Muzeum Kolejnictwa w Warszawie znajduje się na byłym Dworcu PKP
Warszawa Główna Osobowa w
Warszawie, nieopodal przystanku PKP
Warszawa Ochota.
Funkcjonuje od 32 lat i zgromadziło olbrzymie zbiory. Może się pochwalić m.in. jedynym zachowanym w Europie pociągiem pancernym z czasów II wojny światowej, kolekcją wspaniałych lokomotyw, ale też tysiącami dokumentów, fotografii i rozmaitych przedmiotów związanych z koleją.
Historia tego muzeum, jak mówi Andrzej Goltz – prezes The British-Polish Railway and Industrial Heritage Partnership - Polak urodzony w Londynie, aktywnie działający na rzecz zachowania zabytków po-przemysłowych, przegrywa z wolnym rynkiem.Grunty w centrum Warszawy są smacznym kąskiem dla firm.W 1998 r. dyrekcja PKP wydzierżawiła ośmiohektarową działkę wraz z muzeum firmie Polma, która zamierzała wybudować tam Centrum Handlowe „Galeria Zawisza”,w założeniu większe od Galerii Mokotów, miało zająć ok. 8 hektarów, mieć powierzchnię użytkową do 180 tys. m kw, z multikinem, 150 butikami, parkingiem na 2 tysiące aut i 18-kondygnacyjnym biurowcem, a Muzeum Kolejnictwa planowano przenieść na Pragę w okolice Dworca Wileńskiego.W tle powiązań tych inwestycji pojawiają się nazwiska biznesmenów z największych afer gospodarczych III RP, a także ludzi służb specjalnych PRL. Spółkę Polma kontrolują bohaterowie afer gospodarczych po 1989 r., m.in. były minister współpracy gospodarczej z zagranicą Jacek Buchacz (PSL), Edward Mazur uwikłany w aferę FOZZ, Rudolf Skowroński - biznesmen oskarżony przez łódzką prokuraturę o wręczanie łapówek, Zbigniew Komorowski - najbogatszy poseł PSL - oraz właściciel supermarketów MarcPol Marek Mikuśkiewicz.
Przedawnione winy prezesa
Prezesem Polmy jest Stanisław Filipek, który jako prezes Prosper Banku (w 2001 r. zmienił nazwę na Polski Kredyt Bank SA), łamiąc procedury bankowe, pożyczył 680 tysięcy dolarów mafii pruszkowskiej. ProsperBank - założony w 1990 r. przez biznesmenów i wysokich funkcjonariuszy PZPR - pobił wszelkie rekordy ryzyka. Zanim wchłonął go Kredyt Bank, mógł się pochwalić 40 procentami utraconych kredytów. Wiceprezesem Prosper Banku był Franciszek Gaik, który później także kontynuował działalność biznesową, kierując m.in. przez 4 lata największą spółką motoryzacyjną Zasada SA.
Jak informował „Super Express" z 20 września 2003 r., w sierpniu 1992 r. Wojciech P. („księgowy" mafii pruszkowskiej) i dwaj jego współpracownicy prowadzący firmę Foxpol złożyli wniosek w Prosper Banku o udzielenie 900 tys. dolarów pożyczki na zakup central telefonicznych w Stanach Zjednoczonych. Zabezpieczeniem kredytu miały być działki budowlane w Zalesiu. Komitet kredytowy centrali Prosper Banku w sprawie kredytu wydał opinię jednoznacznie negatywną. Mimo to w listopadzie 1992 r. Filipek i Gaik pożyczyli spółce Foxpol 680 tys. dolarów. Pieniądze przelano na konto niemieckiej firmy w Liechtensteinie, która miała dostarczyć centrale. Tymczasem biznesmeni z Foxpolu tydzień później sprzedali spółkę. Obiecane centrale nigdy do Polski nie przyjechały, a bank został na lodzie - nie zajął nawet działki, bo była obciążona innymi kredytami. Sprawa „straconych kredytów" wyszła na jaw, gdy Prosper Bank stanął na krawędzi bankructwa. W czerwcu 1993 roku zarząd komisaryczny powiadomił prokuraturę o pożyczce dla Foxpolu, która wszczęła śledztwo. Podejrzani wynajęli najlepszych adwokatów.
Stanisława Filipka reprezentował Krzysztof Czeszejko-Sochacki (obrońca Grzegorza Żemka w sprawie FOZZ), zaś Franciszka Gaika - mec. Wojciech Tomczyk, wiceminister sprawiedliwości w rządzie Mieczysława Rakowskiego i Czesława Kiszczaka.
Postępowanie i proces były farsą, podobnie jak większość spraw przeciwko mafijnym rekinom biznesu. Rozpoczął się w grudniu 2001 r. i wskutek stosowanych sztuczek proceduralnych - choroby oskarżonych, nieobecność adwokatów - został umorzony z powodu przedawnienia. A w Prosper Banku straciło pieniądze 7 tysięcy ciułaczy, którzy kupili jego akcje.
Jak trafić do Krauzego?
W kręgu biznesowych współpracowników Filipka istnieje wiele osób, które mają związki z bohaterami afer gospodarczych i politycznych po 1989 r. Znajdziemy np. Macieja Jachimczyka, w karierze mającego posady prezesa zarządu spółki Euro-Borz Sp. z o.o., prezesa: Mm Capital SA (Warszawa, KRS 0000232744) , w której władzach od 22 kwietnia 2004 r., zasiadał także Filipek, jak również prezesa Bond & Stein Poland Sp. z o.o. (Warszawa, KRS 0000154413) od 13 marca 2003 r.
Jachimczyk, jak wynika z informacji portalu fronda.pl, był doradcą kazachskiego biznesmena Bahtybeka Baiseitowa, w 2008 r. twórcy i przewodniczącego Rady Banku Center Credit w Kazachstanie oraz właściciela koncesji naftowych. „W latach 80." - stwierdza portal - „kończył teologię na Oksfordzie. Potem znalazł się w ZSRR. W latach 90. był szefem Ośrodka Czeczeńskiego w Krakowie, przeszedł na islam i przyjął imię Mansur. W 1997 r. Zbigniew Siemiątkowski, ówczesny minister koordynator ds. służb, określił go jako człowieka związanego z rosyjskimi służbami, zagrażającego bezpieczeństwu Polski. Jachimczyk zapowiadał, że wytoczy proces ministrowi, ale nigdy tego nie zrobił.. Tłumaczył też, że został w sprawę wmanewrowany.
Jedną ze sfer działalności Jachimczyka stały się negocjacje dotyczące pól naftowych z firmami polskimi u boku Stefana Geronia. Geroń poznał „Mansura" w 2000 r. w Baku. Po 5 latach Jachimczyk znów się odezwał, przedstawiając się jako doradca Baiseitowa. W 2007 r. Geroń - wcześniej m.in. prezes PGNiG, a w 2003 r. prezes Stowarzyszenia Inżynierów Naftowych i Gazowych, był dyrektorem generalnym spółki EmbaJugNieft, która wydobyła pierwszą kazachską ropę z odwiertu G4-D. Tu pojawia się nazwisko Ryszarda Krauzego, jednego z bohaterów tzw. afery przeciekowej z czasów rządów PiS, w którą zamieszany był m.in. lider Samoobrony Andrzej Lepper.
Drobne 3,5 miliona
EmbaJugNieft to spółka zależna od Petrolinvestu, który z kolei wchodzi w skład grupy Prokom związanej z Krauzem. Jednym z największych kontraktów Prokomu zawartych pod koniec lat 90. był kontrakt na informatyzację ZUS, a do jego klientów należały bądź należą m.in.: MON, Ministerstwo Finansów, MEN, GUC, NIK, KRUS, KGHM, PKO BP, Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, TP SA, PKP, Poczta Polska, RUCH SA.
Szefem Petrolinvestu, który na giełdzie zadebiutował w 2007 r., jest Paweł Gricuk, który pierwsze kroki stawiał w firmie Presmed, którą współtworzyła spółka Medicat zasilona kwotą 400 milionów starych złotych ze środków byłej PZPR. Tomasz Butkiewicz i Luiza Zalewska w tekście „Imperium Krauzego - czy to początek końca?" („Dziennik" 13 października 2007 r.) przywołują jedną z transakcji biznesmena: „Wysokiej klasy specjalista - zachwyca się rynek. I dlatego tak trudno uwierzyć, jak mógł dokonać tak dziwacznej transakcji z dziwaczną spółką, nad którą do dziś unosi się duch Tadeusza Rusieckiego - biznesmena, który w imieniu Rosjan zarządzał w Polsce postsowieckim majątkiem.
Październik 2002 r. Gricuk pracuje akurat w warszawskim oddziale JP Morgan. Na własny rachunek, za własne pieniądze kupuje spółkę warszawską Immorent. Za udziały płaci trzy miliony czterysta tysięcy złotych („To pieniądze, które zarobiłem w Londynie" - mówi).
Spółka nic nie ma, niczym się nie zajmuje. Jej jedyną wartością jest prawo dzierżawienia lokali w pięciopiętrowej kamienicy w warszawskiej alei Szucha. To wyjątkowo ekskluzywny adres, tuż obok nuncjatury papieskiej, siedziby premiera i dwóch ministrów. Jedynym felerem spółki jest to, że należy do Rosjan, a ściślej - Rosjanie uważają ją za swoją własność. Gricuk kupił więc spółkę, która z namaszczenia Rosji podnajmowała lokale w rosyjskiej nieruchomości. Według „Wprost" z 3 lutego 2008 r. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego badała związki Jachimczyka z Krauzem i jego interesami naftowymi na Wschodzie. Było to pokłosie podsłuchanych przez służby rozmów z Andrzejem Kuną (tzw. układ wiedeński) i przedstawicielem ambasady Rosji.
Marcinkiewicz i jego brat
Do 1 października 2007 r. wiceprezesem Zarządu Prokom Investments, głównego składnika imperium Krauzego sprzed afery przeciekowej (należały do niego pakiety akcji m.in. Polnordu, Banku Pocztowego, Petrolinvestu i Biotonu), był Zbigniew Wojciech Okoński, minister obrony narodowej za prezydentury Lecha Wałęsy, który występuje w raporcie z likwidacji WSI w części dotyczącej nielegalnego handlu bronią. Okoński odpowiedzialny był m.in. za stworzenie założenia urbanistycznego miasteczka Wilanów, jednego ze sztandarowych projektów PI, realizowanego od 1999 r. Jak czytamy w komunikacie Krzysztofa Króla z Prokom Investments z 2 października 2007 r. „za porozumieniem stron, Pan Zbigniew Okoński obejmuje funkcję Prezesa Zarządu Robyg S.A (...). Robyg działalność deweloperską w Polsce rozpoczął od współpracy z Prokom Investments, realizując wspólnie budowę 1200 mieszkań na terenie Miasteczka Wilanów. Wiceprezesem w Robyg SA jest Artur Ceglarz. Przy jego nazwisku wśród firm i osób współpracujących biznesowo (według strony www.ktokogo.pl) pojawia się m.in. Bank Pocztowy SA, którego pierwszym wiceprezesem jest Zbigniew Derdziuk, były minister-członek Rady Ministrów w rządzie Donalda Tuska, a także sekretarz Kancelarii Prezesa Rady Ministrów za Jerzego Buzka i Kazimierza Marcinkiewicza.
To kolejna instytucja będąca w orbicie Prokomu Investments SA. Jak wynika z „Raportu za rok 2001" spółka Krauzego posiadała w nim wówczas 33,333 proc. akcji, zaś sam Krauze zajmował funkcję wiceprzewodniczącego Zarządu. 66,630 proc. akcji miała PPUP Poczta Polska, której dyrektor generalny Leszek Kwiatek (współpracownik premiera Leszka Millera z SLD, zwolniony z funkcji prezesa Poczty Polskiej za łamanie ustawy antykorupcyjnej poprzez równoległe zasiadanie w Radzie Nadzorczej Polskiego Towarzystwa Reasekuracyjnego, reprezentując tam KGHM) był przewodniczącym Zarządu. Szefem Rady Nadzorczej był Mirosław Marcinkiewicz, starszy brat byłego premiera Marcinkiewicza, który jako radny lubuskiego sejmiku w 2008 r., po przegranych dla PiS wyborach parlamentarnych, przeszedł do Platformy Obywatelskiej. Członek komitetu wyborczego PiS Sebastian Pieńkowski, twierdził wówczas, że przyczyną kroku M. Marcinkiewicza, była chęć obrony stanowiska dyrektora oddziału banku PKO BP w Gorzowie.
PZU, czyli rezerwat WSI
W czerwcu 1999 r. firma konsultingowa Deloitte&Touche (obecnie Deloitte) wyceniała Bank Pocztowy na 175,2 mln zł. Dalszy rozwój banku (np. obsługa wpłat na ZUS, umowa o współpracy z Pocztą) sprawił, że w drugiej połowie 2001 r. Dom Maklerski BIG BG szacował jego wartość na 1,2 mld zł. W kolejnej wycenie Deloitte&Touche osiągnął cenę 3,7 mld zł. Od tego czasu Bank rozszerzył działalność (m.in. przyjmuje wpłaty VAT, sprzedaje winiety dla ciężarówek). Jednym z prezesów Deloitte&Touche był nieżyjący już Lesław Paga, współtwórca i pierwszy przewodniczący warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych, uznawany za reprezentanta interesów Eureko podczas prywatyzacji PZU.
24 maja 2005 r. były szef PZU Zdzisław Montkiewicz podczas przesłuchania przed sejmową komisję śledczą do spraw zbadania prawidłowości prywatyzacji PZU [źródło: rka.sejm.gov.pl/KomSled.nsf/0/C5BB8F6494A
9157AC125700B005AE95E/$file/pzu20.pdf], na pytanie posła Witolda Tomczaka, czy Paga nakłaniał go do polepszenia stosunków z Eureko, odparł: "Tuż po objęciu stanowiska przez prezesa PZU, pan nieżyjący śp. Lesław Paga przyszedł do mnie i powiedział, że dobrze byłoby gdybyśmy tutaj - on jest wysłannikiem Eureko - ułożyli dobre stosunki między Eureko a mną. Powiedziałem, że bardzo się z tego cieszę, takie stosunki powinny być przełożone na wspólne decyzje zarządu, które się przekładają na rozwój PZU. I ta rozmowa wokół tego tematu się toczyła. Drugi temat to jest taki, że przekazałem panu śp. Padze, że według moich informacji, porównując potencjał Eureko i PZU, i te nieprawidłowości związane z prywatyzacją, dobrze byłoby, gdyby Eureko wycofało się z PZU dla dobra i Eureko, i PZU".
Żeby nie było wątpliwości co do osoby Montkiewicza. To wieloletni funkcjonariusz służb specjalnych PRL, później dyplomata. Już jako prezes PZU zatrudnił w nim dawnych znajomych ze służb. Dyrektorem Biura Kontroli Wewnętrznej PZU SA został kontradmirał Kazimierz Głowacki. Według „Raportu z likwidacji WSI" (str. 100), razem z gen. Konstantym Malejczykiem współodpowiadał za nielegalny handel bronią dokonywany przez WSI: „K. Malejczyk i K. Głowacki (obaj byli w swoim czasie oficerami Oddziału Y Zarządu II) - za zgodą gen. Izydorczyka (uczestnika kursu GRU)" - stwierdza „Raport" - „dążyli do udziału w tym rynku i kontroli nad nim przez wojskowe służby specjalne. Zyski z operacji miały stanowić „pozabudżetowe źródła finansowania działalności wojskowych służb specjalnych". Głównym oparciem miały być firmy stworzone przez Zarząd II Sztabu Generalnego LWP lub kontrolowane przez oficerów pod przykryciem i agentów Zarządu II. Taki charakter miały wytypowane do działań firmy zajmujące się handlem bronią: Cenrex, Steo, Falcon. Przedsięwzięcie to było - według gen. Malejczyka - odwzorowaniem podobnych działań prowadzanych przez UOP wobec firmy Nat. Widać w tym bezpośrednią ciągłość koncepcji i działań wypracowanych jeszcze w latach 80., gdy zyski z nielegalnego handlu bronią były jednym ze źródeł finansowania działalności wojskowych służb specjalnych. Działania zakładające pozabudżetowe zyski z handlu bronią były, według oficerów WSI, prowadzone za zgodą MON. Ich podstaw prawnych kontrwywiad WSI upatrywał w dotyczącej działalności operacyjno-rozpoznawczej Dyrektywie Ministra Obrony Narodowej J. Onyszkiewicza z dnia 3 grudnia 1992 r. W dyrektywie tej min. Onyszkiewicz zezwalał na zasilanie funduszu operacyjnego kontrwywiadu środkami finansowymi uzyskiwanymi w wyniku działalności operacyjnej. Min. Onyszkiewicz podjął też decyzję, że fundusz operacyjny zostanie wyjęty spod kontroli innych organów państwa (np. NIK, co dawało kontrwywiadowi uprzywilejowaną pozycję".
Po odejściu ze specsłużb Głowacki trafił m.in. do - jak informował tygodnik „Wprost" nr 44/2004 - „spółki Advanced Chemical Technologies, którą interesuje się generalny inspektor informacji finansowej odpowiedzialny za zwalczanie prania pieniędzy. Spółka uczestniczyła w interesach, w których wyniku państwowy polski Petrobaltic utracił na korzyść Rosjan kontrolę nad swą inwestycją w złoża ropy naftowej na Litwie". W 2002 r. jest już w PZU SA jako dyrektor Biura Kontroli Wewnętrznej. Prokurator Janusz Regulski, który umorzył śledztwo przeciwko Mieczysławowi Rakowskiemu i Leszkowi Millerowi w sprawie tzw. pożyczki moskiewskiej, został z kolei wicedyrektorem Biura Prawnego PZU.
Deloitte i Ernst & Young
Deloitte & Touche wyceniająca Bank Pocztowy miała doradców. Wśród nich gen. Gromosława Czempińskiego, oficera prowadzącego Andrzeja Olechowskiego, szefa UOP w latach 1992-1996. Czempiński po aferze Oleksego został członkiem Rady Nadzorczej BRE Banku, potem prezesem zarządu Aeroklubu Warszawskiego. Doradzał też Janowi Kulczykowi („afera orlenowska"). I właśnie mniej więcej w momencie zatrudnienia Czempińskiego Deloitte przejął od Ernst & Young audyt PKN Orlen.
Ernst & Young jest drugim z najważniejszych audytorów. Na polskim rynku zajmował się m.in.: PKO BP, PZU, PKN Orlen, PGNiG, PKP, TP SA (mniej więcej do momentu przejęcia przez France Telecom), Pekao SA (mniej więcej do momentu przejęcia przez Unicredito Italiano), BGŻ.
Ernst & Young to z kolei gen. Sławomir Petelicki związany z imperium Krauzego poprzez zasiadanie do lipca 2007 r. w Radzie Nadzorczej Biotonu", twórca jednostki GROM, od 1969 do 1990 r. funkcjonariusz wywiadu PRL.
Służby i Muzeum Kolejnictwa
Czempiński, Krauze, Petelicki pojawiają się przy najmniejszej nawet aferze gospodarczej, nawet przy takim drobiazgu jak wyrzucanie Muzeum Kolejnictwa. Powiązanie spółek ze sobą, znajomości, wpływanie na polityków. Imperium Krauzego, które przez lata kreowało polską gospodarkę, pokazuje, jak silna stała się symbioza dawnych elit z ludźmi ze styropianu czy „pampersami". W latach 1994-1996 dyrektorem ds. marketingu w Prokomie był Krzysztof Pusz, jeden z najbardziej zaufanych ludzi Lecha Wałęsy, podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta, członek Unii Wolności, z rekomendacji tej partii - wicewojewoda gdański w okresie rządów AWS-UW.
W 2005 r. wiceprezesem PI został Wiesław Walendziak, były prezes Telewizji Polskiej oraz członek rządu Jerzego Buzka. Walendziak zasiadł również - obok Petelickiego - w Radzie Nadzorczej Biotonu, spółki produkującej ludzką insulinę.
Według „Polityki": „na niższych operacyjnych szczeblach podległe Krauzemu firmy zawsze były mocno naszpikowane osobami powiązanymi ze służbami specjalnymi. Spekulowano, że prezes kanalizuje przy ich pomocy konkurentów i to metodami niekoniecznie rynkowymi. Sam Krauze, pytany o to przez „Politykę" (nr 6), stwierdził, że skoro przygotowuje projekty dla służb specjalnych, to kogo ma przy nich zatrudniać jak nie specjalistów?.
Proponuję oryginalne danie: SŁOWA W SOSIE OSTRO-GORZKIM,produkt ciężko strawny i kaloryczny, okraszony szczyptą humoru i odrobiną ironii. ================================================= Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka