dr Wincenty Kalemba dr Wincenty Kalemba
134
BLOG

Trzeci świat

dr Wincenty Kalemba dr Wincenty Kalemba Polityka Obserwuj notkę 0
Opowieść o czasach kupczenia Polską. Część V

Deszcz głucho bębnił po dachu samochodu skrytego w mroku wczesnego zmierzchu, na opustoszałym par­kingu przed wielkim hipermarketem. Siedzący w nim dwaj mężczyźni byli prawie niewidoczni w ciemno­ściach panujących wewnątrz auta.

- To już wszystko, co mogę ci o tej sprawie powiedzieć, Wojtku. – inspektor Malinowski odwrócił wzrok od siedzącego obok mężczyzny spoglądając przez przednią szybę, po której tańczyły duże krople deszczu kre­śląc zawiłą mozaikę, rozmywającą krajobraz na zewnątrz.

- Niewiele. – westchnął wysoki, krępy mężczyzna około czterdziestki. Był to Wojciech Lipiński, obecnie pry­watny detektyw, a także bliski przyjaciel inspektora Malinowskiego, którego znał jeszcze z czasów wspólnej pracy w policji.

Mężczyźni milczeli dłuższą chwilę patrząc poprzez zamazaną deszczem szybę w mrok skrywający parking. In­spektor w pewnej chwili sięgnął za pazuchę wyjmując szarą kopertę formatu A5.

- To kopia raportu doktora Kosmy z sekcji tej dziewczyny. – powiedział podając ją Lipińskiemu – Nieoficjal­na, rzecz jasna. – dodał uśmiechając się w ciemnościach zalewających wnętrze auta - Zbadaj tę sprawę, bo śmierdzi na kilometr. Jesteś jedynym człowiekiem, jakiego znam, który może to zrobić bez zwracania niczy­jej uwagi.

Lipiński kiwnął głową.

- Dobra, zrobię to! Sam jestem ciekaw, w co tu jest grane.

- Dzięki stary! – Malinowski klepnął przyjaciela w ramię – Pójdę już.

Uścisnęli sobie mocno dłonie. Inspektor wysiadł z samochodu delikatnie zamykając za sobą drzwi. Pochylił się jeszcze do bocznej szyby i kiwnął przyjacielowi na pożegnanie dłonią, a potem odwrócił się i zniknął w strugach padającego deszczu. Detektyw zapuścił silnik i powoli zjechał z parkingu na ulicę. Nie zauważył, jak z przecznicy wyjechał jakiś samochód i podążył jego śladem.

Lipiński pojechał do swojego biura, mieszczącego się w pięknej secesyjnej kamienicy, w centrum miasta. Wszedł na górę i nie zapalając światła usiadł w fotelu za biurkiem. W ciemnościach próbował zastanowić się od czego zacząć dochodzenie. W pewnym momencie tknięty jakimś dziwnym przeczuciem podszedł do okna przesłoniętego żaluzjami i wyjrzał na ulicę. Pod kamienicą stał po drugiej stronie jezdni jakiś samochód skryty w półmroku rzucanym na jezdnię przez pobliski park. Detektyw nie widział go nigdy wcześniej w tym miejscu. Zaniepokojony zrodzoną nagle podejrzliwością przyglądał mu się z uwagą przez długą chwilę. Nie zauważywszy jednak niczego podejrzanego przestał się nim interesować.

Powrócił za biurko i włączył stojącą na nim lampkę. Otworzył kopertę otrzymaną od Malinowskiego i uważ­nie przeczytał kopię raportu doktora Kosmy. Zapalił papierosa, wypuszczając kłąb dymu; siwy obłok przelatując nad lampką zaiskrzył oświetlony padającym z niej snopem światła; srebrzysta przędza dymu zafalowała tworząc bajeczne wzory. Detektyw podrapał się w zamyśleniu po skroni. Nie rozumiał co Agencja Wywiadu może mieć wspólnego z tą sprawą, ale biorąc pod uwagę dziwne zachowanie agentów tych służb, opowiedziane przez Malinowskiego, ich związek wydawał się oczywisty. Postanowił zacząć od wyjaśnienia tej kwestii. Odłożył kartki maszynopisu i wziął do ręki pośmiertną fotografię twarzy dziewczyny. Podsunął ją bliżej lampki i przyglądał się uważnie. Odniósł wrażenie, że już gdzieś widział takie gęste, piękne włosy, jak te okalające głowę dziewczyny. Długo nie potrafił sobie skojarzyć gdzie. Wreszcie doznał olśnienia. Przecież ta dziewczyna była jego klientką zaledwie pół roku temu; chciała by odszukał skradziony samochód. Utkwiły mu wówczas na długo w pamięci jej długie włosy barwy miedzi. Teraz twarz na zdjęciu wydała mu się znajoma.

Włączył komputer, wprowadził hasło i odszukał w bazie danych akta tamtej sprawy. Dziewczyna nazywała się Beata Nieporaj i przychodziła do niego razem ze swoim przyjacielem. Lipiński starał się zawsze groma­dzić możliwe obszerne dossier swoich klientów, więc posiadał również dane przyjaciela Beaty, Roberta Ga­domskiego. Wyjął z kieszeni swój telefon komórkowy i wybrał numer telefonu domowego Roberta, który miał zapisany w komputerze. Długo czekał na połączenie, ale nikt nie podnosił słuchawki. Z dossier wynika­ło, że oboje wiąże przyjaźń z niejakim Marcinem Wierzecha, zamieszkałym na Puławskiej 21/73. Lipiński po­stanowił się z nim skontaktować mając nadzieję, że wniesie coś nowego do sprawy. Nie miał do niego nu­meru telefonu, a tylko wzmiankę o nim w aktach, ale to nie stanowiło problemu. Posiadał kopię bazy da­nych Biura Numerów Telekomunikacji Polskiej. Wstukał do programu nazwisko oraz imię Marcina i bez tru­du odnalazł jego numer telefonu. Wybrał odpowiednie cyfry na panelu swojej komórki i wcisnął klawisz po­łączenia. Po chwili zgłosił się rozmówca.

- Słucham? – do ucha detektywa dotarł mocny, męski głos.

- Dobry wieczór, mówi Wojciech Lipiński, - przedstawił się – czy rozmawiam z panem Wierzecha?

- Tak, z Wierzechą – poprawił go rozmówca.

- Bardzo mi przyjemnie. Czy mógłby mi pan powiedzieć, jak mogę skontaktować się z panem Robertem Ga­domskim? Telefon w jego mieszkaniu nie odpowiada.

- A po co to panu? – głos mężczyzny stał się czujny. – Kim pan jest i czego od niego chce?

- Jestem detektywem, - Lipiński pospieszył z wyjaśnieniami – i mam do niego kilka pytań.

- Nie, nie mam pojęcia gdzie się znajduje! – odparł mężczyzna tonem zdradzającym lekkie podenerwowanie - Nie widziałem go od miesiąca. A poza tym wie pan, która godzina? Nie mam już ochoty na rozmowy! Do widzenia! – do ucha detektywa dotarł trzask odkładanej na widełki słuchawki.

Lipiński w zamyśleniu położył swój telefon na blacie biurka. Nie spodziewał się takiej reakcji. Wierzecha coś ukrywał, tylko co, i jak to z niego wyciągnąć? Detektyw zgasił lampkę na biurku i oparł się wygodnie w fotelu zakładając ręce za głowę, by jeszcze raz sobie ze spokojem wszystko przemyśleć.

CDN

Jestem energiczny, ekstrawertyczny, ufny swoim możliwościom, zawsze dążący do osiągnięcia konkretnego celu.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka