I znów nakręcony ostatnimi wydarzeniami politycznymi nie mogę powstrzymać się od komentarza. Jest to moja opinia i, jak to z opiniami bywa, zakładam że mogę się mylić.
W Europie powstaje superpaństwo. Europa przestaje być wspólnotą ojczyzn, a staje się wspólnotą geopolityczną. I zmienia się. Do tego niezbędne są zmiany obowiązujących dotychczas traktatów, które pozwolą zmienionej Unii „mieszać się” do kompetencji zastrzeżonych obecnie państwom członkowskim. Niepokorni zostaną szybko spacyfikowani, zastraszeni i postawieni do pionu. Inaczej nie będzie funduszy, nie będzie wsparcia. Już, jako preludium tego co nas czeka, wprowadzono mechanizm warunkowości. Zmiany te spowodują likwidację państw narodowych i polskiej suwerenności. A sporo można byłoby znaleźć spraw, które są dla nas mniej korzystne. Propozycje dotyczące transformacji energetycznej, która jest wysoko na agendzie. Do tego dochodzi harmonizacja polityki fiskalnej, prawa podatkowego, bo ma być ujednolicony system podatkowy i Bruksela będzie decydować o tym, jak będą w Polsce wyglądały podatki, polityki zagranicznej, wzrostu kompetencji UE w polityce zdrowia, sposobu podejmowania decyzji - ograniczenie możliwości użycia prawa weta przez kraje członkowskie. Decyzje o szybkim wprowadzeniu euro, brak możliwości tworzenia KE w ten sposób, żeby każde państwo członkowskie miało swojego przedstawiciela.
Niewykluczone, że niektóre kraje UE sprzeciwią się tym zmianom, a sama procedura zmian rozciągnie się na lata wstrzymując cały proces. Jednak rozwiązanie tego problemu podsuwa zespół niemiecko-francuski ds. reformy Unii. Pojawia się tu pomysł połączenia zmian w traktatach stowarzyszeniowych z traktatami akcesyjnymi. Jeśli będziemy przyjmować Ukrainę czy Mołdawię, to i tak potrzebna będzie umowa akcesyjna. Gdyby połączyć obie potrzeby, dałoby się to może łatwiej „sprzedać” w państwach członkowskich. Nie wyglądałoby to jak zmiana traktatu, lecz wskazanie zmian koniecznych ze względu na przyjęcie nowych członków. Brzmi to jak podstęp. W tej propozycji są opcje dla Polski niedobre. Polska ma inne interesy od Francji, inne możliwości niż Niemcy. Zmiany w unijnych traktatach konstytucyjnych zawierają wiele zapisów odbierających Polsce możliwość wpływania na własne losy. Rezolucja Parlamentu Europejskiego w sprawie zmian w traktatach unijnych zakłada rzeczy niebezpieczne, przykładowo odbiera jurysdykcję nad 1/3 terytorium Polski, ponieważ Lasy Państwowe miałyby przejść pod bezpośredni zarząd Komisji Europejskiej.
Środowiska patriotyczno-wolnościowe w Polsce przeciwstawiają się tym zamiarom UE, ale osamotnione możliwości mają ograniczone. PSL, który na sztandarach niesie swojskie „Żywią, Bronią i Gospodarują”, nie chce się włączyć w walkę o niezależną Polskę i postanowiło płynąć w głównym nurcie UE. Przykładem jest przewodniczący PSL, który nie zdecydował się stworzyć rządu ze zwycięskim ugrupowaniem ostatnich wyborów parlamentarnych. A być może byłaby to dla niego jedyna życiowa szansa, by zostać premierem polskiego rządu.
Niemieckie media w skandaliczny sposób atakują i obrażają prezydenta Polski Andrzeja Dudę za to, że postanowił w ramach tzw. pierwszego kroku konstytucyjnego desygnować na premiera Mateusza Morawieckiego, a nie Donalda Tuska. Być może tym zmobilizowany Marek Sawicki, poseł PSL, którego prezydent wskazał do roli marszałka-seniora, zapowiedział, że możliwy jest scenariusz, w którym wobec Mateusza Morawieckiego złożony zostanie wniosek o konstruktywne wotum nieufności, zanim na dobre rozpocznie on próbę formowania rządu. „- Jeśli pan Morawiecki złoży już dymisję obecnego rządu, czy to na ręce moje jako marszałka-seniora, czy nowo wybranego marszałka Sejmu, i dostanie powołanie od pana prezydenta, to zgodnie z tym, co mówią mi konstytucjonaliści, nowy marszałek w ciągu siedmiu dni może zwołać posiedzenie Sejmu z jednym punktem obrad - konstruktywnym wotum nieufności dla rządu Mateusza Morawieckiego” - powiedział w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” Marek Sawicki, który jako marszałek-senior poprowadzi pierwsze posiedzenie nowego Sejmu. Odbędzie się ono 13 listopada o godzinie 12.
Słowa Marka Sawickiego wywołały konsternację u części polityków, ruszyła też lawina komentarzy na temat tego, czy taki scenariusz jest prawnie dopuszczalny. Harmonogram najbliższych wydarzeń, regulowany przez konstytucję wygląda bowiem tak, że na pierwszym posiedzeniu Sejmu dotychczasowy rząd Mateusza Morawieckiego podaje się do dymisji, a prezydent tę dymisję przyjmuje. Propozycja Marka Sawickiego zakłada, że w tym czasie mogłoby się odbyć kolejne posiedzenie Sejmu, zwołane już przez nowego marszałka Sejmu, na którym pojawiłby się wniosek grupy posłów o konstruktywne wotum nieufności. Sejm może go przegłosować, wskazując jednocześnie kandydata na premiera, w tym wypadku byłby to Donald Tusk.
Co by dała cała ta operacja? Przede wszystkim przyspieszyłaby przejęcie władzy przez obecną opozycję. Dziś, trzymając się konstytucyjnych terminów, prezydent Andrzej Duda ma 14 dni na powołanie nowego rządu Mateusza Morawieckiego, a premier ma kolejnych 14 dni na wystąpienie przed Sejmem o wotum zaufania. Wiele wskazuje na to, że Donald Tusk, który najprawdopodobniej zostanie premierem w drugim kroku konstytucyjnym, obejmie władzę w połowie grudnia. Gdyby zastosować pomysł Marka Sawickiego, Donald Tusk mógłby zostać premierem jeszcze w listopadzie. Tak śpieszno PSL-owi, a szczególnie nowo powołanemu marszałkowi-seniorowi do sprzedania Polski obcym interesom.
Jestem energiczny, ekstrawertyczny, ufny swoim możliwościom, zawsze dążący do osiągnięcia konkretnego celu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka