Polskie sądy są przeciążone. Wiele spraw, którymi się zajmują to wykroczenia trafiające na wokandę na wniosek Policji. Policji, której funkcjonariusze… nie stawiają się następnie na rozprawach. Ma to przełożenie na długość procedowania oraz skutkuje marnotrawieniem publicznych pieniędzy.
Zgodnie z art. 17 § 1 kodeksu „oskarżycielem publicznym we wszystkich sprawach o wykroczenia jest Policja, chyba że ustawa stanowi inaczej”. Wynika z tego, że każde wykroczenie zakończone skierowaniem postępowania do sądu, niesie za sobą konieczność stawienia się odpowiednich funkcjonariuszy Policji na rozprawach. Jak pokazuje praktyka, w sprawach o wykroczenia bardzo często zapadają wyroki uniewinniające. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest fakt, że przedstawiciele Policji często w ogóle nie poczuwają się do obowiązku stawienia się na rozprawach. Przypomnijmy, że „podstawę do wszczęcia postępowania stanowi wniosek o ukaranie złożony przez organ uprawniony do występowania w charakterze oskarżyciela publicznego w danej sprawie[1]”. Praktyka pokazuje więc, że funkcjonariusze Policji mimo, że sami zdecydowali, że dana sprawa powinna znaleźć się na wokandzie, nie uznają za stosowne przybyć na rozprawę.
W 2011 roku do sądów skierowano 377.135 wniosków o ukaranie sprawców wykroczeń. Każda z tych spraw generuje koszty dla budżetu państwa. Koszty, których można byłoby uniknąć, gdyby funkcjonariusze decydowali się na częstsze karanie sprawców wykroczeń mandatami lub środkami oddziaływania pozakarnego[2]. Biorąc pod uwagę fakt, że często policjanci nie stawiają się na rozprawach, są to pieniądze regularnie wyrzucane w błoto. Warto też wspomnieć o tym, że beztroskie zrzucanie na barki sądów tysięcy spraw o wykroczenia powoduje, że są one coraz bardziej „niedrożne”. Sytuacja ta powodujecoraz dłuższe oczekiwania na rozprawy i ich coraz niższą jakość.
Warto zastanowić się nad wprowadzeniem takich zmian w prawie, które zmuszą Policję do bardziej racjonalnych działań. Z powodu nadgorliwości niektórych funkcjonariuszy do sądów trafiają sprawy o błahe wykroczenia, pomimo to sędziowie muszą nad nimi pracować. Bardzo często sprawcami wykroczeń kierowanych do sądów są kibice, których obecna władza traktuje „specjalnie”. Restrykcyjne przepisy prawne dotyczące imprez masowych powodują nagminne stawianie przed sądem ludzi, którzy popełnili czyny o niskiej szkodliwości społecznej. Sądy, zamiast być stopniowo udrażniane, zapychane są więc absurdalnymi sprawami o wykroczenia. Tracą na tym wszyscy: budżet państwa, sędziowie, a przede wszystkim zwykli obywatele, którzy muszą miesiącami, a nawet latami czekać na rozprawy w sprawach dla siebie ważnych.
W związku z wątpliwościami jakie wzbudza wykonywanie przez Policję funkcji oskarżyciela publicznego w sprawach o wykroczenia, złożyłem do Najwyższej Izby Kontroli wniosek o przeprowadzenie odpowiedniej kontroli. Liczę na konkretne odpowiedzi w kwestiach porównania liczby spraw wniesionych przez Policję z liczbą tych, które zakończyły się wyrokami uniewinniającymi. W przekazanym piśmie zwracam się również z prośbą o uwzględnienie w raporcie wyliczeń finansowych dotyczących kosztów postępowań wszczynanych na podstawie wniosków Policji, które obciążają budżet państwa.
[1] Art. 57 § 1 kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia
[2] Przewidzianymi w art. 41 kodeksu wykroczeń
Z wykształcenia - prawnik. Z doświadczenia - doradca podatkowy, prawnik, urzędnik i przedsiębiorca. Z zamiłowania - publicysta, gracz komputerowy (hm... niepraktykujący) i czytelnik dobrej książki historycznej i sf. W sferze publicznej najbardziej interesują mnie odpowiedzi na trzy pytania: "kto za tym stoi", "kto za to płaci" i "kto za to beknie" - czyli - ekonomiczna analiza prawa :-)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka