Środowisko nowoczesnych postępowców nagle zapadło na amnezję i zapomniało, co głosiło przez kilkanaście ostatnich lat. Nagle zaczęło popierać postawy, z którymi od lat walczyło.
Jak powszechnie wiadomo, to co "postępowe" i "nowoczesne" jest lepsze od "skostniałego" i "tradycyjnego". Stąd też wiemy, że singiel, jako postępowy i nowoczesny, jest lepszy od ojca rodziny. Wiemy też, że miłośnik zwierząt jest lepszy od osoby, która zwierzęta zabija. Od wielu lat słyszymy, że jedną z najgorszych przywar jest hołdowanie tradycyjnemu modelowi wielodzietnej rodziny, w której ojciec robi karierę, a matka przede wszystkim zajmuje się domem. Niejednokrotnie mówiono nam, że mieszkaniec dużego miasta, to ktoś lepszy, nowocześniejszy i bardziej postępowy niż osoba pochodząca z małej miejscowości. Wiemy również, że lepsze wykształcenie jest... po prostu jest lepsze niż wykształcenie gorsze.
Ni stąd, ni zowąd w środowiskach postępowych doszło do rozszczepienia osobowości. Zaczęły całą mocą wspierać ojca rodziny przeciwko singlowi. Opowiadają się za myśliwym przeciwko miłośnikowi zwierząt. Głosem swego najbardziej znanego autorytetu moralnego stwierdziły, że prezydentem może zostać tylko robiący karierę ojcec tradycyjnej wielodzietnej rodziny i odmówiły prawa do kierowania krajem wszystkim bezdzietnym. Środowiska postępowe uznały też, że Oborniki Śląskie nie są wcale takie złe, a może nawet lepsze od Warszawy. Magister zaś przy doktorze to jest dopiero ktoś.
Wnioski, jakie można wysnuć na podstawie zaobserwowanych objawów są bardziej przerażające niż same objawy. Rozszczepienie osobowości może być wynikiem stresu pourazowego. Ten diagnozuje się w ciągu 6 miesięcy od pojawienia się czynnika stresującego. Cóż mogło nim być? Co zaszło w ciągu pół roku przed końcem marca 2010, kiedy to doszło do rozczepienia? Co spowodowało, że środowiska postępowe straciły wiarę w głoszone przez siebie wartości?
W połowie listopada 2009 minęła 2. rocznica objęcia urzędu premiera przez Donalda Tuska, z którego rządami środowiska postępowe wiązały liczne nadzieję. Głęboko wierzyły, że spełni on składane obietnice. Czyżby po dwóch latach jego rządów nagle uświadomiły sobie, że nici z podatku liniowego, jednomandatowych okręgów wyborczych, zniesienia ponad 200 opłat urzędowych, uproszczenia procedur zakładania firm, modernizacji PKP, decentralizacji władzy, mądrego wykorzystania funduszy europejskich, reformy systemu ubezpieczeniowego rolników, podziału NFZ-u na kilka konkurujących zakładów ubezpieczeniowych, ograniczenia przywilejów władzy i wielu innych obietnic?
Przejrzeli na oczy?
Inne tematy w dziale Polityka