spolecznosci
witas1972/1211080,prezes-ipn-dr-nawrocki-zaniza-liczbe-ofiar-sowieckiego-ludobojstwa-i-wychwala-putina
witas1972/807530,8-wrzesnia-1939-padla-warszawa-ale-tylko-wg-sowieckich-mediow
witas1972/669865,porucznik-jan-bolbott-na-scianie-wschodniej-tak-jak-raginis-ale-bardziej
Poniżej fotokopia sowieckiej gazety z listopada'39, gdy na okupowanych terenach WSCHODNIEJ Polski odbyły się sowieckie pseudo-wybory.
OŚWIADCZENIE DEPUTATÓW LUDOWEGO ZGROMADZENIA ZACHODNIEJ UKRAINY Z POWODU "DONIESIEŃ" AGENCJI REUTERS O WYNIKACH WYBORÓW DO LUDOWEGO ZGROMADZENIA ZACHODNIEJ UKRAINY (...)
Frekwencja, co całemu światu jest wiadome, w wyborach z najbardziej demokratycznym prawem wyborczym, wyniosła 92,83 %.
20 lat temu angielscy i francuscy imperialiści oddali Zachodnią Ukrainę swoim psom łańcuchowym - polskim panom na rozkradzenie (...)
Przyjęci w szczęśliwą i przyjazną rodzinę narodów ZSRR robotnicy Zachodniej Ukrainy..."
= Zaskakuje zbieżność nazewnictwa sowieckiej agitki z czasów Stalina i współczesnego nam "historyka" i urzędnika państwowego - ostatnie, niestety jeszcze, bez cudzysłowu...
Sowiecka notatka prasowa o wręczeniu 17.IX.1939 ambasadorowi Polski w Moskwie noty o"przekroczeniu granicy i wzięcia pod swoją obronę ludności i majątku ludności Zachodniej Białorusi i Zachodniej Ukrainy"
Prawie jak wypowiedź ministra Putina od historii i propagandy tow. Władimira Miedinskiego:
- "Poważnym błędem władz ZSRR na "ideologicznym froncie" było odkrycie prawdy o tajnym protokole do sowiecko-niemieckiej umowy o nieagresji 23 sierpnia 1939 r."
[= "Серьезной ошибкой властей СССР на "идеологическом фронте" было сокрытие правды о секретном протоколе к советско-германскому договору о ненападении 23 августа 1939 г."]
Bardzo podoba mi się jedno z podsumowujących zdań artykułu "doktora nauk historycznych" Miedinskiego (kilka lat temu publicznie udowadniał, że nie było żadnej agresji ZSRR na Polskę w 1939 r., bo "agresja to gdy szturmują stolicę", a jedynie "operacja policyjna prawie bez strat po stronie sowieckiej"):
- "Tajny protokół i umieszczone w nim "strefy interesów" pozwoliły uniknąć wojny z Niemcami po klęsce Polski. Armia Czerwona faktycznie uchroniła od faszystów Zachodnią Ukrainę i Białoruś, bezpiecznie oddalając na zachód i naszą granicę"
[= "Секретный протокол и зафиксированные в нем "сферы интересов" позволили избежать войны с Германией после поражения Польши. Красная Армия по сути уберегла от фашистов Западную Украину и Белоруссию, спасительно отодвинув на запад и нашу границу." ]
"..kilka Twoich powstańczych tekstów pisanych w sierpniu 2009 i Twoje komentarze i interpretacja faktów w tym opis próby połączenia Starego Miasta z Żoliborzem są niesamowite. Powiem szczerze, że te Twoje teksty, wraz z książką Zbigniewa Sadkowskiego "Honor i Ojczyzna", należały do głównych motywów mojego zainteresowania się szczegółami." ALMANZOR 22.08
..."notki Witka, które - pisane na dużym poziomie adrenaliny - raczej się chłonie niż czyta." "
Prawda o Powstaniu, rozpoznawana na poziomie wydarzeń związanych z poszczególnymi pododdziałami, osobami, czy miejskimi zaułkami ma niespodziewaną moc oczyszczania Pamięci z ideolog. stereotypów i kłamstw. Wszak Historia w gruncie rzeczy składa się z prywatnych historii. Prawda na poziomie Wilanowskiej_1 jest dużo bardziej namacalna i bezdyskusyjna niż na poziomie wielkiej polityki. Spoza Pańskiego tekstu wyłania się ten przedziwny napęd Bohaterów, o których Pan pisze. I nawet ten najgłębszy sens Ofiar, czynionych bez patosu i bez zbędnych górnolotności"
JES pod "Dzień chwały największej baonu "Zośka"
"350 lat temu Polakom i Ukraińcom zabrakło mądrości, wyrozumiałości, dojrzałości. Od buntu Chmielnickiego rozpoczął się powolny upadek naszego wspólnego państwa. Ukraińcy liczyli że pod berłem carów będzie im lepiej. Taras Szewczenko pisał o Chmielnickim "oj, Bohdanku, nierozumny synu..."
Po 350 latach dostaliśmy, my Polacy i Ukraińcy, od losu drugą szansę. Wznieść się ponad wzajemne uprzedzenia, spróbować zrozumieć że historia i geografia dając nam takich a nie innych sąsiadów (Rosję i Niemcy) skazały nas na sojusz, jeżeli chcemy żyć w wolnych i niepodległych krajach. To powrót do naszej wspólnej historii, droga oczywiście ryzykowna na której czyha wiele niebezpieczeństw (...)
"Более подлого, низкого, и враждебно настроенного к России и русским человека чем Witek, я в Салоне24 не видел"
= "Bardziej podłego, nikczemnego i wrogo nastawionego do Rosji i Rosjan człowieka jak Witek, ja w Salonie24 nie widziałem" AKSKII 13.2.2013
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura