Widać w Polsce nie ma dżentelmenów.
Oczywiście, w rozumieniu R.Sikorskiego, kandydata na kandydata z PO.
Ale jest porządek.
Przyznawanie dyplomów wyższej uczelni reguluje Rozporządzenie MNiSW z dnia 19 grudnia 2008 roku w sprawie rodzajów tytułów zawodowych nadawanych absolwentom studiów i wzorów dyplomów oraz świadectw wydawanych przez uczelnie (Dz.U. z 2009 Nr 11, poz. 61).
W terminie 30 dni od dnia złożenia egzaminu dyplomowego dokonuje się wpisu do księgi dyplomów oraz sporządza i wydaje absolwentowi dyplom ukończenia studiów wraz z dwoma odpisami i suplementem do dyplomu.
Co się dzieje, jeśli absolwent nie odbierze dyplomu w terminie?
Mało jest takich przypadków, bo w Polsce dyplom wyższej uczelni to duma, a nie jak w Anglii – rzecz niegodna dżentelmena.
Dyplomy przechowywane są kilka lat w dziekanacie, później trafiają do archiwum uczelni. Trzeba zwrócić się podaniem o jego wydanie, ale data na dyplomie jest zawsze datą ukończenia studiów, a nie datą jego wydania.
Radosław Sikorski w „Strefie zdekomunizowanej” odpowiada na pytanie Łukasza Warzechy:
Dyplom ukończenia Oksfordu, który wisi obok zdjęcia z kolegami z klubu, nosi datę dwudziesty trzeci marca 1993 roku. Dlaczego, skoro studia w Oksfordzie ukończył Pan w latach osiemdziesiątych?
„W Anglii stosunek do dyplomu jest całkiem inny niż w Polsce. Nie odbiera go zwykle około połowy absolwentów. Na ogół nie jest im potrzebny, ponieważ w Wielkiej Brytanii jeśli ktoś mówi, że skończył Oksford, to mu się o prostu wierzy. W razie potrzeby można to zweryfikować bezpośrednio na uniwersytecie. Moi koledzy ze studiów – nawet jeśli wydaje się to śmieszne – uważali odbieranie dyplomu za niegodne dżentelmena.
Mam zresztą w Chobielinie dwa dyplomy. Ten, który wisi w dworku, to dyplom mistrza nauk, a dyplom bakałarza - czyli poziom niżej – wisi u moich rodziców w leśniczówce. Oba noszą tę samą datę. Od wieków uznaje się, że dyplom bakałarza z Oksfordu albo Cambridge jest równie dobry jak dyplom mistrza innych uczelni. System działa tak, że po otrzymaniu dyplomu bakałarza jednego z tych uniwersytetów trzeba odczekać rok lub dwa, wysłać czek na piętnaście funtów i wtedy dostaje się dyplom mistrza.
Swój dyplom, ten pierwszy, odebrałem tylko dlatego, że okazał się niezbędny w Polsce. Moją pierwszą, całkowicie regularną pracą w kraju, była posada wiceministra obrony narodowej. Przyszedł do mnie wówczas kadrowiec, powiedział, że ma delikatną kwestię, i spytał, czy mógłby dostać mój dyplom. Wyjaśnił, że w papierach powinien być porządek, a wiceminister powinien mieć wyższe wykształcenie. Dyplom można było na szczęście otrzymać pocztą, ale i tak musiałem na niego czekać aż do następnego roku. Również z powodu angielskiej tradycji. Dyplomy przyznawane in absentia muszą bowiem zaliczyć uroczystą ceremonię wręczania dyplomów absolwentom, podczas której leżą na stole, i dopiero potem są wysyłane do nieobecnych.”
Proponuję oryginalne danie: SŁOWA W SOSIE OSTRO-GORZKIM,produkt ciężko strawny i kaloryczny, okraszony szczyptą humoru i odrobiną ironii. ================================================= Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka