Jeśli teorie buddyjskie są prawdziwe, jestem kolejnym wcieleniem Warszawskiego Powstańca. Lub co najmniej walczącego w Powstaniu’1944 . Dziwne zastrzeżenie wyjaśnię później. I pewnie w nim poległego… Pewnej parnej, letniej nocy przy dużej ilości środków dopingujących ciało i umysł prawie to zobaczyłem. Taka „wizja” albo …
Wyjaśniałoby to moją niezwykłą fascynację dla tego wyjątkowego wprawdzie wydarzenia historycznego, przeczącą zdrowemu rozsądkowi i posiadanej wiedzy.
Fascynacji, która z biegiem lat wzrasta, chociaż od zawsze była niemała – „Pamiętnik żołnierzy baonu „Zośka” przeczytałem po raz pierwszy w wieku 9 lat. Nie wszystko rozumiałem, wyobrażenia moje były naiwne i fragmentaryczne, jednak pochłonęły mnie całego przygody „Leszczyca” (Tadeusz Sumiński) „Słonia”, „Xięcia”, „Kierosa” i „Sępa” opisane w rozdziale „Przez Kampinos na Starówkę” bardziej niż awantury Tomków Sayera i Szklarskiego, Olda Sutherhanda i innych nominalnych młodzieżowych bohaterów.
Do tego przyczynił się prawdziwy kult Powstania Warszawskiego panujący w Domu moich Dziadków. O Dziadku już pisałem, o Babci nie i to jest kolejny dowód jak niesprawiedliwy jest nasz świat. Nikt nie wywarł na mój rozwój większego wpływu jak Ona. Nie rozpisując się o Niej, bo to temat warty osobnego tekstu, muszę przypomnieć, że oboje Dziadkowie w Powstaniu uczestniczyli . Dużo więcej bez konfabulacji napisać nie mogę, bo na temat swych wojennych przeżyć rozmowni nie byli. Ale Jego Duch był w nich zauważalny, obecny w rozmowach, komentarzach. Przy próbach (syzyfowych) wychowania mnie „na ludzi” argumentem ostatecznym, „przebijającym” moje krnąbrności była „groźba”: „Na powstańca to Ty byś się nie nadawał!” lub „Takim jak Ty w Powstaniu nie powierzono by nawet butelki (zapalającej = podstawowej broni przeciwpancernej pierwszych dni sierpnia’44. Przy okazji – nigdy nie słyszałem z ich ust określenia „koktajl Mołotowa” przy okazji PW). Gdy kiedyś marudziłem, że znowu chcę jeść, Dziadek opowiedział, że miał w oddziale kolegę, który od razu zjadał przydziałową dzienną porcję i potem łaził po bardziej zapobiegliwych, którzy dzielili sobie jedzenie na kilka części, aby mu coś odstąpili.
Przyjaciółka domu ciocia Zosia, warszawianka z ulicy Chełmskiej, wiedząc lub czując moje zainteresowania przysłała mi na wakacje lub ferie zimowe gdy miałem lat 10-11 paczkę z „Kolumbami rocznik 20-ty”. Pamiętam swoje rozczarowanie, bo zwykle przesyłano mi pocztą słodycze, a biedna emerytka zrobiła mi prezent na całe życie. Dziś 3 tomy „Kolumbów” stoją na mojej honorowej półce wraz z „1984”, „Białą gwardią” i „Psami wojny”.
Najlepiej znający mnie człowiek i wybitny znawca reinkarnacyjnych teorii sugeruje raczej ze względu na obrzydliwości mojego charakteru, że poprzednie moje wcielenie walczyło w Powstaniu po drugiej stronie barykad Warszawy. Argumentuje również, że moja fascynacja Powstańcami ( nie Powstaniem !) świadczy o całkowitym przeciwieństwie poprzedniego wcielenia.
Dla osłabienia tej złośliwości przypomniałem wspomnienia Stanisława Likiernika, pierwowzoru „Kolumba” Romana Bratnego, w których natrafiłem na hitlerowca pełnego podziwu dla Polaków:
„… Jeszcze inny, trochę pijany, usiadł na mojej pryczy i powiedział:
- Schade, schade ich bin nicht Pole, ich waere auch Partisan [szkoda, jaka szkoda, że nie jestem Polakiem, też byłbym partyzantem (tu powstańcem –przyp.moje)].
Oczywiście zaprotestowałem gwałtownie: „Nigdy nie byłem partyzantem”.
Poklepał mnie po ramieniu i wyszedł”.
Równie wielki szacunek dla bohaterów stolicy pokazał w swoich listach porucznik Peter Stölten :
„(...)Wspomniałem o pewnej dziewczynie, o której mówiło się w naszej kompanii. (…) gdy inni ludzie pełzli po ziemi wśród gwizdu granatów nad ich głowami, błysku strzałów i huku działek szturmowych, skamląc jak opętani, ta dziewczyna stała wyprostowana ze spokojnym, poważnym wyrazem twarzy, lekko tylko kiwając głową nad tym szalonym zachowaniem wywołanym strachem o życie. Stała w ogniu, w obłąkaniu, nietknięta”.
(z "Powstanie Warszawskie 1944" red.S.Lewandowska, B.Martin )
Oczywiście tymi dwoma przykładami szlachetnych nie chcę przysłaniać blisko 200 tysięcy cywilnych ofiar bezwzględnego, bezdusznego wykonywania rozkazu Himmlera o zgładzeniu Warszawy i wszystkich jej mieszkańców [„Warschau wird glattrasiert” co można przetłumaczyć : ma być wygolona z powierzchni ziemi]. Niestety zabrakło nad Wisłą innego niemieckiego generała Dietricha von Choltitz, który potrafił nie wykonać obłąkańczego rozkazu Hitlera o zniszczeniu miasta Paryż przed oddaniem go wrogowi.
Inna sprawa, że nie było komu oddać Warszawy, bo Stalinowi nie zależało na ocaleniu buntowniczego miasta, według hitlerowskich raportów "źródła 4/5 wszystkich ich problemów z ruchem oporu na terenie Polski". Wiedząc to i planując nową, sowiecką okupację naszego kraju i narodu, wolał ostatecznie rozwiązać kwestię warszawskiego podziemia rękoma swoich dawnych sojuszników. Niewykluczone, że nawet gdyby taki drugi generał von Choltitz zbojkotował zbrodniczy nakaz Hitlera, to Stalin nie wykorzystałby okazji i ociągał się z zajęciem miasta, aż trafiłby do niego lojalny fanatyk typu Reinefartha (natabene który swoją wspaniałą karierę kontynuował i w "zdenazyfikowanej" Republice Federalnej Niemiec.)
Niepisaną (niepodpisaną tym razem) współpracę hitlerowsko-sowiecką w Warszawie latem 1944 ktoś nie bez racji nazwał ostatnim akordem paktu Ribbentrop-Mołotow, który de facto był porozumieniem Hitler-Stalin.
Hipotezę tę potwierdza np. całkowity brak zwalczania niemieckich wojsk przez sowieckie lotnictwo na terenie Warszawy podczas trwania Powstania (z wyjątkiem trzech ostatnich tygodni gdy siły polskie już dogorywały), a nawet sześciotygodniowe faktyczne (choć pewnie nie umówione) zawieszenie ognia sowieckiej artylerii na obszarze lotniska Okęcie, które wykorzystywała Luftwaffe wyłącznie do równania z ziemią stolicy - rzecz niespotykana na całym froncie wschodnim II wojny!
Dla zrozumienia ówczesnych nastrojów mieszkańców Warszawy, których postawa znacząco zdecydowała o przetrwaniu Powstania poza pierwsze dni zaplanowanej akcji, bardzo pomocny wydaje się fragment wspomnień legendarnego "Kuriera z Warszawy" Jana Nowaka-Jeziorańskiego:
„Konspiracja już się skończyła. Wydaje się, że jestem przybyłym dopiero co z Londynu. Wywołuje to sensację, patrzą na mnie jak na nadprzyrodzone zjawisko. Zostaję zasypany pytaniami kiedy przyjdą Anglicy i Amerykanie, czy będzie desant w Warszawie. Kłamię jak z nut. W tym momencie i nastroju za żadne skarby świata nie zdobyłbym się na słowa prawdy.”
„ ...Oglądamy scenę, której nie zapomnę póki żyję.
Mieszkańcy pobliskich domów bez żadnego rozkazu z góry budują barykadę. Jedni kopią rów, drudzy wyrzucają przez okna co im pod rękę popadnie. Za mało jest łopat i kilofów, więc niektórzy wyrywają bruk gołymi rękoma, ale robią to w z takim niebywałym zapałem i poświęceniem, że w kilkanaście minut powstaje głęboki rów.
Wtem z dala ukazuje się niemiecki samochód pancerny!
Nasz zdobyty z wymalowaną kotwicą ‘PW’. Następuje wybuch szalonego entuzjazmu. Ludzie odrzucają kilofy i - jak na komendę – zaczynają śpiewać „Warszawiankę”. Śpiewa cała ulica od Placu Napoleona po Marszałkowską. Niskim, potężnym basem śpiewa stary Pełczyński, wychowanek Apuchtinowskiej szkoły:
Oto dzień krwi i chwały,
Oby dniem wskrzeszenia był…
Ogarnia mnie uniesienie, jakiego nie doznałem i nigdy później. Za tę jedną scenę oddałbym całe życie.
Czuję obecność tych spod Belwederu i Arsenału. Niewidoczni, są teraz z nami, wmieszani w ten radosny tłum.”
Mam nadzieję, że oprócz osobistych niedokończonych refleksji i odczuć zdołałem do tekstu wnieść pewną ilość przydatnych w temacie zbliżającej się rocznicy wiadomości, do wymienionych powyżej najciekawszych lektur wspomnieniowych dotyczących Powstania Warszawskiego dodam jeszcze:
J.S.Stawiński „Godzina W”, „Węgrzy”, „Kanał”, „Młodego warszawiaka zapiski z urodzin” (proszę się nie zniechęcać, wszystko to krótkie nowele, świetnie napisane, tchnące autentyzmem i brakiem patosu);
B.Wojciechowski „W Powstaniu na Mokotowie”,
D.Kaczyńska „Byli żołnierzami „Parasola”,
A.Kamiński „Zośka i Parasol” (dalszy ciąg „Kamieni na szaniec” tegoż autora),
A.Bortkiewicz-Celińska „Batalion Zośka”
E.Ostrowska „W Alejach spacerują Tygrysy”;
A dla pragnących przestudiować szczegółowiej przebieg walk powstańczych polecam A.Bortkiewicz „PW. Zarys działań natury wojskowej”. Napisany świeżo po bitwie w latach 40- i 50-tych, wydany w 1958 roku pozostaje najkompetentniejszym źródłem wiedzy o zmieniającej się sytuacji militarnej w Warszawie między lipcem a październikiem 1944.
O uznaniu wyjątkowości walk Powstania Warszawskiego przez Niemców świadczy opinia fanatycznego rasisty Heinricha Himmlera wygłoszona do uczniów szkoły SS:
"walki w Warszawie należą do najbardziej zaciętych w tej wojnie i mogą być porównywane tylko z walkami o Stalingrad.
[= „der Kampf in Warshau ist der haerteste in dieser Zeit und er ist vergleichbar mit Kampf in Stalingrad, so schwerigste“ ]
.... walkę w Warszawie pod dowództwem Polaka Bora, której przykładem moglibyśmy się umocnić i w tej postawie niezłomnej wiary w zwycięstwo, nieulegania nigdy, powinniśmy wychować naszą młodzież".
http://www.abmp3.info/mp3/1944-09-21-heinrich-himmler-rede-vor-wehrkreisbefehlshabern-und-schulkommandeuren-in-jaegerhoehe.html
oraz ustanowieniem i zaprojektowaniem przez samego Hitlera specjalnej odznaki naramiennej dla weteranów tej bitwy, dopiero szóstej w pięcioletniej wtedy wojnie, tzw. Warschauerschild.
Odznak naramiennych za walki w II wojnie światowej trwającej 6 lat niemieckie dowództwo ustanowiło 6 (słownie: SZEŚĆ) za :
. desant i obronę Narwiku w 1940 r.,
. 5-miesięczną obronę okrążonego Holmu (w 40-stopn. mrozie!) Ostfront ‘42
. walki uliczne na Krymie i roczne zdobywanie Sewastopolu Ostfront 1941/42,
. 2-miesięczną zimową obronę okrążonego Demiańska Ostfront 1942
. 9-miesięczną obronę kubańskiego przyczółka [Gotenkopf = głowa Gota 1943
. 2-miesięczne walki przy tłumieniu Powstania Warszawskiego 1944
Więcej na ten temat w "NAJWIĘKSZY HOŁD DLA POWSTANIA - OD WROGA"
Dla przybliżenia klimatu PW polecam najbliższy mi współczesny utwór o PW:
"..kilka Twoich powstańczych tekstów pisanych w sierpniu 2009 i Twoje komentarze i interpretacja faktów w tym opis próby połączenia Starego Miasta z Żoliborzem są niesamowite. Powiem szczerze, że te Twoje teksty, wraz z książką Zbigniewa Sadkowskiego "Honor i Ojczyzna", należały do głównych motywów mojego zainteresowania się szczegółami." ALMANZOR 22.08
..."notki Witka, które - pisane na dużym poziomie adrenaliny - raczej się chłonie niż czyta." "
Prawda o Powstaniu, rozpoznawana na poziomie wydarzeń związanych z poszczególnymi pododdziałami, osobami, czy miejskimi zaułkami ma niespodziewaną moc oczyszczania Pamięci z ideolog. stereotypów i kłamstw. Wszak Historia w gruncie rzeczy składa się z prywatnych historii. Prawda na poziomie Wilanowskiej_1 jest dużo bardziej namacalna i bezdyskusyjna niż na poziomie wielkiej polityki. Spoza Pańskiego tekstu wyłania się ten przedziwny napęd Bohaterów, o których Pan pisze. I nawet ten najgłębszy sens Ofiar, czynionych bez patosu i bez zbędnych górnolotności"
JES pod "Dzień chwały największej baonu "Zośka"
"350 lat temu Polakom i Ukraińcom zabrakło mądrości, wyrozumiałości, dojrzałości. Od buntu Chmielnickiego rozpoczął się powolny upadek naszego wspólnego państwa. Ukraińcy liczyli że pod berłem carów będzie im lepiej. Taras Szewczenko pisał o Chmielnickim "oj, Bohdanku, nierozumny synu..."
Po 350 latach dostaliśmy, my Polacy i Ukraińcy, od losu drugą szansę. Wznieść się ponad wzajemne uprzedzenia, spróbować zrozumieć że historia i geografia dając nam takich a nie innych sąsiadów (Rosję i Niemcy) skazały nas na sojusz, jeżeli chcemy żyć w wolnych i niepodległych krajach. To powrót do naszej wspólnej historii, droga oczywiście ryzykowna na której czyha wiele niebezpieczeństw (...)
"Более подлого, низкого, и враждебно настроенного к России и русским человека чем Witek, я в Салоне24 не видел"
= "Bardziej podłego, nikczemnego i wrogo nastawionego do Rosji i Rosjan człowieka jak Witek, ja w Salonie24 nie widziałem" AKSKII 13.2.2013
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura