Byłem szczerze wzruszony upominaniem się o mnie Giz-a (3miasto), Grugeqa, Amsterna, Koteusza i innych. Znalazłem w tym jakiś symbolizm – Kresowa żarliwość Giza, pragmatyczna uporczywość Grudeqa, metodyczna lojalistyczna, lecz solidna Solidaritat Amsterna. Nie wiem czy bez tych trzech oraz bardzo miłej postawy innych salonowiczów wróciłbym tu jako Witek.
Niestety nie mogę dużo o jego przeżyciach historycznych tzn. wojennych napisać. Skazany zaocznie dwukrotnie w 1944 i 45 r. na karę śmierci za działalność w podlaskiej AK, szczęśliwie uniknął komunistycznej sprawiedliwości, nigdy nie zawierzając ogłaszanym amnestiom i wolał żyć pod zmienionym nazwiskiem do 1990 r. niż ujawnić się. Przykład „Nila”, „Radosława”, „Anody” i innych „Zośkowców” oraz tysięcy pozamykanych po 1947 r. przez UB amnestiowanych AK-owców pokazał, że miał rację.
Nie uwierzył też Mikołajczykowi, że wywalczy on przy sowieckiej Armii i żydowskiej „bezpiece” wolną Polskę. Przykład sekretarki prezesa i setek tysięcy zwolenników PSL pozostawionych przez niego na pastwę UB i totalitarnego okrucieństwa pokazuje, że znowu miał rację. Po uniknięciu cudem kotła na warszawskim Mokotowie uciekł na dzikie ziemie odzyskane i osiedlił się w pobliżu granicy, planując „skok na Zachód”. Być może pomagał w ewakuacji innych niewidzących dla siebie przyszłości w PRL. Wg legendy rodzinnej uznał wraz z Babcią, że miejsce Polaków jest w Polsce, dla Jej przyszłości należy kształtować przyszłe jej pokolenia, a nie zostawiać tego „niegramotnym” – jak mawiał. Do dziś jego byli podwładni wspominają go z wielkim szacunkiem, przypominając jak wiele mu zawdzięczają (również niełatwej umiejętności pędzenia smacznego bimbru, nalewek owocowych, miodu itp.).
O swojej wojennej drodze wspominał bardzo rzadko, właściwie są to strzępki zapamiętanych rozmów, impulsywnych opinii czy żartów. Na wszelkie pytania co robił „gdy gonili hitlerowca”, nawet na prowokacyjne dziecięce zapytanie „Dziadku, a ty naprawdę całą wojnę siedziałeś dupą na piecu?” (zasłyszane z jakiegoś wojennego filmu, które z wielkim zapałem razem z Nim oglądałem), on odpowiadał niezmiennie: „Nie pamiętam” albo „Już zapomniałem, stary jestem”.
-„Te pepesze to miały odrzut w górę! Kiedyś do mnie z kilku metrów taką serię zasunął, a że mu lufa poszła do góry, to mnie tylko tynk z sufitu obsypał.”
-„To musiało być w jakimś po mieszczeniu?”– przytomnie zapytałem.
-„Wszedłem na pierwsze piętro kamienicy, podszedłem do drzwi, ale że byłem tam pierwszy raz, nie byłem pewny, czy dobrze trafiłem, więc przystanąłem i wstrzymałem oddech. Wtedy coś niepokojącego wyczułem szóstym zmysłem za tymi drzwiami i zrobiłem kilka kroków w tył. Momentalnie otworzyły się drzwi, wyskoczył z nich żołnierz z pepeszą, więc ja w nogi, przeskoczyłem poręcz schodów i w dół. Jak leciałem po schodach to słyszałem serie z pepeszy i czułem spadający tynk. Na dole skręciłem w wejście do ogrodu, nie główne, w ogrodzie rosły takie gęste zarośla, wskoczyłem w nie, potem z rozpędu przez wysoki płot i tyle mnie widzieli. Miałem na sobie cienki, długi płaszcz, taką jesionkę, potem zobaczyłem, że jest podziurawiona kulami. Nie wszystkie kule poszły w sufit…”
Wtedy dziadek zreflektował się, że poszedł za daleko i odparł:
-„Smarkaczu, za mądry nie bądź. Mieli i szkopy pepesze…”
Pamiętam, że podświadomie ukryłem to odkrycie w swojej pamięci i pochwaliłem się tylko jednemu lub dwóm kolegom. Trwała jeszcze mroczna noc stanu wojennego…
Kiedyś podczas programu o polskim pistolecie maszynowym „Mors” Dziadek pochwalił go, mówiąc, że z niego strzelał gdzieś ćwiczebnie chyba i był to dobry sprzęt. Lepszy od radzieckiego (na szczęście) i angielskiego (Sten).
W ogóle przedwojenne rzeczy otaczał estymą, określenie „jak przed wojną” było w jego ustach najwyższej klasy komplementem – czasem (well -bardzo rzadko), gdy zrobiłem idealny porządek tak mówił. I jak został porządnie obsłużony w restauracji, u fryzjera, w sklepie (polonijnym, bo w innym wykluczały to warunki i kultura sprzedaży).
Nie za bardzo lubił Piłsudskiego i jego ludzi, co mnie zadziwiało, natomiast wspominał zjedzony obiad z Romanem Dmowskim i chyba pod jego urokiem kształtowały mu się poglądy polityczne do 1939 roku. Może da się to sprawdzić, bo był redaktorem gazety gimnazjalnej w wojewódzkim mieście, jakieś egzemplarze pewnie ocalały. Zresztą młodzież wtedy była raczej antyestablishmentowa, wychowana przez Sienkiewicza (którego piłsudczycy zwalczali) i ideały narodowe.
Wylewnie opowiadał o wykupieniu kilku Polaków, których „ruscy złapali na granicy niemieckiej”. Było to w 45 czy 46 r. - sprawa jakaś złodziejska, nie polityczna, Ruscy Polakom czy odwrotnie podprowadzili konie, ci krzątali się w pasie granicznym i patrol ich zwinął. Jako, że byli pracownikami Dziadka państwowego przedsiębiorstwa, to on pojechał do komandira „wyjasniat’ deło”. Jako, że rosyjski znał prawie jak polski i ruski narod w jakimże stopniu, wziął jako wykup parę kanek bimbru i misja oswobodzenia delikwentów, choć ryzykowna (można było być posądzonym o współudział), zakończyła się pełnym sukcesem. Uratowani, mający już przed sobą perspektywę wycieczki daleko na wschód, całowali go po rękach. Oficer radziecki w tym przypadku też okazał się człowiekiem.
6 lat wcześniej, po klęsce wrześniowej, Dziadek przy przekraczaniu linii demarkacyjnej (granicy przyjaźni powstałej na mocy paktu z 28.09.1939 ) został też zatrzymany i jakoś się wyłgał chęcią powrotu do domu. Nie pamiętam po której stronie i komu się tłumaczył, chyba Sowietom. Skończyło się szczęśliwie.
Trzeba było mieć dużo szczęścia, żeby przeżyć ten okres od 1939 do 56.
Dziadek szczęściu starał się pomagać i zapisał się, jak wszyscy dyrektorzy państwowych jednostek (innych nie było) do Przewodniej Siły Narodu. Ale potem jak wszystkich hurtowo z niej wyrzucali (w okolicach 56 – nie znam szczegółów – może ktoś przybliży) i kazali się ponownie zapisywać, to Dziadek się już wypiął i odmawiał do końca. Był ponoć jedynym niepartyjnym dyrektorem w województwie. Ale narady resortowe musiał zaliczać i był specem w najpopularniejszej na nich czynności – spaniu z otwartymi oczami i bez chrapania.
Komentarze
Pokaż komentarze (13)