Podczas środowej debaty nad przyjęciem budżetu państwa na rok 2013 Minister Finansów Jacek Vincent-Rostowski z mównicy sejmowej stwierdził, że rzekomo pochwalam politykę gospodarczą rządu Donalda Tuska.
Chciałbym tylko zacytować pana posła Wiplera. Dzisiaj rano w TOK FM chwalił się, że Polska w latach kryzysu, 2008–2012, stworzyła 965 tys. nowych miejsc pracy. To za naszych rządów. [...] Niemcy stworzyły 1675 tys., Polska na drugim miejscu – Niemcy: dwa razy więcej ludności niż Polska. Ale tak naprawdę bardziej mi chodziło o inne daty. Chciałbym podziękować za tę wypowiedź w radiu. Chyba 200–300 tys. osób słucha Radia TOK FM rano, a więc dziękuję za tę pochwałę i za reklamę skutecznych działań rządu Donalda Tuska na rynku pracy.”[1]
Nie będę owijał w bawełnę. Minister finansów kłamie. Na dowód fragment mojej wypowiedz o polityce gospodarczej rządu Tuska w TOK FM:
"Ten rząd ma poważne kłopoty, które wynikają z tego, jak rządził w trakcie ostatnich pięciu lat, a nie z tego, że sytuacja międzynarodowa, sytuacja w Europie się pogarsza, bo ona jest zła od kilku lat. Dlatego mówiliśmy, że jeżeli idą ciężkie czasy, a mówiliśmy o tym już od kilku lat, a w tamtym czasie rządzący cieszyli się, że są „zieloną wyspą” ( Grecja nota bene też była wtedy zieloną wyspą), to krótko mówiąc czekaliśmy na coś, co się nieuchronnie wydarzy. I w tym momencie, to co ma teraz miejsce w Polsce, to nie jest kryzys, to jest wynik, to jest konsekwencja tego, w jaki sposób państwo polskie jest rządzone, w jaki sposób polityka gospodarcza była prowadzona w trakcie ostatnich pięciu lat (…)
Podniesienie składki rentowej to jest podniesienie bezrobocia o 150 tys. osób . Mówiłem o tym w zeszłym roku podczas debaty nad podnoszeniem składki rentowej i pytałem ministra Rostowskiego i przypominałem mu, że jeszcze dwa lata temu wierzył w to i wiedział, że podniesienie składki rentowej to jest zabicie miejsc pracy, przypominałem mu jego własne cytaty. On wtedy odpowiadał, że przedsiębiorcy mają bardzo dużo zaskórniaków i nie ma innej możliwości sięgnąć do tych zaskórniaków, niż podniesienie składki rentowej, i uciekał od tej konsekwencji, jaką jest w przypadku podniesienia składki rentowej utrata miejsc pracy."
Faktycznie - same pochwały rządów Tuska-Rostowskiego.
Dokładny fragment mojej wypowiedzi, który fałszywie "przytoczył" Minister, brzmiał następująco:
,,My [jako Prawo i Sprawiedliwość] obniżyliśmy najgłębiej w Europie środkowej po ‘89 roku składki, opodatkowanie pracy, takie oakcyzowanie pracy, jaką jest składka rentowa i efekt był taki, że trakcie pierwszych 4 lat rządów Donalda Tuska, przybyło prawie milion miejsc pracy. Prawie połowa miejsc pracy, które przybyły w Europie to była konsekwencja m.in., nie tylko, ale w olbrzymiej mierze tego, że o 7 punktów procentowych została obniżona składka rentowa, zostało obniżone opodatkowanie pracy podatkiem PIT i takie były konsekwencje.’’[2]
Audycja w Radiu TOK FM z moim udziałem jest do odsłuchania w internecie.
W świetle tych faktów przypisywanie sobie przez ministra Rostowskiego zasług w tworzeniu nowych miejsc pracy trzeba uznać za wyjątkową bezczelność, porównywalną chyba tylko z zarzucaniem mi "chwalenia polityki gospodarczej Donalda Tuska"!
Liczę na to, że z kłamstw na mój temat, które padły podczas debaty budżetowej rozliczy Jacka Vincenta-Rostowskiego Komisja Etyki Poselskiej. Składam wniosek o ukaranie Ministra Finansów i jednocześnie posła okręgu Warszawa w trybie art. 147 ust. 1 Regulaminu Sejmu.
Niestety, dosyć przewidywalne były reakcje części mediów. Natychmiast podchwyciły słowa Ministra Finansów i reakcję, jaką wywołały na sali sejmowej po to by ,,przykryć” przyjęcie głosami koalicji rządzącej nierealnego i szkodliwego budżetu na rok 2013.
Gazeta.pl napisała:
"Jacek Rostowski zaczął od zacytowania posła Wiplera, który rano był gościem Poranka Radia TOK FM. - Pan poseł chwalił, że Polska w latach kryzysu 2008-2012 stworzyła 965 tys. nowych miejsc pracy, a Niemcy 1 mln 675 tys. - cytował Rostowski Wiplera i dodał: - Polska na drugim miejscu, Niemcy na pierwszym, ale mają dwa razy więcej ludności. A później Wiplerowi podziękował: - Chyba 200-300 tys. osób słucha TOK FM rano. Chciałem podziękować posłowi za pochwałę i za reklamę skutecznych działań rządu Donalda Tuska na rynku pracy."
Wystarczyłoby minimum rzetelności dziennikarskiej redaktora z Czerskiej, żeby potwierdzić, że Rostowski nie "zacytował", tylko skłamał. Dalej w tekście czytamy:
"Ostatecznie jednak, po wystąpieniu innej posłanki, Wipler wszedł na mównicę i zgłosił wniosek o przerwę. Uzasadniał, że Rostowski wyrwał jego wypowiedź z kontekstu i "zachował się jak kłamca i manipulator", a on chciałby przedstawić pełny kontekst swej porannej wypowiedzi. Marszałek upomniała Wiplera za używanie nieparlamentarnego języka, ale wniosek o przerwę poddała pod głosowanie."
I koniec relacji! Ani słowem o tym, że wytłumaczyłem, na czym polega manipulacja! Czytelnik gazeta.pl ma jasną relację dziennikarską - znowu pisowcy się awanturowali bez powodu...
Równie uczciwą relację opublikowano na wprost.pl. Tytuł: "Rostowski dziękuje posłowi PiS za... "reklamę rządu"". W tekście tylko szyderstwa Rostowskiego, brak mojej bezpośredniej riposty pokazującej absurd jego "zarzutów". Przykre.
Wielokrotnie krytykowałem posunięcia rządu Donalda Tuska. A zwłaszcza przerost zatrudnienia w urzędach administracji, radykalne zwiększenie długu publicznego, wzrost obciążeń podatkowych czy nieudolną walkę z bezrobociem. Tym razem też nie będę milczeć. Zwłaszcza, kiedy jeden z najważniejszych ministrów rządu premiera Tuska ucieka się do bezczelnych kłamstw, żeby przykryć swoją nieudolność.
Minister Finansów konstruując ustawę budżetową oparł swoje założenia na wirtualnych wskaźnikach przewidywanej stopy bezrobocia w 2013 r. Ten sam problem dotyczy wskaźników dochodów z danin publicznych. Mają one rzekomo wzrosnąć w przyszłym roku o odpowiednio z VAT o 4,4 proc; z CIT ok. 6 proc i PIT ok 11 proc.
Optymizm ministra Rostowskiego jest pozbawiony podstaw. Liczy na to, że globalna sytuacja gospodarcza ulegnie w 2013 roku poprawie. Spodziewa się początków wzrostu gospodarczego w Europie i w Polsce. Aby załatać dziurę budżetową, zamierza wyciągnąć 1 mld zł. pochodzących z mandatów.
Jest więcej niż pewne, że budżet uchwalony w środę trzeba będzie nowelizować, by dostosować go do realiów ekonomicznych. Problem polega na tym, że zapłacimy za to wszyscy. Minister Finansów woli uciekać się do kłamstw, niż spojrzeć prawdzie w oczy.
[1].http://orka2.sejm.gov.pl/StenoInter7.nsf/0/C314F0E5F0A2458CC1257AD2007F9222/%24File/30_a_ksiazka.pdf
[2].http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,102433,13034628,Wrobel_do_posla_PiS__Na_ile_wyliczylby_pan_nasza_niepodleglosc_.html
Z wykształcenia - prawnik. Z doświadczenia - doradca podatkowy, prawnik, urzędnik i przedsiębiorca. Z zamiłowania - publicysta, gracz komputerowy (hm... niepraktykujący) i czytelnik dobrej książki historycznej i sf. W sferze publicznej najbardziej interesują mnie odpowiedzi na trzy pytania: "kto za tym stoi", "kto za to płaci" i "kto za to beknie" - czyli - ekonomiczna analiza prawa :-)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka